- Mumia dla Ciebie, to sukces. Z wiekiem i doświadczeniem, będziesz spotykał się z coraz mocniejszymi przeciwnikami. Nie masz się czym frasować. Każdy zaczynał od przysłowiowego Kretoszczura - rzucił leciwym żatrem, po czym odpowiedział Aharo
- W królestwie Valfden jestem od jego początków istnienia - zaczął opowiadać - Ta wyspa, Valfden, nie nazywała się tak od zawsze. Dokładnie... o cholera... Dokładnie dziesięć lat temu. Mamy rocznicę! A więc dziesięć lat temu król Isentor, wielmoża i większość społeczeństwa przybyliśmy tu, na tą wyspę na wielkich statkach. Przybywaliśmy jako uciekinierzy z wyspy Marant, a ta wyspa, która wtedy zwała się jeszcze Numenorem miała być naszą ostoją. Bowiem żyliśmy na Marancie. Była to wyspa oddalona od tej, posiadająca różnorodną formę terenu. Była Pustynia Ohsi, na której panował Klan Ohsi, wyszkolony ród asadynów, handlarzy i bandytów oraz działała tam ÂŚwiątynia Beliara, której przewodniczył wielki i jak dotąd niezwyciężony Nekromanta. Były wielkie lasy, gdzie cech myśliwych i drwali miał swoje tereny do zarobku. Były góry, gdzie działała Forteca Magii, a w jej katakumbach został odtworzony wampirzy ród. Była wysepka obok, zwana Wyspą Wulkaniczną, gdzie działali sławni na cały świat ÂŁowcy Nagród. Były też bagna, gdzie powstał i rósł w siłę dziki kult Meaneba. Było wielkie miasto portowe, zwane Ombros, a tam masa ugrupowań, począwszy od cechów, przez czeladzie kowalskie, kuśnierskie, alchemiczne, aż do samych organizacji jak Nowy Brzask, Zakon Mroku, Zakon ÂŚwitu, Wodny Krąg, klan Druidów... Tam się zaczęła moja przygoda. Kiedym uciekał z Kontynentu statkiem płynącym na Marant. Z tamtego okresu jest nas mało... Król Isentor, ja, siedzący tu Diomedes, Wielki Mistrz Devristus, wskrzeszony dawny nekromanta Elrond, dawien przywódca Kruków Aragorn, przywódca Szwadronu Sado. Na Marancie zaciągnąłem się, jeszcze jako człowiek, do Klanu Ohsi. Tam poznałem Assasyna ich przywódcę, czy Tkorona i Vigo, którzy byli potem moimi doradcami w Sabacie. Tam też poddałem się przemianie w Wampira, w podziemiach Fortecy Magii. Uczeni odkryli jednak, że zbliża się ku nam asteroida. Pamiętacie to. Ta sprawa dotyczyła każdego. Przecież asteroida zniszczyła ponad połowę znanego nam świata... - rzekł ze smutkiem, chwilę potem dodał - Musieliśmy opuścić nasz kraj. Marant. Opuścić nasze domy w Ombros. Kto tylko mógł ten uciekał. Udało mi się zabrać na statek wraz z bracią z Klanu Ohsi i wszyscy przybyliśmy tu. Na Numenor. Numenoru... Ponad piętnaście wielkich dracońskich piramid. Wyspa na której żyły Dracony, nie, nie te czarne, zmutowane. Tylko te prawdziwe, naturalne, Czerwone. Tworzyły tutaj wynalazki, tworzyły magię, tworzyły odległe wymiary. Było to przed tysiącami lat, przed pierwszą erą świata. Draconi jednak zagrożeni w Wielkiej Wojnie uciekli do swego wymiaru, pozostawiając swą wyspę pierwszym pokoleniom Domu Gaii, czyli nie mniej nie więcej... Wampirom. Wampiry żyły na Numenorze przez kolejne dziesiątki tysięcy lat. Chociaż w spokoju, żyły tylko przez cztery tysiące lat, potem przez wieki całe toczyły się Wojny Nieśmiertelnych. Największy tamtejszy wróg Wampirów, zdrajca rasy, Kagan został zabity przez Dragosaniego dokładnie piętnaście lat temu. Dragosaniemu poświęcona jest jedna z ulic w mieście. Jednakże już na tysiące lat przed tym Numenor opustoszał. Wyspa stała się lennem Valfdenu po zabiciu Kagana, a dzięki temu naszym schronieniem po zniszczeniu Marantu. Przybyliśmy tu jako uciekinierzy i tu musieliśmy wszystko odbudować. Każdy pracował. Teraz po tych dziesięciu latach mogę powiedzieć, ze jest bardzo dobrze. Powstały tutaj wielkie organizacje. Oterio Vomnen, po fuzji Klanu Ohsi, ÂŁowców Nagród i Myśliwych, zarządzany przez Grisona, Momo i Gordiana. Tak, tego Gordiana. Powstał Zakon ÂŚwitu założony przez Mantosa, któremu teraz zawdzięczacie swą siedzibę, Rycerze Zatara, powstał Oddział 251 zarządzany przez Sado, w jego meisjcu teraz stoi Szwadron, powstał też po tysiącach lat przerwy Sabat Wampirów Numenoru, teraz zwany Zgromadzeniem Cienia. I żyliśmy w spokoju, do wojny z Meanebem i jego rzeszami armii. Udało nam się zatrzymać jego pochód i zniszczyć wojska. Król Isentor odniósł sukces, przez co jego pozycja w świecie urosła prawie do najwyższej. ÂŻaden inny król ani władyka nie powstrzymał Meaneba, dopiero nasz król. Po tej wojnie dostałem tytuł. Ze swych małych sukcesów muszę wspomnieć o odkryciu zapomnianej Piątej ÂŚwiątyni Wampirów, zostanie Panem Krwawego Kryształu i otworzenie Portalu Piątej ÂŚwiątyni prowadzącego do królestwa Wampirów, zwanego Ankorvaat. Poza tym, nic ciekawego chyba się nie wydarzyło - powiedział. Był ciekaw ile osób zasnęło przy jego monologu. Chciał, aby wypoczęli. Ale przecież jeszcze żarełko! Gunses podniósł się, wyjął sztylet Konrada i sprawdził mięso. Wyborne. Upieczone w sam raz
- Gotowe! - rzekł i odciął kawałek uda jelenia, wbijając sztylet w ciele, aby i inni mogli się obsłużyć. Usiadł z kawałkiem mięsa na swoim miejscu i zaczął jeść.