Elfka starała się robić radosną minę do mrocznej opowieści Gunsesa, ale nie miała pewności, czy jej to wychodzi. Na przemian rozglądała się nerwowo lub zamierała, lub jadła jelonka, bo przecież jedzenie nie może się zmarnować, a żołądek odzywał się już od kilku godzin. Później przygotowała sobie miejsce do spania i opatulona szczelnie kocem, który miała przy siodle słuchała o straszydłach. Lubiła takie historie, jednocześnie ich nie znosząc. Bądź co bądź, była strachliwą elfką, lecz strach był taki jak po opowieściach starszych dzieci w młodości - boisz się, choć wiesz, że trzygłowa kobieta zjadająca dzieci z tego opowiadania nie może istnieć naprawdę. W tym przypadku akurat Nessa, że takie zło do członków Bractwa podejść nie powinno, a i bogowie powinni być drużynie przychylni, bo w końcu zmierzają w dobrym celu, a i długoucha modliła się regularnie. Dodatkowo Tinuviel nigdy nie zwracała takiej uwagi na rozstaje, więc może już wcześniej spędzała noc w ich okolicy?
- Czai? Przy obozie? - Nessa zamarła, choć wcześniej kręciła się trochę w swoim kokonie z koca. Już dawno uznała, że nie ma sensu udawanie chojraka, skoro opinię prawie wszyscy mieli o niej wyrobioną. - Nie masz jakiejś opowieści o dzielnych rycerzach albo słodkich kociętach, Gunsesie? Ja chcę spać!