A piwo bylo arktycznie zimne i pelnochmielowe, smak wrecz doprowadzal kubki smakowe do rozkoszy. Jaszczurzyca siedziala bez slowa z zawstydzona mina, widocznie zdazyla zauwazyc straznika ktory nakryl was na wiadomych czynnosciach kopulacyjno-lozkowych. Karczmarza jeszcze kilka minut nie bylo, wreszcie wyjechal z zaplecza czterokolowym mini stolem takim wozeczkiem. Na nim zas lezal, ogromny, pieczony z ziolami i owocami, marynowany piwem dzik.

Wszystkim wokol az slina pociekla z ust widzac tak ogromna i pysznie przyprawiona, dzika swinie. Karczmarz poczatkowo sie zaklinowal i nie mogl wyjechac zza lady lecz wreszcie udalo mu sie. Podjechal do was i usmiechnal sie szeroko.
- Pan podobno nadstawial karku dla Carla, Stanislaw mi powiedzial, wiec zamiast kawalka jest caly dzik dla panstwa. Smacznego. -spojrzal na Silen z iskierkami w oczach, poslal jej zalotny usmiech na ktorego widok kobieta jeszcze bardziej sie zawstydzila i odszedl na swoje miejsce, za lade. Dwaj straznicy patrzyli sie na was i wasze pozywienie, szczeki wyraznie im nie chcialy sie zamknac ze zdziwienia.