Humanoidalne szkielety nie stanowiły wielkiego zagrożenia, więc wampir na razie się nimi nie przejmował. Dracońskie na pewno stanowiły większe zagrożenie. Drago odsunął się od krat. Tak o kilka metrów, aby nie zostać podrapanym, czy podpieczonym podmuchem ognia. Stał teraz tak za zakrętem w lewo i mógł wyglądać zza rogu. Zanim kraty wypadną pod naporem nieumarłych miał świetną okazję, do uszczuplenia ich szeregów. Wycelował ponownie, znów celując w czaszkę dracońskiego szkieletu. Po krótkim przymierzeniu, wystrzelił. Kula oczywiście trafiła i czaszka dracona pękła, pozbawiając go energii potrzebnej do poruszania się. Drago przeładował broń i ponownie wycelował, w drugiego dracona. Znów pociągnął za spust. I tym razem trafił w czaszkę nieumarłego, co zakończyło pośmiertne istnienie ożywieńca. Takie systematyczne wystrzeliwanie nieumarłych mogło potrwać, ale cóż. Tylko głupiec rzucałby się w wir walki, mając tak dobrą możliwość pousuwania części sił wroga z bezpiecznej pozycji. Szczególnie, że i tak krata mogła puścić pod naporem umarłych rąk.
ÂŻelazny nabój:
60 - 2 = 58
8x Szkielet Dracona, 19x Szkielet bez broni, rozmieszczeni po równo w kwadratowej sali o boku 50 metrów.