I dlatego właśnie wampir nie lubił demonów. Były szybkie. Tak pomyślał, gdy poczuł, że jego bułat zostaje oderwany od paska. Gdy wpadł na ścianę pomyślał, że nie lubi także ścian. Zaś gdy dostał szponami demona i został rzucony o kolejną ścianę pomyślał jedynie, że naprawdę wolałby, aby szkolenie Bestii nie stało w miejscu. Czuł ból z rany i widział nadciągającego demona. Teraz, bez broni i ranny, musiał działać inaczej. Przejść do zdecydowanej defensywy i znaleźć sposób na łyknięcie krwi. Czyli powinien jakoś spowolnić demona, czy coś. Poderwał się na nogi, chwiejąc się lekko. Demon się zbliżał i już przymierzał się do wściekłego ataku ostrzem. Drago wydobył zza paska fiolkę z krwią. Nie chciał pić jej już teraz, ale mógł to nieco rozłożyć pomiędzy uniki i takie tam. Demon był już w zasięgu ciosu, który oczywiście od razy wykonał. Potężnie pchnięcie demonicznego ostrza, które miało przybić wampira do ściany. Drago mimo bólu odskoczył z bok, syknął przy tym, na co demon zareagował rechotem. Lub czymś, co brzmiało jak rechot. Wyrwał ostrze ze ściany i rzucił się ponownie na wampira. Więc ten musiał znów odskoczyć. Tak na jakieś trzy metry. Demon chyba się wkurzył, gdyż padł na cztery (trzy) łapy i zaszarżował rogami. Na coś takiego liczył wampir. Manewr bardzo niebezpieczny, lecz jeśliby się udał, miałby kilka uderzeń serca "wolnego". Demon ruszył wściekle, kierując rogi ku Dragowi. Sapnął nozdrzami jak byk i już pędził na czworaka (trojaka?). Dragosani uskoczył z bok, dzięki czemu uniknął nabicia na rogi. Te długie skoki dzięki nadludzkiej, wampirzo-bestyjnej zwinności były całkiem przydatne. Co prawda nie był tak szybki, jakby był bez rany, ale i tak radził sobie. Demon nie wyhamował i zatrzymał się dopiero na ścianie, co wywołało wstrząs całego pomieszczenia. Dragosani w tym czasie. Odkorkował fiolkę i pociągnął zdrowy łyk krwi. Natychmiast poczuł, jak rana się zasklepia. Nie wypił całej krwi, gdyż nie było czasu. Porządny łyk wystarczył, aby zregenerować ranę. Odrzucił fiolkę, gdyż teraz by tylko przeszkadzała. I od razu musiał odskakiwać przed kolejnymi ciosami demona, który coraz bardziej się wściekał. Wykonał szerokie i potężne cięcie demonicznym ostrzem. Ciał poziomo, więc wampir mógł jedynie odskoczyć w tył. Demon atakował z podobny sposób raz po raz, a wampir wycofywał się. Aż potrącił coś nogą. Jego bułat. Demon znów zaatakował tnąc poziomo, więc wampir opadł na ziemię, złapał bułat i zrobił przewrót w bok. Wyrwał bułat z pochwy i odskoczył, już gotów do walki. Demon oczywiście nie próżnował, tylko atakował. Ciał swoim ostrzem pionowo, wprost z miejsce, gdzie stał Drago. Chciał go chyba przepołowić. Wampir odskoczył w bok i krzyknął. A właściwie Krzyknął. Wykorzystując wampirzą moc uderzył w demona falami dźwiękowymi. Nawet demon musiał jakoś to poczuć. Na przykład potworny ból, który uniemożliwiał szybką reakcję. Wampir skoczył ku niemu i zaatakował. Ciął w jego rękę, tuz nad miejscem, które przeistoczyło się w demoniczne ostrze. Następnie zadał cięcie w nogę potwora, chcąc go jej pozbawić i powalić demona na ziemię. Po ataku błyskawicznie odskoczył, w razie jakby demon chciał zrobić coś nieprzyjemnego. No i aby nie zostać nim przygniecionym, jeśli pozbawienie go nogi przyniosłoby oczekiwany skutek.
// Tracę 0,3 l krwi wilka.