Zaklął w duchu. Zaklął szpetnie i w sposób, jaki nie przystoi nikomu, zwłaszcza paladynowi. Zaklął ze złości, ale i dlatego, że pocisk esencji zatrzymał się na tarczy. Stalowa blacha demona była całkiem odporna, a i anielskie zaklęcie nie należało do nie wiadomo jak potężnej grupy czarów. No nie wyszło po prostu.
Funeris miał zamiar dobyć miecza i tak właśnie zrobił. Liczył, że atak pociskiem przyniesie skutek, lecz należało zmienić taktykę. Demon zregenerował już wszystkie swoje rany, więc walka zaczynała się od nowa. Bestia stała przed Lucasem, a Funeris znajdował się nieco z boku, jakieś trzy metry, po lewej stronie stwora. Przeszedł szybko po łuku cztery kroki, by znaleźć się za plecami potwora z otchłani. Zakryty za tarczą, zaatakował. Demon widział go, czuł za sobą jego obecność, ale miał też przed sobą drugiego człowieka. Demon był szybszy. Zwalisty, lecz diabelsko wręcz zwinny, zaatakował więc niespodziewanie i nagle. Uderzył na odlew, obracając się w stronę paladyna. Od Lucasa odgrodził się swoim puklerzem, taranując teren wokół. Ostrze jednoręcznego topora świsnęło w powietrzu, uderzając z siłą w srebrną tarczę Poety. Ramię zakonnika zadrżało, lecz nie było czasu na reakcję. Oponent ruszył przed siebie, chcąc zmiażdżyć paladyna ramieniem. Biegł w szaleńczym pędzie, a Funeris ledwo co zdążył odskoczyć. Chciał zawinąć się w piruecie, jednak natrafił na puklerz, nastawiony idealnie na cios. Wykonał fintę z wykroku, lecz również i ten cios zatrzymał się na stalowej tarczy. Następnie był już tylko bloki Venatio. Uskoczył do tyłu, by nie dać się przepołowić wzdłuż i przyjął następny atak, poziomy, wredny, na swoją srebrną tarczę. Lucas nie zdążył zareagować, właśnie wychodził zza jego pleców. Paladyn oszczędnym ruchem pokazał mu, by zaszedł z prawej, tam gdzie demon miał swój demoniczny puklerz. Dochodzący Lucas już wyłaniał się z tyłu. Poeta ruszył jeszcze raz do przodu, gdy demon chciał go uczepić swoim toporem. Frontalny atak od góry miał trafić w głowę, jednak Funeris Venatio uskoczył lekko w bok i z piruetu wyprowadził zabójcze cięcie wykorzystując całą swoją siłę, którą uzyskał ze skrętu tułowia. Miecz pomknął po łuku, zabłysnął złośliwie i trafił w ramię, które musiało ulec. Prawe ramię demona dzierżące miecz po prostu musiało odpaść odcięte mieczem z czarnej rudy.
Lucas miał chwilę, by zaatakować. Osłabić, dobić, zabić. Na dwa fronty jeszcze nikt nie wygrał.