- Tak, zróbmy to. Ten makabryczny widok przyprawia mnie o dreszcze. Nie zasłużyli sobie na taki los. Nikomu takowego nie życzę, no, może za wyjątkiem tych demonów. - Lucas w zadumie spojrzał na rozpłatanego trupa, który zdążył przekazać odpowiednie wieści, w głowie znów pojawił się obraz stosu ciał ułożonego przed wejściem do wioski. Mężczyźni, kobiety, dzieci. Nie oszczędziły cierpień nawet bezbronnym, a pewnie zwłaszcza bezbronnym. To było coś, czego Lucas nigdy nie rozumiał, a widział w dzieciństwie, kiedy bandyci spalili wieś, w której się wychował. Na własne oczy oglądał bezsensowną śmierć, śmierć za nic. Bo ktoś miał gorszy dzień, ochotę na pieniądze, na gwałt, na mord. O Zartacie, jakże ciężkim próbom poddajesz serca swych rycerzy.
Nastrój poprawił mu przynajmniej widok Patty i Gorna, a szczególnie Patty. Piękna mścicielka i ulubienica rycerza. Teraz wyglądała jeszcze piękniej niż zawsze. Jednak czas na podziwianie urody swojej siostry z Bractwa nadejdzie w odpowiedniej chwili. Teraz należało przede wszystkim przygotować pochówek i wyruszyć w kierunku Smoczych Gór. Lucas przywitał Patty uśmiechem i eleganckim ukłonem i starał się przenieść ciało świeżo zabitego na reszte stosu.