Diomedes niezbyt chętnie przechadzał się wzdłuż rzędów nagrobków. Z zaskoczeniem zauważył, że przy ogólnym wrażeniu wyniszczenia tego miejsca, niektóre zachowały się w całkiem niezłym stanie. Nie mniej jednak aura tego miejsca była złowieszcza i dawało to się we znaki. Ziemia była wypłowiała, sucha, pozbawiona trawy. Za to w niektórych miejscach powyrastały dziwnie powyginane drzewka, które nadawały mistycznego i dziwnego nastroju temu miejscu. Diomedes zastanawiał się, czy miejscowi wciąż chowają tu ludzi. Mijając menhiry, kurhany, mogiły, kopce i inne charakterystyczne ozdoby takiego miejsca, jakim jest cmentarz, poszukiwał wytrawnie czegoś, co mogło być budką grabarza, chociaż właściwie nie miał pojęcia co mógłby tam znaleźć. ÂŁopatę do rozkopania grobu, w którym leżało ciało zjawy? Młodzieńca interesowało stadium rozkładu ciała... Nie wiedział w końcu, kiedy nastąpił zgon, tak więc przywdzianie zwłok w suknię mogło się okazać zadaniem nie do wykonania. Poza tym, czy dusza pozostała by w świecie żywych tylko z powodu jakiejś głupiej sukni? Wydawało się to mało prawdopodobne, wręcz nierealne i niemożebne do zaistnienia. Przeczuwał, że stoi za tym coś większego, nie miał jednak pojęcia co.