Rasher swe dziatki pozna - Emerick

[Zaidaan]

Emerick postanowił z powrotem usiąść na miejsce kontynuując rozmowę. - Ciekawe nie wydzierałem się, obrażałem też nie, podawałem ci opcję trochę boleśniejszą od podstawowej. Będę miał problemy? Naślesz na mnie kolejnych ćpunów lub pijaków? Hah - Uśmiechnął się i mówi dalej - Ja bym na twoim miejscu przejmował sobą i grzecznie powiedzieć mi gdzie ta osoba jest, ty uratujesz skórę i nikt się nie dowie, że cokolwiek mi powiedziałeś. Bo jeśli go nie znajdę to będę musiał się posłużyć tobą. Utnę te twoje włosy i mieczem zrobię na twojej twarzy jaszczurkę, zaczniesz w końcu mówić gdzie go znajdę? Rozejdziemy się w spokoju ja się z nim spotkam a ty dalej będziesz prowadził swój interes. - Napił się kolejnego łyka piwa że swojego kufla.

[TheMo]

- W jaki jeszcze sposób mam ci powiedzieć "wypierdalaj", żebyś dał mi spokój? Jeśli myślisz, że ci coś powiem to się grubo mylisz!

[Zaidaan]

Emerick nie mając innego wyjścia, a także nie chcąc stracić swojej może jedynej możliwości na odnalezienie oprycha wstał energicznie, złapał dilera za ubranie i rzucił nim do tyłu tak, że aż kaptur spadł mu z głowy i wywrócił się z krzesłem. Nie zwlekając podszedł szybko do niego, zacisnął pięść i pobił go po twarzy. Nikt się tym nie przejął gdyż w tej karczmie takie bójki to codzienność a ludzie, których wskazał rzezimieszek byli pod wpływem alkoholu i narkotyków co nie pozwalało im na walkę. Kontynuując bójkę ponownie Emerick złapał go za ubranie ustawił go w pozycji siedzącej i pchnięciem ręką o głowę uderzył nią o stół obijając go bardziej, następnie złapał go za włosy i wycofał oraz ponownie uderzył go twarz wywalając go na podłogę, przykucnął przy nim. - Będziesz w końcu gadał czy nadal będziesz zgrywał twardego? - Diler był na tyle pobity, że raczej nie jest już taki pewny siebie jak kilka chwil wcześniej.

[TheMo]

Gdy się praliście, jedynie karczmarz się wtrącił
- Jak coś rozwalicie to płacicie z własnej kieszeni!
Oprócz tego, zgodnie z twoimi przewidywaniami, wszyscy mieli gdzieś twoją walkę. Æpuny były zajęte patrzeniem się w płomień świecy, a wielkolud gdzieś się ulotnił. Diler wypluł krew z rozwalonej wargi.
- Coś ty za jeden, że ci tak na nim zależy?
Kątem oka spostrzegłeś, że sięga pod pazuchę i wyjmuje niewielki nożyk, by odpowiedzieć na twoje zagranie.

[Zaidaan]

Emerick zignorował słowa karczmarza, patrzył tylko uważnie na dilera, -  Ten, który... - widząc, że robi coś podejrzanego a dokładnie sięga właśnie pod pazuchę szybkim ruchem złapał za jego rękę, wstał i silnym uściskiem złapał za rękę oprycha, diler jedynie głośno zawył z bólu, rozluźnił rękę i upuścił nóż obok.( W końcu to był zwykły opryszek, który nie był dość silny i twardy.) Następnie szybko drugą ręką złapał za niego i przystawił mu do gardła oraz przygniatając butem drugą rękę dilera. - Ty sukinsynu! Bez sztuczek tutaj, gadaj psia jego mać gdzie go znajdę, rozumiesz? I gówno obchodzić cię powinno kim jestem! - przybliżył bliżej koniec ostrza do gardła oprycha.

[TheMo]

Tutaj diler trochę zmiękł, co było widać w jego oczach.
- Kurna, ty jesteś od Zueshczyka! Mogłem się domyślić, nikt inny by go nie szukał. Słuchaj, poszukaj go w dracońskich tunelach pod miastem, miał się skumać z przemytnikami i spierdolić jak najdalej. Nic więcej nie wiem.

[Zaidaan]

Jaki do cholery Zueshczyk? Przynajmniej gadać zaczął. Mam nadzieję, że go tam nie spotkam. Pomyślał. Zadowolony z nowych informacji spróbował dopytać dalej. - Jak się tam najszybciej dostać i gdzie dokładnie są? Tunele są do ulicha wielkie. Przycisnął bardziej ostrze niemalże rozcinając pierwsze tkanki.

[TheMo]

- Nie wiem, mają swoje tajne przejścia. Chcesz się tam dostać? To idź na drugi koniec podgrodzia i szukaj domu z napisem przed drzwiami "ogrodnik". Powiedz mu, że zeszłoroczna paprotka ci oklapła i potrzebujesz nowej, z doniczką. Tylko nie mów, że ja ci cokolwiek powiedziałem!
Kiedy diler poczuł mocniej ostrze na swojej szyi, zaczął nerwowo ruszać ręką, jakby chciał je złapać i oderwać od swojego ciała. Spod metalu pociekła kropelka krwi.

[Zaidaan]

Emerick, który dopiął swego zapamiętał to "hasło" jednocześnie zabrał nóż spod szyi dilera i schował, kto wie kiedy się przyda. - Przynajmniej się do czegoś przydałeś, a jeśli mnie oszukasz to ta rana na szyi przedłuży się. - W końcu puścił całkowicie zbira i szybko ruszył w powiedziane miejsce.

[TheMo]

Nożyk, który schowałeś do kieszeni nie był jakiś solidny i z czarnej rudy, a najtańszy model, który już trochę zżerała rdza.
Spokojnie opuściłeś karczmę na rzecz zimnych i ciemnych uliczek podgrodzia. ÂŚnieg skrzypiał pod twoimi stopami. A tu trzeba pilnować, by nie przegapić celu.

//Nożyk dilera:
Nazwa broni: nożyk
Rodzaj: nóż
Typ: jednoręczny
Ostrość: 13
Wytrzymałość: 15
Opis: Wykuty z 0,28kg mosiądzu o zasięgu 0,2 metra. Skorodowany.

[Zaidaan]

Było hemis więc przez całą dobę było ciemno. Emerick by nie przegapić celu podchodził bliżej do każdego domu z osobna by zobaczyć czy coś jest na nich napisane.

[TheMo]

I w końcu zauważyłeś. Po długich poszukiwaniach rzucił ci się w oczy takowy napis na drzwiach. Gdyby nie było Hemis, mógłbyś ujrzeć prawdopodobnie najładniejszy ogródek na podgrodziu. Niestety, obecnie zamiast kwitnących kolorowych kwiatów czy równo przystrzyżonej trawy był tylko biały śnieg.

[Zaidaan]

Odnajdując swój cel złapał za klamkę by otworzyć drzwi i wejść do środka i być bliżej swojego celu.

[TheMo]

Drzwi okazały się być zamknięte.

[Zaidaan]

W takim razie Emerick zaczął pukać pięścią o drzwi w nadziei, że ktoś otworzy.

[TheMo]

Usłyszałeś szczęk zamka i drzwi się lekko uchyliły. W szparze stanął mężczyzna z zadbaną brodą.
- Witam. W czym mogę pomóc?

[Zaidaan]

Gdy drzwi się otworzyły złapał oddech, a gdy przypomniał hasło powtórzył je przyglądając się drzwiom - Witaj, zeszłoroczna paprotka mi oklapła i potrzebuje nowej, z doniczką. - Założył rękę na rękę czekając na odpowiedź ogrodnika.

[TheMo]

Drzwi były głównie drewniane, jednak miejscami miały stalowe wzmocnienia. Głównie na zawiasach i przy zamku. Ogrodnik spojrzał ci przez ramię, by zbadać co jest za tobą. Nic podejrzanego nie zauważając otworzył szeroko drzwi i zaprosił do środka.

[Zaidaan]

Zaskoczony z powodzenia, ale nie pokazując tego po swojej twarzy wszedł do środka rozglądając się uważnie po budynku oraz czekając na dalsze ruchy ogrodnika.

[TheMo]

Ogrodnik zamknął drzwi. W domu było czuć ziołami. Na parapetach były doniczki z kwiatami, z czego tylko jeden kwitnął. Zioła, które roztaczały taki zapas suszyły się przywieszone pod sufitem. Lecz nie miałeś okazji się dobrze rozejrzeć po słabo oświetlonym pomieszczeniu, gdyż ogrodnik cały czas lustrował cię wzrokiem.
- No dobra, po co przychodzisz?