- Zawsze chciałem znaleźć takie miejsca, gdzie zobaczę barwy, których na Valfden nie widać, tutaj takie znjaduję i obecnie już możemy bez problemowo tutaj przybywać. Archipelag zostaje wcielony do królestwa Valfden i własnie odbudowuje się tutaj miasta. Sam nawet za w czasu zatroszczyłem się o rezydencję, mam nadzieję, ze kiedyś zechcesz się wybrać do mojej zimowej chałupki. Codziennie zastanawiam się, czy nie zostać tutaj kiedyś na stałe.- Mhm... dziś tu i teraz, mogę szczerze powiedzieć, że jestem szczęśliwy. - Odpowiedział odwzajemniając spojrzenie dodatkowo się uśmiechając z zadowolenia chwilą... jakże ulotną, ale... bezcenną.
Gondola spokojnie płynęła do wybrzeża, gdy Salazar zauważył, ze już blisko brzegu, zeskoczył z łodzi do wody i chwytając za kraniec zaczął "merdać" nogami w wodzie dopychając łódź do brzegu, a samemu stawiając stopy pod wodą wepchnął łódź na brzeg umożliwiając zejście na suchy ląd pasażerce.
- Dziękuję za miłe przepłynięcie, mam nadzieję, że moje towarzystwo nie było nadmierną udręką. - Powiedział uśmiechając się.
//Możecie spokojnie opisać jak dopływacie, będę opisywał co zwiedzacie będąc na wyspie.
Wybrzeże owocowało w piękną roślinność wybrzeża jak palmy i niskie drzewa dżungli, jednak dalej w głąb kawałek ciągnął się niczym sklepienie gęsty las dżungli, jednak dojrzeliście wśród tych drzew swoista bramkę, a za nią krajobraz już się zmieniał...

mijając bramę wkroczyliście do Ogrodów Erosa, gdzie roślinność zaskakiwała swoją strukturą. brukowana uliczka "za drzwiami do lasu", prowadziła w głąb ogrodów...
Ogrody Erosa -> Alejki i uliczkiPrzez całą wyspę rozchodzą się udeptane szlaki, wykładane, brukowane uliczki. po każdej stronie uliczki znajduje się inny element botaniki wyspy, tak w jednej części rozsiany jest park pełen drzew, na których rosną Banany, a wraz z nimi obcują małpy, czy też drzewa kokosowe, a przy nich plątają się dzikie zwierzęta nadrzewne. Innym odgrodzonym szlakiem ogrodem są drzewa cytrusowe, a przy nich plątające się leopardy i pantery. Cały park tętni życiem i pełen jest niespodzianek.
Idąc wzdłóż uliczki mieliście możliwość doglądania z jednej strony rosnących rozłożystych paproci, zaś z drugiej strony towarzyszyły wam średniej wysokości drzewa cytrusowe, na których rosły głownie pomarańcze. Mieszający się zapach obu roślin był uroczy i piękny, przynajmniej dla Salazara i wprawiał go w miły nastrój. Co rusz jednak nie było jego ekscytacji końca, gdy nagle dojrzał, jak wśród paproci latają przepiękne, błękitno-czarne motyle.

Jednak nie tylko one towarzyszyły wam w przechadzce, po drugiej stronie, wśród drzew cytrusowych, dojrzeliście pięknego dorodnego leoparda, który spokojnie do was podszedł. Nie był agresywny, wręcz przeciwnie, podszedł do Eve i delikatnie głową a następnie korpusem otarł się o jej nogi łaknąć rozkoszy i przyjemności z pogłaskania go.

Salazar serdecznie się uśmiechnął przekrzywiając głowę w bok.
-
Chyba też Cię bardzo polubił ten kotek. - Powiedział z uśmiechem na twarzy o takim

.