//Pozostali uznaję, że się znaleźli i też idą z nami.
- Dobrze, ruszajmy, Udamy się na wybrzeże, tam będzie gdzieś 100-200 metrów do przepłynięcia morzem Enart na wyspę, spokojnie, woda nie jest porywista, są tam gondole, którymi możemy przepłynąć, ale jak ktoś chce, może też raczyć się wpław płynąc! Temperatura morza nie spada nigdy poniżej 20 stopni, teraz jest cieplejsza, nagrzana, pewnie około 30 stopni. Także dosyć korzystne warunki rekreacyjne. - Powiedział z uśmiechem na twarzy wskazując uliczkę miasta biegnącą na północny zachód. Gdzie też skierował swe kroki - Zatem... idziemy!
Udaliście się uliczką, która prędko kończyła się bramą miasta. Wyszliście szlakiem, a bo obu jego bokach widac było piękne pola złotych zbóż gotowych do zbioru i obróbki. Na horyzoncie nie było widać dżungli,m więc też nie było gdzie szukać cienia, cały las po tej stronie miasta był już wykarczowany. Przemierzając kolejne metry mijaliście kolejne rodzaje rozsianych roślinności po polach, by wreszcie na horyzoncie dojrzeć błękit morza, oraz domek, przy którym osadzone na brzegu były niewielkie dwuosobowe gondole w ilości 10ciu łodzi.
Zbliżając się do nich dostrzegliście wspominaną wcześniej wyspę, była spora i blisko osadzona, około 200 metrów od brzegu, do którego dotarliście. Było widać, że tam roślinność kwitnie i jest ciut inna niż tu na tych terenach, na pewno nie jest wykarczowana.
- Mam nadzieję, że nie muszę was zapraszać, kto do wody, a kto płynie łódkami? - Zapytał z chytrym uśmiechem gotowy do każdej formy podróży przez te wody!