Nessa kompletnie nie wiedziała, co się z nią działo. Może zwyczajnie brakowało jej babskich pogaduszek i to dlatego nie zareagowała i nie poszła pomóc Silvie. Gdyby nie ciekawa rozmowa, to pierwsza z łukiem by tam stała! Miała nawet miksturę, która pozwalała widzieć jej w ciemności.
- Zdziwiłabyś się. Mężczyźni bywają też okropnymi plotkarzami, ale żaden ci się do tego nie przyzna!
Uśmiechnęła się do towarzyszki. W końcu ktoś, kto rozróżnia spódnicę od sukienki, a łuk długi od refleksyjnego. Zwróciła przecież uwagę na broń, którą dziewczyna miała przy sobie. Logiczny wybór. Z racji rasy ma do posługiwania się łukiem naturalny talent, więc ani się Nessa obejrzy, a Demi będzie mistrzem łuku. A póki będą stały po tej samej stronie, póty Tinuviel może jej tylko pomagać. Zajęła się ogniskiem, a potem kontynuowała rozmowę.
- Ojej - przed tym mało wymyślnym komentarzem uśmiech zszedł z twarzy długouchej. - To już będzie ponad 10 lat! Nie wiem nawet, kiedy to minęło... - i tutaj początek wywodu Nessy zagłuszył ryk. Elfka poderwała się szybko i rzuciła w kierunku swojej broni. Już po chwili miecz gotowy był do wyciągnięcia, a prawa ręka spoczywała w miejscu, gdzie Tinuviel miała srebrny sztylet. Zerknęła na Lithana.