Długoucha nie odzywała się już więcej. Szła w milczeniu , napawając się cudownymi kolorami, które ją otaczały, a które zwiastowały powolne nadejście hemis. Dużą uwagę poświęcała stawianym krokom, gdyż złociste podłoże bywa śliskie, a upadek elfa w lesie mógłby wywołać ogromną wesołość kompanii i zakłopotanie Nessy. Nie z takiej strony chciała się pokazać. Bądź co bądź, ale nie była byle świeżakiem. ÂŚwietnie radziła sobie z łukiem, całkiem nieźle ze sztyletami, bez pytania potrafiła oprawić praktycznie każdy rodzaj zwierzyny... i to by było na tyle. Zbyt wiele w swoim krótkim życiu to ona nie zrobiła, ale ukrywanie się w lasach opanowała do perfekcji.
Zerknęła na niewielkie prześwity nieba. Niedługo się zatrzymają. Może wtedy będzie ognisko, o którym Tinuviel wspominała! Kątem oka dostrzegła Progana. Obawiała się o niego. Nie wiedziała, jak zniesie podróż, lecz na razie radził sobie wyjątkowo dobrze. Uśmiechnęła się pod nosem i ruszyła dalej, ciągle pilnując się, by nie iść za szybko.