Silvaster odwrócił głowę w stronę głosu Lithana, bo wydawało mu się, że stoi za nim jednak znów nie ujrzał jego twarzy a spokojnie wsłuchał się w jego słowa. Słowa elfa, które opisywały to miejsce prawie tak samo jak opisywany był ten świat, przez meduzę z którą nie dawno rozmawiał, ale co mogło oznaczać że tutaj znajdziesz odpowiedź? Pewnie to, że to jeszcze nie koniec i wędrówki i przygód z dziwnymi istotami.
- Wiesz, że twój opis tego miejsca przypomina słowa wypowiedziane, przez kobietę- węża z jaskini. Jednak nie sądziłem, że to jest ten wymiar, w którym przebywają ponuraki i stwory im podobne.
Dhampir starał się mówić cicho, by nic co czaiło się w tej mrocznej otchłani nie wyskoczyło nagle, ale idąc dalej dziecko świtu zauważyło, że ogniki przyciągają do siebie coś, co mogło przypominać człowieka ale za każdym razem gdy ów postać podchodziła to świetlisty promyk oddalał się, by stworzenie mogło się zagubić. Silvaster już teraz zobaczył na własne oczy do jakiej zguby mogłoby doprowadzić jego gdyby ruszył za promykiem, ale odwracając głowę od nieszczęśnika szedł jeszcze dalej z Lithanem. W pewnym momencie doszli do skraju lasu? To było dopiero dziwne, bo chodząc w ciemnościach mogli zobaczyć coś, co być może nie doprowadziłoby od ich zguby.
- Las? Po środku niczego, co się tutaj dzieje? Ale mimo wszystko radzę wstrzymać się od wchodzenia do niego. Lepiej dmuchać na zimne jak to mówią.