Mohamed wystrzelił pierw bełt ze swojej kuszy, potem narzucił ów broń na plecy i ruszył biegiem na spotkanie ogarom. Oczywiście, nie był na tyle głupi, by samemu rzucić się na ogara. Odnalazł sztukę, którą ktoś się już zajmował, tak na wszelki wypadek. A nóż, nie będzie musiał stawać oko w oko. Nie miał w sumie szans.
Odnalazł jedną sztukę, ostatnią.. Zostało ich na polu pięć, tyle udało mu się zliczyć, gdy biegł i omijał.
Stanął naprzeciwko bestii, wystawiając w jego stronę katanę. Bestia ruszyła, dwie głowy sprawiały, że chłopaka przeleciał chwilowy strach, któremu jednak nie dał zapanować nad swym ciałem.
Bestia zaatakowała. Rozpędziła się i skoczyła, chcąc go najpewniej przewrócić. Wtedy też, Kruk zwinnie odskoczył na bok i zamachnął się. Gdy ogar wylądował na ziemi, ostrze wbiło się w skórę na karku, rozcinając do środka skórę. Pierwsza głowa była w połowie ujebana, tak przysłowiowo mówiąc.
Szybko odskoczył od nadlatującego ognia, który dość poważnie by go poparzył, ot co! Znów mocno się zamachnął i uderzył w to samo miejsce, tym razem konkretnie pozbywając się głowy. Otchłańczyk zaryczał ostro, nadal jednakże żył. Tak, została druga głowa, tak samo niebezpieczna jak poprzednia. Znów zionęła ogniem, na co kruk zrobił

. Potem unik.
Bestia ponowiła zionięcie ogniem, już po raz trzeci. Jakie to upierdliwe, doprawdy.. Schylił się i przeturlał w bok, skąd teraz miał doskonałe miejsce do ataku. Chwycił inaczej katanę, po czym machnął ją w górę, w podbródek bestii. Zostawił głęboką ranę, gdzieś do środka, którą pogłębił kolejnym ciosem, tym razem z góry. Głowa została odrąbana, krew spłynęła wolno na jego ubrania, a sama bestia padła martwa na ziemie.
4x Ogar