-Poważnie?-Spytałem bardziej retorycznie, gdyż nie wydawało mi się aby mnie chciał okłamać. A nawet jeśli to kto mi zabroni mieć przy sobie butelkę wody? Więc nie pozostało mi nic innego jak zapukać do drzwi, szybko do nich podszedłem i głośno zapukałem. Tu się na chwilę zawahałem nie wiedząc czy wchodzić, czy jednak czekać na wezwanie. Ostatecznie postanowiłem wejść, gdyż założyłem z podanej relacji, że najpewniej usłyszę zza drzwi coś w stylu "Wypierdalać". Więc otworzyłem drzwi i przestąpiłem dwa kroczki i szybko powiedziałem, skracając swoje wymyślone nazwisko:
-Jestem Khanervin, dość bliski współpracownik Sado Khera. Mam pewną ofertę dla Malahara!
Mówiąc to prawą rękę wciąż trzymałem na klamce, aby w razie lecącego w moją stronę jakiegoś najzupełniej przypadkowego noża, mieć nikłą szanse się zasłonić.