Trzeci kufel zupełnie mnie zaskoczył, a przede wszystkim jego zawartość. Która była dość gęsta, zajrzałem do środka i stwierdziłem że dostałem miód. Niby zasada mówiła że pijemy miód, tylko że z tą różnicą że pitny. A to mi wyglądało na najzwyklejszy czysty miód prosto z pasieki. Ostrożnie wziąłem łyk, po czym się wykrzywiłem i otrzepałem na twarzy. Tak jak myślałem miód ten był niezwykle słodki, a to znaczyło że łatwo mi z nim nie pójdzie. W końcu nie od dziś wiadomo że przesłodzone rzeczy w większych ilościach się źle pije. A ja tu miałem pełny kufel bardzo słodkiego miodu.
Powoli wziąłem znów kufel zbliżyłem do ust i zacząłem pić. Tylko z taką różnicą, że już nie piłem jak poprzednie kufle, czyli duszkiem tylko zostałem zmuszony przez mój organizm do robienia co parę łyków przerwy. Ponad to za każdym razem musiałem lekko potrząść głową i robić grymasy, w skutek przesłodzenia. Co spowodowało że nim osiągnąłem dno, minęło naprawdę parę długich dla mnie minut.
Kiedy odłożyłem kufel na blat, lekko się zgiąłem opierając się rękami o stół. Musiałem przez krótką chwilkę przyswoić sobie właśnie wypity miód, co nie było łatwe. Nim się z powrotem wyprostowałem, głośno sobie beknąłem po czym spytałem krasnala, co prawda z niemrawą miną ale pewnym wyzywającym głosem:
-Masz już dość, czy pijemy dalej?