- Słusznie - rzekł Gunses cierpko, kiedy Diom zwrócił się do niego po nazwisku. Jak to mawiali asasyni na Ohsi 'po nazwisku, to po pysku'. Wampir wstał.
- Panowie, dużo nas spotkało, ale pewny jestem, że nic nam się już nie stanie. Dochodzi pierwsza w nocy. Kładźcie się. Ja i Garik weźmiemy wartę, będziemy też dorzucać do ognia. Jazda spać...! - zakomenderował, sam poszedł dorzucić grubych pni do ognia. Potem usiadł przy swoim siodle i zaczął gwizdać melodią, a potem nawet śpiewać. Cicho, delikatnie. ÂŚpiewał patrząc na tą jedną jedyną wyjątkową sylwetkę. Na Nessę. ÂŚpiewał chociaż nie znał języka. ÂŚpiewał więc w swoim starowampirycznym, dobierając słowa tak, jak podpowiadało mu... serce?
Nieprawidłowy link youtube [/youtube]
Z tej zadumy wyrwał go Ork. Pytał o sprawy, o których wydawało się, większość nie śmie pytać
- Tak. Jestem zabójcą demonów. Tempie je, kiedy nadarza się okazja. A co do siły... Jestem Wampirem. To moja natura, która pozwala mi być nadludzko silny czy szybki. To zalety Wieszczego. Musi być cholernie silny i szybki. Inaczej, jakieś zwierze go zabije. A to, że poluję też na demony, to że przeszedłem przygotowanie i specjalny trening tylko mnie wzmocniło. Czemu pytasz, orku?