//Coś się doczekać nie mogę na poprawę Twojego postu. Piszę więc dalej...
//W dodatku jak widzę, zjadło mojego ostatniego posta. Pewnie to było spowodowane awarią systemu. Ocian czytałeś tego posta. Przeprowadziłem tam rozmowę z Lille, na temat zaginionej kobiety. Powiedzieliśmy Lille, że aby świątynia była bezpieczna na zimę (kontynuujemy akcję z sierpnia) to musimy sprawdzić jeszcze strych. Lille zaprowadziła nas do schodów mówiąc co i jak ze strychem (był kiedyś magazynem, teraz stoi pusty). Zostawiła nas przy schodach w wierzy biegnących w górę (kto by się spodziewał o_O) i wręczyła nam klucz.
Schody pięły się ostro w górę. Po kilku minutach wdarliśmy się na ich szczyt. Po drodze mijaliśmy drzwi, które prowadziły do niższych sal, ale te nas nie interesowały. Na krańcu schodów znajdowały się kolejne drzwi. Te prowadziły na strych. Klucz, który dała nam Lille był niepotrzebny. Drzwi były otwarte...
Gunses wyostrzył zmysły (nadal jedziemy akcję z sierpnia - Hemis). Z mieczem na plecach wszedł pierwszy na strych. Strych był wielką sala, które była pooddzielana ścianami działowymi. W powietrzu czuć było zapach kurzu, staroci, zbutwiałego drewna i przegniłych szmat, mysich odchodów i zepsutego mięsa. Gunses rozglądał się uważnie. W pierwszej komnacie, w której wychodziły schody nie było nic nadzwyczajnego. U sufitu wisiały stare szmaty i pęki przesuszonych badyli, które dawniej były ziołami. Na podłodze stały stare meble zarzucone materiałami, walały się graty i rupiecie. Gunses rzucił się na Ociana zwalając go z nóg na stary stół. Stolik nie wytrzymał, rozleciał się, wióry posypały się, z klamotów wzbiła się chmura dymu. Pół metra nad nimi przeleciała błyskawica. Wiązka energii kierowana w stronę Ociana uderzyła w ustawiony stojak na żelazne kostury, które przewróciły się ze szczękiem. Gunses już był na kolanach. Wiedział skąd padnie uderzenie, wiedział skąd użyto zaklęcia. Wyrzucił rękę w przód. Z koniuszków jego palców posypały się iskry, a piorun uderzył w ramę drzwi prowadzących do kolejnej części strychu. Gunses ujrzał postać, która niknie za drzwiami. Przezornie stając się niewidzialnym i wyciągając miecz rzucił się w kierunku drzwi. Nowe pomieszczenie zaskoczyło go, ale nie było czasu na zastanawianie się i przyglądanie wiszącym na hakach częścią ciał ludzkich, ani aparatury, której przeznaczenia nie znał i nie chciał poznawać. W pomieszczeniu była jedna osoba, która po chwili zniknęła w kłębach oparów i światła. Gunses zmaterializował się. Ktoś, kto się teleportował musiał nie być przygotowany na umiejętności posługiwania się magią przez przybyszów. Zapewne dlatego odpuścił. Gdyby Gunses zaatakował mieczem, czarodziej który tu był zapewne podjąłby walkę. Gunses schował miecz. Podszedł do haków, na których wisiał korpus człowieka. Korpus pozbawiony był kończyn oraz głowy, pozszywany był szwami w fachowy sposób. W słoikach na półkach były zakonserwowane narządy. W wielkim słoju w substancji konserwującej zawieszona była ogolona głowa. Gunses odsunął się, obcasem przewrócił coś, co okazało się być czarną świeca. Na podłodze widniał pentagram opisany kołem i oznaczony symbolami, których Gunses nie rozumiał. Czarne świece, zgaszone, były ustawione na wierzchołkach gwiazdy. Wampir przyłożył dłoń do podłogi w miejscu środkowym. Wyczuł nutę Energii.
Na stołach stały przyrządy lekarskie do amputacji i gmerania w środku człowieka. Duży pulpit był pusty, ale ślady bez kurzu wskazywały, że księgi zostały zabrane stąd. Na regale pomiędzy księgami poświęconymi sekcji zwłok stała teczka. Gunses wziął ją, otworzył. Była to teczka Eliry, zaginionej kobiety. Czekał, aż Ocian rzuci na to wszystko okiem.
[Aura Inteligencji][Piorun]