Autor Wątek: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona  (Przeczytany 15784 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #120 dnia: 06 Kwiecień 2016, 21:55:16 »
-ÂŚniła ci się własna śmierć!?- spytała z niedowierzaniem. Według niej to był najgorszy omen. Jednak snom nie można wierzyć, ale ten tak tak bardzo pasował do sytuacji, jakby opisywał przyszłość. -Może to właśnie Ventepi chciała ci coś przekazać? Na przykład właśnie to, byś się nie bał?- mówiła, już bardziej uspokojona. Dolała Pałaszowi wody i zawinęła worek, by koń miał lepszy dostęp do owsu. Pogłaskała go po szyi. -To niepokojące... Ale nie możesz dać się opanować świadomości, że zginiesz. To był tylko wytwór twojej wyobraźni i śpiącego, nieświadomego umysłu. Ten obraz podsunął ci dzisiejszy dzień - spotkanie z elthizarem i świadomość niebezpiecznej walki. Nie przejmuj się Kensh, będę gdzieś blisko, a przynajmniej postaram się- Eve chciała go pocieszyć, a jednocześnie przekazać, nie wprost, że jego życie jest dla niej ważniejsze niż jej braci paladynów, nie mówiąc już o rycerzach Chatal.

W tym czasie zarówno rycerze jak i paladyni byli już gotowi do wymarszu. Każdy miał przy pasie swoje bronie, wypolerowane, naostrzone. W tym porannym świetle wszystko wyglądało na jeszcze bardzo senne, tymczasem oni musieli się obudzić i skoncentrować, gdyż nie czeka ich byle jaki pojedynek na sali treningowej.
-Czas ruszać!- odezwała się do wszystkich. Po czym najzupełniej spokojnie poprawiła swój miecz z czarnej rudy przy pasie i ruszyła ścieżką naprzód, w stronę wieży bezczelności, dokąd konie nie chciały iść.
Po rozmowie z przyjacielem Evening podeszła do Sylvilla. -To możliwe, żeby ta okolica podsuwała senne wizje o jakimś znaczeniu, albo w charakterze przepowiedni? - zapytała o to cicho, poufale, by nikogo nie martwić. Szczególnie orka...

Offline Kenshin

  • Konkordat puszczy i kniei
  • ***
  • Wiadomości: 2466
  • Reputacja: 1763
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #121 dnia: 07 Kwiecień 2016, 16:21:09 »
- Dokładnie tak śmierć z paszczy wiwreny. Dopowiedział potwierdzając słowa anielicy. Druid mówił spokojnie bez jakiś obaw wewnętrznych czy tam zewnętrznych na przykład poprzez drżenie głosu czy trzęsienie się dłoni. Kenshin nie odczuwał lęku, obaw po prostu niczego był jak skała bez emocji i pragnień chociaż dobrze robiło mu się na sercu, kiedy anielica wybranka Zartata i do tego nieśmiertelna pocieszała go cały czas zapewniając, że nic mu nie będzie w takich momentach pocieszania pewnie, niektórzy popadliby jeszcze bardziej w zatracenie i skupiali na symbolice snów, jednak nie ork wybraniec Ventepi.
- Będzie dobrze. Wierzę, że nic mi się stanie a sen to sen, jakoś wydaje mi się, że wszystko potoczy się według innego scenariusza, że i razem damy radę wrócić z tej wyprawy cało. Starał się uspokoić anielice, która była bardziej zaniepokojona tymi snami niż sam zainteresowany ork. - Najwyżej Ventepi weźmie mnie do swego świata szybciej, aniżeli mógłbym to przewidzieć, ale nie przejmujmy się tym teraz, bo czas okaże co ma dla nas zaplanowane. Druid prawdopodobnie pogodził się z wizjami oraz snem i szedł w sumie po swoje przeznaczenie. Teraz po tych słowach podszedł do konia i poklepał go dając mu życiodajnej wody, bo pomimo że postawił go w cieniu to nie chciał, aby biedaczysko męczyło się w taką pogodę, która ma dopiero nastąpić. Jednak padł rozkaz wymarszu, więc poprawił swoje bronie szczególnie kołczany ze strzałami, bo dzięki nim będzie miał jakiekolwiek szanse z wiwrenami. Kenshin nie myślał już o nocy a skupił się na teraźniejszości i zadaniu jakie na nim czuwało miał zdobyć skóry i to zrobi choćby i miał zemrzeć!       

Forum Tawerny Gothic

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #121 dnia: 07 Kwiecień 2016, 16:21:09 »

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #122 dnia: 07 Kwiecień 2016, 21:25:33 »
Wszyscy rycerze powolnie się krzątali, powolnie przygotowywali do wymarszu mając w głowach własne sny, których doświadczyli tej nocy. Gdy wszyscy byli gotowi do wymarszu razem z Evening i Kenshinem udali się za nimi w kierunku wieży.

Sylvill zapytany o sen w końcu odpowiedział.
- Sama okolica to nie... spotkanie Elthizara zawistuje coś złego... może chodziło właśnie o koszmary albo coś. Też miałem koszmary... Mardil maltretowała mnie swoim wachlarzem... - odpowiedział ponuro nie ujawniając co miał na myśli poprzez maltretowanie. Westchnął po chwili milczenia. - Ale na szczęście we śnie pojawił się Cozar przerywając wizję. Wiele jest opowieści, ze widząc Elthizara nie można być dla niego niemiłym, bowiem msći się nawet we śnie, a opornych nawet do obłędu potrafi doprowadzić. Każdy opowiada, ze przed snem pamięta wycie wilka... może nas uspał albo coś... nie wiem się nie znam na tym wszystkim... nie lubie tych nieznanych stworzeń bo to nigdy nic się nie wie... - Mówił idąc tuż obok Evening i Kenshina

Offline Kenshin

  • Konkordat puszczy i kniei
  • ***
  • Wiadomości: 2466
  • Reputacja: 1763
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #123 dnia: 08 Kwiecień 2016, 16:10:17 »
Ork szedł razem z Evening i Sylvillwem a wsłuchując się jego wyjaśnienia mógł stwierdzić jedno. - Mści się zasrany kundel za to, że miałem czelność mierzyć do niego. Powiedział sobie w myślach i już żałował swojej decyzji, że nie oddał tego strzału, bo by to wszystkim ułatwiło zadanie i nie musieliby mieć wizji. Kenshin nie zachowywał się spokojnie jak na druida przystało, po prostu był zły i stracił na chwilę rozum, bo zamiast cieszyć się z daru jaki otrzymał móc zobaczyć takie niezwykłe stworzenie to planował zamordowanie Elthizara i postąpił nie według zasad Ventepi, więc teraz ma za swoje, ale do szaleństwa nie będzie jak miał go doprowadzić, gdyż Kenshin
był już szalony a do tego opętany!Także szedł teraz w milczeniu obok swych towarzyszy z nadzieją, że uda mu się przetrwać walkę z wiwrenami a nie zginąć od nich.

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #124 dnia: 08 Kwiecień 2016, 18:47:55 »
-Mam nadzieję, że zwiastował właśnie koszmary jako to coś złego, a nie czyjąś śmierć- Eve przetarła dłonią zaspane oczy. -Tak... Wycie wilka też było. Miłe zwierzątka tu macie- dodała z nieukrywaną ironią. W istocie stworzenia tutaj zdawały się czyhać na człowieka, raz by go pożreć, drugi raz by go ostrzec przed "czymś złym", ale pewnie też z chęcią nie pogardziłyby ludzkim mięsem w postaci posiłku.
-Maltretowanie? Wachlarzem?- chyba wiadome dlaczego Eve zwróciła uwagę na tę część wypowiedzi. Uśmiechnęła się przy tym lekko, nikt jednak tego nie zauważył.

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #125 dnia: 10 Kwiecień 2016, 02:38:59 »
- Nie "pieśćmy" już tego tematu. - odparł na ten delikatnie drwiący ton pytania, bowiem dla niego było to już dość upokarzające, chociaż nie omieszkał przy słowie pieścić przewrócić oczkami.

Nie przeszliście nawet 200 metrów, gdy na horyzoncie ponad koronami drzew dojrzeliście coś czego nie sposób uświadczyć w ludzkiej architekturze.

W oddali na horyzoncie widać było wieżę sięgającą po same chmury i znikającą w jej gęstwinie. Była ogromnie szeroka, wysoka a cegły czarne spowite bielmem dając odcienie szarości. Pierwszym co rzucało się w oczy to smugi płynące po tafli wieży niczym wijące się kosmki włosów na tafli wody. Wyglądało to niczym złudzenie, iluzja, a jednocześnie przesiąknięte okrutnie widoczną i realną magią... Wokół wierzy niczym rzędem wiły się spiralnie osadzone okiennice co wyglądało niczym łańcuch wijących się w górę pomieszczeń skrytych za taflą jarzącej się bariery. widoczne jednak po sobie rzędami w górę było tylko 9 okiennic co już pokazywało ogrom wielości wierzy która ujawniała tym samym w całej swej wielkości zaledwie 9 pięter ze wszystkich 13tu. Widać było problemy architektoniczne. Od piątego piętra w górę widać było ogromne jarzące się czerwienią pęknięcia i rysy niczym żyły lawy spływające korytami wulkanu w dół.

Nadal przemierzając las dobiegała was okrutna niepokojąca cisza...

Mijaliście kolejne metry w dalszej ciszy gdy zaczęliście odczuwać poddenerwowanie i niepokój, nie wiedzieliście czym spowodowane... co rusz słyszeliście sprzeczki wśród rycerzy a w waszych głowach pojawiały się negatywne myśli "po co to robimy", "czego tu chcemy" "co ans to wszystko obchodzi" "marnowanie naszego czasu". Jednak szliście dalej i dalej a łącznie po godzinie drogi, szybkiego marszu na jaki pozwalały wam odzienia, zaczęliście słyszeć dźwięki, okrutnie niskie, basowe a jednak modulowane, stałe i niezmienne, a wraz z dobieganiem tych sonicznych dźwięków wyjaśniły się powody nagłych negatywnych myśli i odczuć, co też mogło tłumaczyć brak żyjących organizmów tutaj...

- Jeszcze trochę i dotrzemy...

Offline Kenshin

  • Konkordat puszczy i kniei
  • ***
  • Wiadomości: 2466
  • Reputacja: 1763
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #126 dnia: 10 Kwiecień 2016, 12:50:20 »
Towarzysze szli dalej w zwartym szeregu milcząc jakiś czas, bo słowa prowadzącego Sylvilla było prostą odpowiedzią na zaczepkę anielicy o wachlarzu. Dobrze, że nie zagłębiali się dalej w ten temat, bo mógłby on być dziwny, a tak przynajmniej ich myśli będą szyły jednym torem i skupią się na określonym zadaniu czyli pozbycia się wiwren z terenu wokół wierzy, bo taki był pierwotny cel tego całego zamieszania a wieże pozostawili sobie jako deser o ile wszyscy jakoś przeżyją te zmagania z bestiami. - Niech Ventepi będzie z nami! Wypowiedział na głos kiedy zobaczył wieżę sięgającą ponad chmury. Taka była jego pierwsza reakcja, którą wolał zachować dla siebie, ale cóż słowo się rzekło. Druid będąc zdumiony budowlą patrzył się na nią to na towarzyszy czy aby czują to samo, co on czyli strach a jednocześnie podziw dla budowniczych i już wiadome było, że budynek nie powstał za pomocą ludzkich dłoni a wybudowany za pomocą nieczystych sił, bo w końcu baron jako nekromanta mógł stworzyć swoje sługi i to pewnie tak powstała ta wieża. Kenshin tymczasowo innego wytłumaczenia nie widział i wolał w nim trwać aż zostaną rozwiane jego wątpliwości, ale to później miał o to zapytać, jednak w tym momencie nie chciał się odzywać, bo myć może to pytanie padnie od innych. W każdym bądź razie szedł dalej podziwiając ten wytwór magiczny, bo całą ją okalała magia, jakby bariera chroniła tą wieżę czyli zgadzało się to  z zapiskami na kartach czyli, że to miejsce jest otoczone barierą, która powstała po to, aby utrzymać to miejsce nienaruszonym zaiste czarna magia! Zostawiając tymczasowo wieżę szyli dalej przez las deszczowy, który był niespodziewanie cichy za cichy jak na las, a ork się na lasach znał jak nikt inny z będących tutaj ludzi.
- Za cicho tutaj, mógłbym rzecz, że jak na cmentarzu. To, nie jest naturalne czyli można rzecz, że jesteśmy blisko.         
Przerwał to milczenie i szedł dalej mając już w razie czego przygotowane swoją niezawodną broń czyli łuk i te porządniejsze strzały wykonane z mithrilu taki grot będzie wstanie przebić niejedno, jednak idąc dalej zaczęły mu do głowy przychodzić myśli takie jakie nachodziły go podczas snu czuł lekkie zwątpienie oraz niechęć do pójścia dalej, gdyż w tym momencie przypomniała mu się śmierć z ręki wiwreny a czuł wtedy spokój, że spotka się ze swoją Panią na tamtym świecie to teraz dłonie mu lekko drżały i zaczął się silnie pocić na całym ciele. Jednak skoro miał umrzeć to zrobi to jak na wojownika lasu przystało i umrze od ciosu silniejszego. Dlatego resztę drogi przeszedł milcząc bijąc się ze swoimi myślami i wizjami ubiegłej nocy.   

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #127 dnia: 14 Kwiecień 2016, 18:29:22 »
Choć tropikalny las mógł się wydawać przytłaczający, ogromny, nieskończony i niebezpieczny, to dopiero wieża, która się ukazała nad koronami, ucieleśniała wszelką monumentalność i potęgę. Niezwykle masywna, wysoka "do nieba", zdawało się że sprawia ciężar ziemi, która musi ją dźwigać. Nie dało się jej objąć jednym spojrzeniem, chyba że z bardzo daleka. Stąd zdawało się, że jej wierzchołek niknie w chmurach i nie da się go dojrzeć, a sama wieża jest nieskończenie wysoka, wszak nie było widać jej końca.
Otoczona barierą magiczną robiła wrażenie, jakby była ucieleśnieniem jakichś marzeń sennych, a po zbudzeniu się śpiącej istoty, runie majestatycznie, łamiąc tysiące drzew wokół. Lecz będzie spadać powoli, dokładnie, wolno pogrąży się w chaos. Magia była wręcz namacalna, Eve szczególnie mocno to czuła. Nie jest to z pewnością budowla zbudowana wyłącznie siłą mięśni niewolników, twórców najpiękniejszych, najtrwalszych dzieł, zdolnych przetrwać tysiąclecia, choć o nich samych nie pamięta się nigdy. Okiennice okalały wieżę, pnąc się do góry jak żmija po pniu.
Budowla nie była wolna od wad. Tak samo jak we śnie pełno jest niedomówień i nieidealnych rzeczy, tak i tu powstały pewne błędy. Na wysokości wyższych pięter widoczne były szerokie, zaczerwienione pęknięcia, jak gdyby rany w twardej skorupie wieży.
Sam teren wokół był nieprzyjazny do przeżycia. Ta negatywna atmosfera doskwierała nawet z pozoru bezmyślnym zwierzętom- te bowiem nie zasiedlały tej okolicy wcale. Im bliżej kompania była wieży, tym każdego nawiedzały czarniejsze myśli. Evening nie mogła odpędzić wyobrażeń o śmierci, którą poniosą niemal wszyscy, sama zaś zostanie z wielką odpowiedzialnością za śmierć tych ludzi. Wieża dostarczała jej naprawdę niemiłych wspomnień i anielica miała ochotę cofnąć się, wrócić, ba!, uciec do domu, jak najdalej stąd, byle tylko nie czuć przygnębienia promieniującego od budowli. Chciała rzec coś do rycerzy, by ich pocieszyć, ale ciemna fala zalała jej umysł, która wypełniła go kompletnym brakiem nadziei. Jedynie bólem, cierpieniem i bezsensem samego istnienia.
Wreszcie Eve zdała sobie sprawę, że to nie jest jakiś napad depresji, ale te dźwięki, niskie i basowe, powodowały te urojone widziadła.
-Spokojnie, jeszcze trochę- Eve odwróciła się do rycerzy, gdy usłyszała ich spory, kłótnie, wzajemne oskarżanie się. -Nie zwracajcie na to uwagi, to minie, to przez te dźwięki. One tak na nas działają, nie poddajcie się im. To tylko złudzenia- chciała ich wesprzeć, ale sama czuła się słabo psychicznie. Szła jednak nadal w stronę wieży, byli blisko celu, a poddać się nie można.

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #128 dnia: 14 Kwiecień 2016, 22:11:06 »
W ciszy wędrowaliście dalej a przytłaczająca sytuacja nie dawała wam spokoju, monotonne i depresyjne dźwięki trwały nadal i nadal... przestaliście nawet zwracać uwagę na czas... do momentu, gdy dojrzeliście jak las robi się co raz rzadszy, mniejszy.

Gdy dojrzeliście zmianę lasu i nierozejrzenie się wokół, wieża jej ogrom nawet szerokości, średnicy wprawiał was w osłupienie, bowiem sama wielkość jednego piętra musiała sięgać przynajmniej 40 metrów średnicy.

Przed sobą dojrzeliście zakończenie lasu a tuż za nim przestrzeń usłaną jasnym piaskiem, do wielkiej bramy przed wami błyskającej światłami bariery dzielił was pas o szerokości 30 metrów.

Gdy dotarliście na skraj dżungli i mogliście rozejrzeć się swobodnie dojrzeliście w oddali na piaskach leżące - jakby śpiące. słyszeliście syczenie i warczenie, a wiwerny zdawały się was nadal nie spodziewać i nie wyczuwać...

Leżały rozproszone na piaskach, dojrzeliście 6 sztuk jednak każda od siebie pooddalana o 10 metrów. Najbliższa spała tuż obok magicznej bramy.

(zdjęcia wieży dodam po walce jeżeli podejmiecie wolę wejścia, osobiście odradzam :x )


6x Wiwerna

Offline Kenshin

  • Konkordat puszczy i kniei
  • ***
  • Wiadomości: 2466
  • Reputacja: 1763
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #129 dnia: 17 Kwiecień 2016, 11:28:10 »
Słowa anielicy dodawały otuchy, także i orkowi, bo jemu aż się odechciało walczyć z tymi bestiami może z powodu tej dziwnej ciszy albo wieża źle na niego wypływała w każdym bądź razie czuł się nieswojo a do tego koszmar w nocy spowodowany przez Elthizara powoli się sprawdzał! Ork widział na skraju lasu plażę oblicze wieży i w końcu pomruki śpiących wiwren, które prawdopodobnie nie wyczuły jeszcze towarzyszy czy też innego zagrożenia, bo kto mógłby inni nim zagrozić? Tutaj to one były władcą tej plaży i okolicznych terenów. Wszyscy zebrani mogliby wykorzystać okazję i jeszcze zawrócić, lecz Kenshin widział nie mógł sobie lepszej okazji wymarzyć i zestrzelić jedną nim reszta bestii się zorientuje. Druid nawet się zastanowił czy dobrze uczyni, bo reszta rycerzy mogłaby wpaść w pułapkę i spowodować napaść pozostałych pięć sztuk bestii na rycerzy. Dlatego postanowił trafić w najbliższą, by dać szanse reszcie się zorganizować i samemu dobyć następną strzałę i zdążyć wymierzyć w drugą.
    Kenshin tak więc uczynił, że dobył strzałę z mithrilu ze swojego drugiego kołczanu następnie wziął w dłonie łuk wykonany z tego samego materiału i umieścił na jego cięciwie pocisk, który powinien przebić wszystko a na pewno czaszkę paskudnej kreatury. Nim jednak ork wystrzelił wziął kilka głębszych oddechów i uspokoił swoje skołowane serce, które teraz waliło jak opętane i gdy to uczynił nałożył strzałę na cięciwie, którą mocno naciągnął do tego przymrużył swoje prawe oko i ponownie nabrał morskiego powietrza, które wypełniło jego płuca. Ork nie wyczekiwał długo, tylko odczekał chwilę i wypuścił swój śmiercionośny pocisk a razem z nim zwolnił powietrze z płuc i otworzył swe prawe oko. Strzała pomknęła praktycznie bezszelestnie w stronę śpiącej wiwreny, która leżała najbliżej całej kompani. Pocisk bezbłędnie trafił bestię w bok głowy przebijając skórę a zarazem czaszkę i na samym końcu lądując w mózgu niszcząc ten ważny organ stworzenia. Bestia nawet się nie zorientowała co ją trafiło, kiedy jeszcze spała została zabita we śnie a do tego jeszcze lotka strzały kołysała się na boki, kiedy to wszystko się zakończyło bezbolesną śmiercią tak jak uczyli tego w konkordacie, jednakże to nie zmieniało faktu, że zaraz reszta bestii się zbudzi i rozpocznie się rzeź. Dlatego ork dobył kolejnej mithrilowej strzały, którą ponownie umieścił na cięciwie łuku z nadzieją, że jeszcze zdąży coś ustrzelić nim zostanie zabity jak we śnie. Wtedy na jego czole pojawiły się krople potu i lekko drżały mu dłonie nerwy przejęły na chwilę ciało druida.   

 Pozostaje :
13x Mithrilowa strzała

5x Wiwerna

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #130 dnia: 17 Kwiecień 2016, 18:16:15 »
Wreszcie gęsty las ustąpił, a zamiast dżungli pojawił się zwykły piach na którym spały wiwerny. Eve ucieszyła się z takiego terenu walki, gdyż nic nie przeszkadzało w starciu, wszyscy rycerze będą mogli rozstawić się na wolnym terenie, a miejsca nie zabraknie. Było jeszcze chłodno, co było dodatkową zaletą i dawało im przewagę. Nad okolicą zaś górowała wieża, niezwykle szeroka, pnąca się w górę, ale nie ona była najważniejsza, tylko sześć wiwern, które należało zlikwidować. Im szybciej tym lepiej.
Kenshin jako pierwszy dał znak do ataku. Za nim swą walkę zaczęli też paladyni. Wilhelm przemieścił się do wiwerny oddalonej o 10 metrów od tej, którą zabił ork. Jego miecz już był gotowy do użytku. Jednakże wszystkie zwierzęta zbudziły się nagle, wszystkie na raz, jakby rażone impulsem. Był to zwykły zwierzęcy instynkt, choć aż dziwne że bestie nie wyczuły ich wcześniej, tylko spały spokojnie. Teraz zostały wyrwane ze spoczynku i musiały stoczyć bój. Nie od dziś wiadomo, że to dość głupie zwierzęta. Niestety z tą głupotą łączy się też agresja. Wilhelm dopadł do jednej z wiwern. Stała ona już na nogach i rozpostarła swoje wielkie skrzydła. Podbiegła do wojownika i zaatakowała go żądłem. Sprawny unik pozwolił uniknąć ciosu. Potem wystarczył jeden sprawny ruch dłoni i miecz zagłębił się w bok zwierzęcia. Wbił się łatwo, kalecząc większość narządów wewnętrznych wiwerny. Krew obficie spływała na piach i wsiąkała w niego.
W tym samym czasie inni nie próżnowali. Michał wraz z jednym ze rycerzy Chatal walczyli z wiwerą, która z początku zaatakowała ich z powietrza, jednak nie zdążyła wysoko wzlecieć, gdyż paladyn wypowiedział inkantację -Izeshar, wcześniej pobierając energię magiczną. Pocisk esencji zwęglił łeb wiwerny, kończąc tym samym jej żywot.
Ronm którego ulubioną bronią był kiścień, zbliżył się do przeciwnika. Przerośnięty jaszczur szarżował w jego stronę. Broń paladyna była już jednak w ruchu i nawet rozpostarte skrzydła nie robiły na nim wielkiego wrażenia. Znał swoje umiejętności. Tak poprowadził kolczastą kulę, że trafiła wiwernę w szyję, a on sam zdążył schylić się, by nie zostać ugodzonym przez żądło. Wiwerna zaryła w piach, lecz paladyn szybko do niej dopadł i mocno uderzył kilka razy w grzbiet i głowę. Kolce poraniły skórę bardzo boleśnie. Posoka znów rozlała się dookoła.
Tymczasem Evening wzniosła się w powietrze. Zrobiła nad terenem jedno kółko, by rozeznać się szybko w sytuacji i rozpędzić trochę. Dostrzegła to jedna z wiwern. Głupi jaszczur także oderwał się od ziemi. Evening pożałowała, że zachciało jej się zaatakować z powietrza. Bezpieczniej byłoby rozegrać to zwyczajnie na ziemi. Jednak już było za późno. Antarii musiała wykonać nagły i szybki zwrot w powietrzu, by nie zostać ugodzoną żądłem rozwścieczonej wiwerny. Przeciwniczka anielicy nie była taka niezdarna w powietrzu, choć jej nietoperze skrzydła były bardzo duże. Do tego dochodziły pazury, które właśnie zwierzały w stronę Eve niezwykle szybko. Evening zdążyła jednak skoncentrować się, co nie zabrało jej wiele czasu, gdyż mała to wyćwiczone. Przemieściła się za wiwernę. Ta przeleciała dokładnie w tym miejscu, gdzie przed chwilą znajdowała się Eve. Zdziwiona, lecz wciąż dość niemądra wiwerna, poszybowała dalej, łypiąc w dół, szukając ofiary. Jednakże niedługo już miała być martwa.
Anielica użyła jednego z prostszych zaklęć z dziedziny życia. Nie warto było się wysilać. Skupiła szybko energię, poczuła jak krąży w jej żyłach. Nad jej dłonią pojawiła się kula przypominająca tą armatnią. Zbliżyła się do wiwerny na jakieś 10 metrów. -Izeshar!- krzyknęła, gdy wyczuła odpowiedni moment. Przy pomocy telekinezy śmiercionośny pocisk pognał w stronę istoty, która zacharczała w dziwaczny, gadzi sposób i zaczęła opadać w dół. Jej nietoperze skrzydła stały się bezwładne, a rana po pocisku zrobiła się czarna. Zaśmierdziało też spalenizną.
Wiwerna spadła w piach, wzbijając niewielkie chmury kurzu.


//Paladyni: 3 wiwierny, 2 mieczem i kiścieniem, jedna pociskiem esencji. Eve: pocisk esencji.
Została 1 wiwerna. (Kensh, dla ciebie :) )

Offline Kenshin

  • Konkordat puszczy i kniei
  • ***
  • Wiadomości: 2466
  • Reputacja: 1763
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #131 dnia: 18 Kwiecień 2016, 19:00:57 »
Dla orka wszystko potoczyło się tak szybo, że nawet nie zdążył odpowiednio zareagować, bo praktycznie dając znak do ataku rycerze i anielica się praktycznie wszystkim zajęli to była niewyobrażalna sytuacja i jakie wspaniałe kombinacje wyszły. Kenshin był pełen podziwu dla nich do tego stopnia, że aż nie zwrócił uwagi jak jedna z wiwren wbiła się w powietrze i zaczęła pikować w stronę orka tak jak to wyglądało we śnie, jednakże teraz nie był nagi, gdyż ma swój łuk oraz strzałę gotową do ataku!   
    Druid nie czekał już więcej, tylko się otrząsnął jakby z letargu i zaczął mierzyć do bestii z mithrilowego łuku mając na cięciwie już przygotowaną strzałę z tego samego materiału co łuk i był gotowy na bestie. Wiwrena była już gotowa do ataku swoją paszczą, lecz ork nie czekał aż do tego dojdzie po prostu musiał zmienić wydarzenia z jego nocnej mary w nową rzeczywistość i tak właśnie uczynił. Kenshin wymierzył w łeb bestii oczekując dobrego momentu ataki pojawił się po krótkiej chwili i wypuścił strzałę z objęć cięciwy. Pocisk poszybował pod kątem z każdą chwilą zbliżając się do przerośniętej jaszczurki, która nie była świadoma ataku dystansowego. Strzała leciała z zawrotną prędkością trafiając stwora bezpośrednio w paskudne czoło. Grot przebił czachę i było nawet słychać chrupnięcie podczas kontaktu kości ze strzałą a następnie kreatura powoli skręcała na bok, kiedy jej mózg został penetrowany aż w końcu padła martwa i runęła na miękki piasek z dość zawrotną prędkością do tego stopnia, że podczas kontaktu z podłożem zrobiła się wielka chmura kurzu i piasku a nawet słychać było charakterystyczne chrupnięcie innych kości tak szybko owa bestia spadła.
Ork sądził, że to będzie koniec wrażeń na ten słoneczny poranek jednak nie wszystkiego można być pewien grunt, że nie umarł jak we śnie. - Chwała niech będzie Ventepi oraz jej wybrańcom. Dodał sobie otuchy oraz zapytał. - Wszyscy cali? Teraz czekał na uspokojenie wszystkich, by mógł zabrać się za oprawianie tej zwierzyny

Pozostaje :
12x Mithrilowych strzał

0x wiwren 

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #132 dnia: 18 Kwiecień 2016, 19:10:01 »
Eve przewróciła oczami na te "modły" Kenshina. Wylądowała bezpiecznie wśród trupów wiwern. -Wszyscy cali. Spisaliście się bardzo dobrze. Nie wiem dlaczego rycerze z Chatal mieli z tą garstką problemy... Kensh, ile zajmie ci oskórowanie?

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #133 dnia: 18 Kwiecień 2016, 21:35:22 »
Gdy tak staliście wśród ciał zaczynając "coś w formie odpoczynku rozległ się pisk i nieprzecinające powietrze syczenie, gdy rozejrzeliście się wokół, wśród szczytu wież dojrzeliście kolejne wiwerny, które pikowały w waszą stronę. Kenshin zauważył, ze ta sytuacja jest bardzo podobna do tej, którą doświadczył we śnie... niemal identyczna - tylko nic go nie unieruchamia.

Z przestrzeni powietrznej w kierunku grupy szybowało 5 wiwern, jedna do Evening, jedna do Kenshina, pozostałe 3 w kierunku grupki rycerzy...

5x Wiwerna (odległość 100 metrów w górę, lecą wprost na was z zawrotną prędkością :P

Offline Kenshin

  • Konkordat puszczy i kniei
  • ***
  • Wiadomości: 2466
  • Reputacja: 1763
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #134 dnia: 19 Kwiecień 2016, 17:47:17 »
- Jakąś dobrą godzinę to na pewno......... Odpowiedział, ale nim zdążył zabrać się za to co zamierzał rozległ się wielki pisk i skowyt, bo w odległości jakiś 100 metrów kolejne wiwreny leciały w kierunku towarzyszy. Orkowi dopiero ta sytuacja była podobna do jego snu choć wcześniejsze, lecz wymuszone latanie wiwreny i pikowanie w niego również przypominało jego wizje, jednakże teraźniejszy obraz znacząco odzwierciedlał sen. W końcu rzadko ma się świadome sny, ale teraz nie stał nagi i w rękach miał broń, którą natychmiast wykorzystał.
    Druid wykorzystał to, że zwierzę leci bezpośrednio na niego i to z dużą prędkością, co natychmiast wykorzystał dobywając kolejną strzałę z mithrilu następnie umieścił ją na cięciwie swego łuku, którą mocno naciągnął i po chwili mierzenia w łeb bestii wypuścił strzałę. Pocisk poleciał pod kątem ostrym trafiając zbliżającą się bestie z zawrotną prędkością bezpośrednio w łeb. Wiwrena rozłożyła skrzydła bardzo szeroko, po czym tor jej lotu zmienił się a na pewno lekko wyhamowała, kiedy jej mózg został spenetrowany przez grot strzały. Kenshin zrobił krok w bok, bo obliczył gdzie wiwrena wyląduje i tak się właśnie stało według jego obliczeń, że padła tuż przy nim. Bestia wydała ostatni syk a jej dusza powędrowała do samej Ventepi, by jej móc od teraz służyć.
Druid wierzył, że reszta poradzi sobie równie dobrze i szybko uporają się z bestiami.


Pozostaje 11x Mithrilowych strzał


4x Wiwerna (odległość 100 metrów w górę, lecą wprost na was z zawrotną prędkością

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #135 dnia: 19 Kwiecień 2016, 18:48:06 »
Evening zareagowała równie szybko. Wiedziała, że ten pojedynek coś za szybko i za łatwo się skończył. Rzeczywistość nie mogła być tak piękna. Dlatego, gdy ujrzała kilka lecących wiwern w ich stronę, nawet się nie zdziwiła. Rycerze zaś nie zdążyli nawet pochować swych broni, więc byli gotowi do walki.
Anielica jednym, wyćwiczonym ruchem dobyła miecza. Czas zrobić z niego użytek. Skoncentrowała się, by pobrać nieco energii od Zartata, która pozwalała jej na skuteczniejszy bój. Przemieściła się na około 120 metrów nad ziemią, rozpostarła szeroko skrzydła, by złapały masy powietrza i pozwoliły unieść się anielicy bez problemów. Evening pozostała niewidoczna dla wiwern, gdyż znajdowała się nad nimi. Jednak gdy stworzenia zaczęły zniżać lot by dopaść tych na dole, Eve złożyła skrzydła tak, by mogła swobodnie i szybko spadać w dół, kontrolując jednak lot. Przyspieszała, aż wreszcie około 40 metrów nad ziemią ostrze miecza dosięgło skrzydło wiwerny, dziurawiąc je. Istota zaskrzeczała z bólu, wygięła się dziwnie i zaczęła spadać jak kamień. Wreszcie uderzyła w ziemię, piach stłumił huk. Anielica znalazła się przy wiwernie z mieczem w dłoni. Przez chwilę nieuwagi nieomal nie została ugodzona żądłem, bo choć wiwerna miała uszkodzone skrzydła to pazury i ogon działały sprawnie. Dlatego Antarii zdecydowała się jednym ruchem z góry na dół w szyję bestii, zakończyć jej żywot.

W tym czasie Malachiasz poczekał aż wiwerna zniży lot. Wylądowała wreszcie na piasku, a rycerz wykonał unik przed pazurami. Później zaatakował zwierzę od tyłu, a ostrze jego miecza zanurzyło się w grzbiecie wiwerny, która padła w piasek.
Ron pomógł jednemu rycerzowi Chatal, który dość nieporadnie próbował uniknąć pazurów i żądła. Uratował go z pewnej odległości, wymawiając inkantację -Izeshar i wtedy pocisk przeleciał obok wojownika. Trafił jednak idealnie w łeb wiwerny zostawiając w tym miejscu spaloną dziurę.
Wilhelm mierzył się z ostatnią bestią. Umknął szybko przed ciosem ogonem, a później też przed pazurami, gdyż wiwerna chciała wzlecieć i zaatakować z góry. Jednak paladyn przemieścił się za jej plecy, obrócił się wokół własnej osi i godził bestię w podbrzusze, rozpruwając skórę i odsłaniając wnętrzności. Krew wylała się ze środka.



//0x wiwern
Eve 1, rycerze 3 (pocisk esencji)

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #136 dnia: 19 Kwiecień 2016, 19:15:05 »
I było po bitwie... wrzawa wszelka ucichła a wokół roznosiło się wyłącznie złowieszcze dudnienie magicznej bariery ściśle okalającej wieżę.


(niestety tylko taka grafika :( )

Wokół nie pozostało już nic żywego poza wami, grupką rycerzy i rycerzy z chatal.


Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #137 dnia: 19 Kwiecień 2016, 21:19:00 »
-Kensh, ja nie chcę tam iść. Po co się narażać?- zaczęła znowu anielica. Nie miała ochoty na odwiedziny tego miejsca tak bardzo przepełnionego magią. -Mamy to, po co tu przyszliśmy- w jej głosie słychać było rezygnację. Miecz powędrował do pochwy. Sprawdziła pobieżnie stan rycerzy. ÂŻaden z nich nie narzekał na rany czy urazy.

Offline Kenshin

  • Konkordat puszczy i kniei
  • ***
  • Wiadomości: 2466
  • Reputacja: 1763
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #138 dnia: 20 Kwiecień 2016, 19:03:09 »
Gdy wszystko ustało i zrobiło się ponownie cicho mógł spokojnie odpowiedzieć. - No sam przecież narażać się nie będę mamy to, po co przyszliśmy, więc możemy wracać aż skończę oprawiać te stworzenia, a skoro ich ilość jest dość imponującą to trochę potrwa, także dajcie sobie na wstrzymanie.
Ork w swoich założeniach miał nadzieję pójścia do wieży i zbadania jej choć raczej unikałby niepotrzebnego narażenia siebie, jednakże ten niezwykły budynek go nęcił i zachęcał taka dziwna sytuacja to była. Jednak rozum wziął górę nad ciekawością i został, by móc walczyć innego dnia, zatem schował swój łuk do sajdaka i zabrał się do pracy.
Na sam początek zebrał wszystkie stworzenia na jedną kupę, aby mieć blisko i nie latać po całej plaży, bo szkoda było na taką błahostkę czasu zwłaszcza, że niedługo znów rozpęta się piekło od wysokiej temperatury. Dlatego zbierając wszystkie truchłą zabrał się najpierw za skórowanie. Kenshin nigdy jeszcze nie skórował gada zwłaszcza tak wielkiego i już wiedział, że będą nie małe trudności z tym, lecz się nie poddał i zaczął w taki sposób. Ork dorwał swój sztylet ze szkła i powoli, starannie zaczął nacinać skórę pierwszej bestii zaczynając od ogona potem piął się wyżej i wyżej dopóki nie dotarł do skrzydeł tutaj się chwilę zastanowił i zrobił to tak, że rozłożył skrzydła bestii na bok, po czym ostrzem przejechał po łączeniach z tkanką dając upust naprężonym mięśniom i wtedy skóra sama się zwinęła dochodząc do pleców bestii następnie ork posuwał się dalej wzdłuż grzbietu aż skończył na głowie tam zrobił nacięcia, wzdłuż czaszki oraz dwa nacięcia w poprzek w ten sposób oddzielił górną warstwę skóry następnie następnie przewrócił bestie na plecy i tam ponownie poszedł sztylet w ruch robiąc nacięcia, wzdłuż tułowia a kończąc na nogach, na których musiał się trochę skupić, by nie pociąć tak cennej skóry dlatego zrobił kilka ruchów sztyletem, by ponacinać skórę newralgicznych miejscach i w końcu oddzielić skórę od reszty mięśni. Tak właśnie jednym ruchem później ściągnął całą skórę i położył ją na miękkim piachu w taki sposób zdobył tą cenną rzecz dla bractwa z każdej zabitej wiwreny.   
Teraz przyszła pora na pozyskanie pazurów tutaj sprawa była prosta i nie trzeba było zbyt większego wysiłku, po prostu ork wbijał sztylet prosto w pazur a następnie delikatnie podważając go wyciągał w całości tak zrobił z każdą łapą wiwreny, która padła podczas tych walk. Ork kończąc bawić się z pazurami oczyścił je i schował do swojej torby.
Następnie wziął się za pozyskanie żądła jadowego i samego jadu do tego przygotował już swoje fiolki i podszedł do każdej z wiwren i na końcu samego ogona nacisnął mocniej na końcówkę, która wyskoczyła razem z żądłem a tuż za nią wyleciał śmiertelny płyn, który mógłby go zabić w minutę. Kenshin dokładnie przystawił fiolkę, by żadna z kropel nie padła na jego ciało, bo mogłoby to się źle dla niego skończyć. Kiedy już napełnił jedną to podchodził do kolejnej wiwreny rozpoczynając proceder na nowo, gdyż każda z wiwren miała w sobie mało jadu, bo zaledwie pół litra jadu a na to wystarczała jedna fiolka. Druid pozbierał żądła jadowe i również schował je do swojej torby tak samo jak jad.
Druid teraz postanowił zdobyć krew nim dobierze się do organów wewnętrznych w tym celu pozbierał wszelakie butelki jakie mu pozostawały i klęcząc przed każdą z bestii zamaszystym ruchem pociął im tętnice a szkarłatna ciecz zaczęła wypływać ork jedynie postawiał kolejne fiolki aż do zapełnienia tak zrobił aż przestała posoka wyciekać z głównej arterii następnie podciął jeszcze z każdą bestii w okolicach nóg, by wycisnąć krwi tyle ile się dało. Ork kończąc ten proceder zakorkował każdą z fiolek i schował ją do torby.
Kenshin następnie przewrócił bestie na bok i chwytając sztylet wbił się nim w pomiędzy żebra tam przecinając się przez resztkę skóry, mięśnie dotarł do serca, które nie miał zbyt łatwo jak wyciągnąć dlatego wsadził do środka bestii swoją łapę a następnie sztyletem poodcinał wszystko to co trzymało je w środku tak wyciągnięte serce schował do specjalnego worka przystosowanego do przetrzymania w jak najdłuższej sterylności taki organ podobnie zrobił z wątrobami, tylko oczywiście zdobywał ten organ z innej strony, bo nie widział potrzeby, aby przedzierać się przez całe truchło, co i tak sprawiło mu trochę problemów, lecz zdobył upragniony organ znacznie szybciej a niżeli miałby to robić tam, gdzie zdobył serce.
Ork będąc już cały umorusany we krwi i lepiący się od niej na sam koniec zostawił sobie oczy bestii, jednak wcześniej napił się wody z bukłaka i wylał jej trochę na swoje dłonie a potem czoło zmywając trud zdobywania trofeów. Tak jak było powiedziane wcześniej nastała pora na zdobycie oczu tutaj również nie był problemu, tylko druid wbił sztylet w czoło stworzeń rozdzierając czaszkę i po chwili gałki oczne były na wierzchu, tylko je zebrał i umieścił w następnych fiolkach.
Tak skończył obrabiać całą zwierzynę. - Uuf skończyłem. Powiedział i usiadł na miękkim piasku odsapując chwilę, by napić się wody. Teraz wypadałoby rozdzielić trofea zwłaszcza skóry dla bractwa, by ork sam nie musiał ich taszczyć i mogli się zabierać w drogę powrotną odpuszczając sobie wieżę na inny wypad!

Zdobyłem :

5,5 litra jadu wiwerny,
66 pazurów wiwerny,
11 żądło wiwerny,
55m2 skóry wiwerny,
220 litrów krwi wiwerny
11 serc wiwerny
11 wątrób wiwerny
22 oczy wiwerny

// Z tą krwią to trochę przesada nie sądzisz?

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #139 dnia: 21 Kwiecień 2016, 16:46:59 »
//Nie, gdyż zasady nie zmuszają ciebie do posiadania własnych pustych fiolek - mimo że powinny i w dosłownym rozumieniu zasad oraz dostępności przedmiotów w grze świadczy o takiej zasadzie, która jednak nie funkcjonuje w grze, zatem... ta ilość krwi została pozyskana, tak samo litry jadu wiwerny. Kiedyś powiedział bym, że spuściłeś tą krew na ziemię, pozyskałeś ją z ciała, ale nie miałeś w co ją zebrać, teraz jednak tego nie zrobię i zawierzę twojej ocenie co jest realistyczne i ile z tej krwi i jadu rzeczywiście zabierzesz :) .

Oprawianie zwierząt samotnie trwało długo, minęły 3 godziny gdy wszystko było gotowe a słońce na niebie świadczyło o południu gdy srogie westchnięcie "uff..." dobiegło wszystkich o skończonej pracy myśliwego.

Sylvill podszedł do zebranych trofeów i westchnął ociężale ze zrezygnowaniem.
- Ehhh... trzeba by to zatachać do koni i jakoś poprzypinać, rycerze z pewnością pomogą to zebrać, las jest pusty możemy zająć ręce tobołkami z tymi... rzeczami. - Powiedział i uśmiechnął się półgębkiem na tyle na ile potrafił w tej sytuacji w jakiej był, zmęczony, zrezygnowany i zdołowany nastrojem tego miejsca i depresyjnymi dźwiękami drgań struktury magicznej bariery.

Sylvill zaczął rozkładać płaty skór i zawijać w nie trofea Kenshina aby móc większe ilości targać w związanych tobołach ze skóry wiwerny. Gdy płat skóry był w 1/3 zapełniony a to żądłami a to pazurami a to innymi pierdołkami, zawinął skórę i związał końce razem tworząc duży wór ze sporym ciężarem. sprawdził czy da radę unieść i ze zniesmaczeniem zarzucił tobół na plecy i zaczął powoli iść w kierunku obozowiska z którego wyruszyli o świcie pod wierze, czekała ich krótka podróż szlakiem a dalej już tylko powrót do miasta by cała podróż dobiegła końca, a dwoje bohaterów tego dnia mogło zająć się ważniejszymi sprawami.

Forum Tawerny Gothic

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #139 dnia: 21 Kwiecień 2016, 16:46:59 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top