Autor Wątek: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona  (Przeczytany 15836 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #100 dnia: 31 Marzec 2016, 19:36:46 »
-Człowiek wybiera się na polowanie, ale czasem zapomina się, że na niego też ktoś poluje- skomentowała Evening rzucając okiem na pobojowisko i trupy rotishów zawalające drogę. -Chłopcy, uprzątnijcie trochę- rozkazała, a sama poszła się napić z bukłaka. Czarowanie jest dość wyczerpującą czynnością wbrew pozorom. Potrzeba do tego niezwykłych pokładów energii, które trzeba pozyskiwać od Zartata, gdyż człowiek jest na to za słaby, nawet będąc aniołem. Evening nie była zadowolona z tej niespodzianki po drodze. Niepotrzebna strata energii i czasu... Na szczęście nikomu nic się nie stało, więc za chwilę można było ruszyć dalej.
Strażnicy i paladyni na wpół zwęglone ciała zaczęli przeciągać w krzaki wzdłuż drogi. Później czekali aż Kenshin uzyska to, co mu potrzebne, a później resztę także wywalali w krzaki. Zajęło im to chwilę, ale na drodze pozostał już tylko sam popiół i węgiel.
-Nie szkodzi Kensh. Ale... co później robisz z tymi wszystkimi rzeczami? Udaje ci się je sprzedać, czy używasz ich do sporządzania jakichś mikstur?- spytała Eve, gdyż sama nigdy nie miała okazji tak zbierać trofeów, nigdy tego nie umiała. Druidzi jednak byli w tym mistrzami i takie rzeczy, jak oko czy krew jakiegoś robala z dżungli, na pewno była im przydatna.

Offline Kenshin

  • Konkordat puszczy i kniei
  • ***
  • Wiadomości: 2466
  • Reputacja: 1763
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #101 dnia: 31 Marzec 2016, 20:01:15 »
- Co prawda to prawda.
Odpowiedział na wieść o polowaniu, bo czasami myśliwy zamienia się w bezbronną ofiarę choć tym razem tak nie było! Ale pozostały jeszcze przeklęte wiwreny. Jednakowoż mały odpoczynek przyda się każdemu, bo walka i zebranie trofeów wymagała skupienia i utraty sił zwłaszcza podczas podczepiania robali do lian i podciągania ich choć dzięki temu zabiegowi zapewnił sobie dość rzadkie trofea w sam raz na sprzedaż oraz do wykonania zbroi z chityny taki rarytas sobie sprawi, gdy uda mu się szczęśliwie wrócić do domu, także siedząc już na koniu odpowiedział na pytanie odnośnie trofeów.
- Widzisz każdy łowca to kolekcjoner i lubi się chwalić tym co udało mu się zdobyć. Dlatego większość trofeów trafia po prostu zwyczajnie na ścianę, jednakże jeśli są to naprawdę rzadkie okazy to są chętni na kupienie ich i to za bardzo wysoką cenę. Trzeba jedynie wyczekiwać okazji, bo z tego co tutaj mam mogę najwyżej zlecić zlecenie na wykonanie mi zbroi z tych owadzich pancerzy a reszta trafi na półeczkę.
Miał nadzieję, że odpowiedział wyczerpująco na temat i nie usłyszy zwykłego "aha" od anielicy. Druid poprawił się jeszcze w siodle i był gotów jechać dalej ku nowej przygodzie.

Forum Tawerny Gothic

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #101 dnia: 31 Marzec 2016, 20:01:15 »

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #102 dnia: 31 Marzec 2016, 20:06:06 »
//Sam musisz uwzględnić ile i jakich trofeów pozyskujesz zgodnie z opisem walki, ja ewentualnie odejmuję to co wypiszesz jeżeli nie zgadza się z walką. Tak, z 8 Rotishy pozyskujesz bez ubytków więc wszystko z list x8 powinieneś wypisać w tamtym poście :) .

16 oczu rotisha
384 zębów rotisha
24 litry osocza rotisha
32m2 chitynowego pancerza rotisha


Gdyby Nie to, że Paladyni zwrócili się plecami do Evening i Kenshina, mogli by dojrzeć całą plejadę różnych wyrazów twarzy. To na jednym rycerzu malowała się nam bezgraniczna złość, by na drugim nieukrywane niezadowolenie z lekkim foszkiem. Kolejny Paladyn ze stoickim spokojem i naiwną zgodą zadowolony z siebie pobożnie i usłużnie wykonywał zlecenie... i tak każdy pełen skrajnych emocji... Zwłaszcza Zbyszko staruszek, który wykazywał nadmierną chęć macania martwych zwierzątek a cała sceneria radowała go niczym nowa zabawka dziecko.

Tak też i paladyni uprzątneli wszystko... tak :)

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #103 dnia: 01 Kwiecień 2016, 16:55:26 »
-Acha- odparła na wyjaśnienia przyjaciela uśmiechając się przy tym tajemniczo, trochę zadziornie. Zbieranie zwierzęcych członków odciętych pośmiertnie i stawianie ich na półce nie wydawało się anielicy zbyt pasjonujące, ale przede wszystkim higieniczne. Dlatego z pobłażaniem traktowała takie zwyczaje gromadzenia trofeów. Jedynie polowania, które przyniosą zysk, miały dla niej jakiś sens. Poluje się po to, by zyskać jakiś surowiec. Nie po to, by resztę zwierzęcia chować gdzieś w domu, a później na dodatek się tym chwalić.
-Ruszajmy- wydała rozkaz, gdy wszyscy rycerze wrócili do siodeł, a Zbyszko "zaspokoił swoją potrzebę". Eve nie chciała tego komentować, widocznie zbyt duża ilość słońca mu zaszkodziła. -Elisash! - wypowiedziała inkantację i przy pomocy telekinezy przesunęła świetlistą kulę na przód orszaku, by było widoczna droga przed nimi. Szarpnęła za lejce dając Pałaszowi znak, żeby ruszył swoje cztery litery. Albo trzy.

Offline Kenshin

  • Konkordat puszczy i kniei
  • ***
  • Wiadomości: 2466
  • Reputacja: 1763
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #104 dnia: 01 Kwiecień 2016, 17:27:55 »
Odpowiedź anielicy a potem zadziorne uśmiechnięcie się jej spowodowało u orka śmiech, choć spodziewał się takiej odpowiedzi to nie mógł nic więcej wykrzesać, ba nawet nie zamierzał jej zrugać po prostu cieszył się z faktu, że odgadł co Eve powie na jego wyjaśnienia. W każdym bądź razie wszyscy byli gotowi do drogi, która została oczyszczona przez rycerstwo, więc ork nie pozostał dłużny Przeklętemu i pociągnął delikatnie lejcami a ten po sekundzie ruszył do przodu zapominając, że miała tu jeszcze przed chwilą walka. Dobrze natomiast, że panienka użyła swoich czarów danych ich do samego Zartata i oświetliła resztę drogi dla orszaku choć światło pomagało im się lepiej poruszać to niosło za sobą ryzyko ponownego ataku dzieci dżungli.

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #105 dnia: 02 Kwiecień 2016, 10:43:29 »
Czas... który mijał wam w dalszej podróży zwłaszcza w ciszy i skupieniu w otaczających was ciemnościach pod przewodnictwem świetlistej kuli i Sylvilla z pochodnią dał wam ciekawą obserwację otoczenia. Dżungla jakby zamarła.

Dźwięki otoczenia zwierząt znacznie malały by wreszcie zaniknąć w gęstwinie co pokazywało jak gdyby okoliczne tereny wszystko co żywe opuściło. Nawet wiatr nie chulał i nie smagał drzew nie powodując nawet szelesty liści. nastała kompletna cisza zakłócana nerwowym i niespokojnym harczeniem i westchnieniami koni, uderzeniami kopyt o ubity piach.

Sylvill spojrzał na Kenshina i Evening najwyraźniej czekając na odpowiednie rozkazy bowiem wiedział ze czas coś zmienić w sposobie ich poruszania się by nie ryzykować utratą środków lokomocji a otaczająca ciemność zawsze generowała to, że zagrożenie przybędzie z zaskoczenia...

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #106 dnia: 02 Kwiecień 2016, 16:34:18 »
Atmosfera grozy opanowała okolicę i dała się we znaki całemu wędrującemu towarzystwu. Ledwo zdołali pokonać przerośnięte robaki, a już wkraczają na kolejny niebezpieczny teren. Tym razem jednak nic na nich nie czyhało w zaroślach. ÂŻadnych ślepiów, ani odgłosów. To było chyba bardziej przerażające.
Wiatr ustał, wszelki ruch także. Tylko konie zaczęły wszystkie na raz rżeć, przystawać, albo nagle przyspieszać. Rozszerzały nozdrza, strzykały uszami w każdą stronę. Pałasz w pewnym momencie zaparł się zupełnie i nie reagował na żadne komendy, łypiąc oczami to w jedną, to w drugą stronę. Przy kolejnej próbie wznowienia marszu niemal przysiadł na zad - nawet za dwa wiadra owsu nie ruszyłby z miejsca. Eve obejrzała się za siebie. Myślała, że tylko Pałasz taki niewychowany i nieposłuszny, ale wszystkie konie odmówiły, by dalej iść. Udzieliła im się złowroga atmosfera.
-Sylvill, co to za miejsce, że konie przystają? Co one tu czują?- zapytała, choć domyślała się oczywiście. Opustoszały teren, żadnych odgłosów innych zwierząt, to wierzchowce także chciały stąd iść. -I czy daleko do wieży? Wygląda na to, że będziemy musieli iść na pieszo, bo dalej w siodle nie ujedziemy- rozejrzała się też wokół siebie, lecz jedyne co widziała to nieprzenikniona ciemność w głębi dżungli i kawałek drogi oświetlonej przez kulę, która lewitowała w górze, tworząc cienie po bokach traktu, tak naprawdę nie zachęcające do wędrówki w tamtą stronę. Eve zeskoczyła z konia. -Zostawiamy je tutaj- powiedziała głośno, by ci rycerze z tyłu także ją usłyszeli. -i dalej idziemy na własnych nogach.

Offline Kenshin

  • Konkordat puszczy i kniei
  • ***
  • Wiadomości: 2466
  • Reputacja: 1763
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #107 dnia: 02 Kwiecień 2016, 16:44:17 »
Czas mijał na spokojniej jeździe bez żadnych ekscesów dopóki nie zrobiło się dziwnie. Cała atmosfera otaczająca ich była jakaś nienaturalna, pełna grozy. Konie, jakby stały w miejscu ze strachu, czyżby coś czaiło się jeszcze w dżungli? Ork niestety nie miał wyostrzonych zmysłów jak wampir czy inny dhampir albo też bestie z paktu i musiał działać na tyle ile pomagały mu jego oczy, słuch oraz węch i wszystko to wskazywało na to, że dalej konie się nie ruszą choćby błagali i samych bogów to one się nie ruszą. Kenshin słysząc rozkazy anielicy postanowił poczekać aż decyzję podejmie Sylvill, bo druidowi jakoś nie było chętnie pozostawiać konia na żer dla kreatur tego lasu.
- Ponoć za tą dżunglą powinna czaić się wieża. Przynajmniej tak mówił Sylvill.
Odpowiedział na jedno z pytań Evening czary ork, co do reszty sam nie wiedział, więc czekał na wyjaśnienia, bo może one coś wskórają i nie trzeba będzie wykonywać rozkazu pozostawiać koni w tym niebezpiecznym miejscu chyba, że są już blisko wieży to by wiele wyjaśniało.

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #108 dnia: 03 Kwiecień 2016, 01:49:40 »
- Musimy być już na skraju dżungli. Wszystkie zwierzęta uciekły to znaczy ze czai się tu groźny drapieżnik, czyli wiwerny postrach nie tylko zwierząt ale i ludzi. Wiwerny bytują na piaskach wokół wieży więc na pewno jesteśmy już na skraju skweru. Dobrze będzie przywiązać konie do pni drzew, żeby w razie odgłosów nam nie uciekły. Nawet nie wiem czy nie lepiej było by poczekać do wschodu słońca... przyczaić się w gęstwinach i poczekać... W jukach są zapasy na jeden dzień żywności. - Odparł niepewnie wiedząc że generuje to dylemat ale wiedział ze w nocy w starciu z taką zwierzyną nie będzie łatwo mając za źródło światła jedynie jedną kulę i jego nędzną pochodnię. ÂŚwiadom był tego że starcie z takimi zwierzętami zajmuje duży obszar, bo to odskakują, odlatują, wielkie są, a niezwykle groźne...
« Ostatnia zmiana: 03 Kwiecień 2016, 01:56:02 wysłana przez Narrator »

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #109 dnia: 03 Kwiecień 2016, 13:37:22 »
-Masz rację- odpowiedziała Eve po chwili zastanowienia. -Tuż przed wschodem słońca jest jasno, ale też najchłodniej. Jeśli teraz odpoczniemy, to walkę odbędziemy rano. Tak będzie najlepiej. Rozkładamy się tutaj, o świcie ruszamy na walkę!- rozkazała. Wszyscy paladynie zeszli ze swych wierzchowców, tak samo rycerze Chatal. Zaczęli rozkładać prowizoryczne obozowisko, to znaczy każdy wziął swoją kapę i derkę z konia, ułożył ją sobie na ziemi, by było mu wygodnie spać. Wilhelm rozpalił małe ognisko, ledwo się tlące. Trochę światła było zawsze potrzebne, choćby dla dodania otuchy w ciemnej dżungli. Każdy z wojowników kładł się powoli, bo wiedział, co go jutro rano czeka. Być może niektórych śmierć albo ciężkie rany?

Offline Kenshin

  • Konkordat puszczy i kniei
  • ***
  • Wiadomości: 2466
  • Reputacja: 1763
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #110 dnia: 03 Kwiecień 2016, 13:42:14 »
- Czyli dotarliśmy. Oznajmił ork schodząc z konia i wyprostowując się wtedy też kilka jego kości strzeliło, jakby małe gałązki się złamały. Kenshin od razu przywiązał konia do jednego z pni i zaczął przysłuchiwać się pomysłowi Sylvill o przeczekaniu do ranka w sumie mu to odpowiadało, bo jak wspomniał wcześniej w nocy nie widział tak skutecznie jak wampiry i temu podobne istoty, a z wiwrenami nie ma przelewek. Tutaj trzeba było myśleć i to solidnie, by wyjść cało z tego wszystkiego.
- Jestem za przeczekaniem do ranka walka z wiwrenami i to o zmroku, nie będzie zbyt przyjemna tak samo jak w dzień, ale chociaż będę widział do czego mam strzelać. Wypowiedział swoje zdanie czekając aż Evening podejmie decyzje, która powinna być słuszną taką jaką przekazał człowiek chwilę temu. Dobrze, że anielica się zgodziła na plan i mają okazję przeczekać do rana w sumie dobrze, bo nie chciał iść w ciemno do piekła jaki urządzą wiwreny. Druid również poszedł w ślady rycerzy i rozłożył sobie posłanie, a że był przyzwyczajony do takich warunków, więc mu to nie przeszkadzało, ale nim położył się spać patrzył jeszcze to raz na anielicę to na Sylvilla, bo może uraczą jeszcze jakąś opowiastką.

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #111 dnia: 03 Kwiecień 2016, 19:45:43 »
Sylvill zeskoczył z konia i podprowadził za lejce wierzchowca do pnia drzewa dając mu kilku metrową swobodę w poruszaniu chodź wiedział też, ze nie jest to dość dla takiej zwierzyny, lecz każdy musiał być zdolny do poświęceń.

Wyjął z juków konia pakunki i rozłożył je tuż przy zdjętej uprzednio derce z końskiego grzbietu. Jendym pakunkiem była dzienna porcja owsu i pasy dla konia to też rozsupłał skórzany worek ustawiając przed wierzchowcem. rozwinał też drugi pakunek w którym była żelazna misa i szczelny sztywny dwulitrowy bukłak z wodą. Wlał do misy połowę zawartości stawiając obok owsa. Bukłak zatknął i zajął się czwartym pakunkiem, gdzie przygotowane były bułki i kawałki sera skrojone w trójkąty, jak i kiełbasy w formie długich lasek.

Jako że Sylvill szczwanym był nie omieszkał przenieść swego posłania w pobliże rozpalonego ogniska, sięgnąć do pobliskiego drzewa i złamać gałęzi, która to następnie posłużyła jako badyl na którym zatknął kiełbasę. przybliżył tak ja do ognia piekąc powoli i pozwalając się wytopić nadmiarowi tłuszczu, a jego krople skutecznie rozpalały ogień i pobudzały do swawolnych tańców płomienie. Jednak też nie odezwał się do nikogo słowem, bowiem każdy wiedział tylko tyle ile potrzeba a niektórzy aż nad to więcej niż im potrzebne.

Nad głowami obozowiczów rozciągał się piękny obraz gwieździstego, nocnego, bezchmurnego nieba, na którym płonęły bielą gwiazdy na czarnym jak atrament tle. Rozgwieżdżone niebo, cisza, stagnacja, spokój, pełny żołądek pobudzały fantazję i marzenia do harców w głowach tejże grupy. Nawet Sylvill oddał się chwili rozkojarzenia i zapomnienia układając się na kocu i spoglądając w gwiazdy.

Niezłomny nasz staruszek rycerz, mistrz ciętej riposty i wtrącania się gdy to zbędne, przewodnik niechlubnej bandy "mistrzów seksu i biznesu" grasujących po karczmach Hessein, nie omieszkał wyrwać się przed szereg i pochwalić umiejętnościami, chociaż można domniemywać, ze zrobił to w słusznej wierze a nie dla poklasku.

Wyjął zza napierśnika srebrny poprzeczny flety zdobiony ornamentami, a każdy relief na instrumencie przedstawiał węża sunącego zygzakiem wzdłuż korpusu do ustnika. Zaczął odgrywać powolną smętną melodię która wprowadzała jakże nostalgiczny nastrój jednak nie smutny a raczej pogodny, nakłaniający do marzeń, wspomnień refleksji jednak pozytywnych.

Sylvill spojrzał na rycerza i jego flet. pokręcił tylko przecząco głową jednak nic nie powiedział. Odwrócił głowę i spoglądał w niebo wzdychając sobie.


Offline Kenshin

  • Konkordat puszczy i kniei
  • ***
  • Wiadomości: 2466
  • Reputacja: 1763
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #112 dnia: 03 Kwiecień 2016, 20:32:33 »
Ork poddał się kojącej muzyce graną przez jednego ze zgryźliwych rycerzy i w milczeniu oparł się o swoje posłanie, by móc obserwować gwiazdy tak jak to robiła lwia część załogi. Wszystko było takie spokojne wręcz sielankowe aż dziw bierze, że jutro z rana mają walczyć z wiwrenami. Taka była teraz atmosfera w obozie. Kenshin wyciągnął się i odsapnął z tego wszystkiego, bo mógł odpocząć do wysokiej temperatury i skupić się na sobie koncentrować swoją myśli i pragnienia na jutrzejszy pojedynek, a do tego właśnie był wymagany taki spokój jaki panował w danej chwili. W swoim umyśle starał się przewidzieć warianty ataku oraz jakie skutki mogą wyniknąć jeśli ktoś zostanie ranny, jak wtedy zareaguje cała grupa? Jednak nic nie przychodziło mu do głowy, bo nie znał za dobrze całej grupy, więc po chwili dał sobie na wstrzymanie, bo czas zweryfikuje to co ma się jutro wydarzyć. Teraz spoglądając w niebo rozmarzył się, gdyż to mógłby być jego ostatni piękny widok na rozgwieżdżone niebo i chciał zapamiętać każdą chwilę nim uda się do snu.   

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #113 dnia: 04 Kwiecień 2016, 21:43:55 »
Pałasz też został przywiązany do drzewa stojącego przy drodze. Nie podobało mu się to, szarpał za liny, ale nie miał większego wyboru. Zaparł się na tylnych nogach, jak to ostatnio miał w zwyczaju, i ciągnął. Nic z tego. Liny były solidne, specjalnie na takie wyjątkowe przypadki. Zapas owsu w worku powinien starczyć na cały dzień.
Karego wierzchowca w ciemności niemal nie było widać, tylko oczy błyszczały. Anielica wyjęła z juków swoje pożywienie, czyli wędzone mięso i kiełbasy, kilka bułek, ser i sucharki. Zajęła swoje miejsce przy ognisku. Wzięła kromkę chleba, wetknęła na patyk i trzymała niedługo nad ogniem - czekała, aż chleb się zarumieni, stanie się chrupki i ciepły. Gdy kromka była gotowa, Eve zdjęła ją z patyka, wyjęła kiełbasę, i zjadła tak przyrządzoną kolację. Zagryzła kawałkiem sera i popiła wodą z bukłaka. Ogień dawał przyjemne ciepło, nie było zbyt gorąco, można rzec w sam raz. Ciepły wieczór spędzony w dżungli. I wyjątkowo bez żadnych bestii dokoła. Prócz wiwern oczywiście, ale one były daleko...
Rozgwieżdżone niebo, praktycznie wszędzie takie samo, nad Chatal zdawało się być zupełnie inne niż nad północnym Valfden. Nad górami było czyste, klarowne, gwiazdy to były nieskazitelnie białe punkty wyraźnie się odcinające na tle najczarniejszego nieba. Zdawało się, jakby były zmarznięte, skoncentrowane w sobie. Tutaj niebo zdawało się rozgrzane i samo jak gdyby było zmęczone ziemskim upałem, choć nie dosięgało go wcale. Gwiazdy migotały intensywnie, ciepłe powietrze nadawało im rozmytych kształtów.
Niedługo trwało to rozmyślanie panny Antarii o wyglądzie nieba w różnych częściach świata. Senna atmosfera zapanowała, gdy melodia wypełniła przestrzenie w umyśle.

Paladyni siedzieli trochę dalej od ogniska i rozmawiali ściszonymi głosami. Nie mówili o walce, a o jakichś swoich sprawach, które zaprzątały im ostatnio głowę. Słychać było kobiece imiona pomiędzy wymienianymi komplementami. Ale też mowa była o broni i o przewadze miecza nad szablą, i dlaczego tak mało wojowników w bractwie walczy młotem. Następnie kolejni rycerze mówili "dobranoc" pozostałym, przewracali się na drugi bok, i skurczeni zasypiali przysłuchując się tak miłemu dźwiękowi ludzkiego głosu. Oznaki, że ktoś drugi jest obok, że ma miecz przy pasie i ostrzeże przed niebezpieczeństwem.

Eve, dziwnie spokojna, także położyła się na boku, ale nie zamykała oczu. Patrzyła w wątły płomień, później na Kenshina i zastanawiała się, o czym może myśleć śmiertelnik przed niebezpieczną walką, na którą dobrowolnie się wybrał. Sama już niemal zapomniała o jej myślach, na przykład przed walką na Zuesh. Wtedy bała się, ale nie czuła aż tak bardzo tej możliwości śmierci. Zbyt wiele potężnych postaci ją otaczało, by dać jej umrzeć. A może to ufność w swe umiejętności bojowe? Choć ta egzystencja, pozbawiona strachu o własne istnienie, być może nigdy nie miała sensu, ani smaku prawdziwego życia, takiego ludzkiego, z codziennymi troskami.
Eve przewróciła się na drugi bok, przy okazji szybko odgoniła te rozmyślania natury egzystencjalnej. Nie było można ich zagłuszyć, przynajmniej nie teraz...
Antarii, przysłuchując się tej dziwacznej w jej odczuciu melodii, ni to wesołej, ni to smutnej, zamknęła oczy, ale nie zasypiała jeszcze długo. Nie mogła zasnąć.
« Ostatnia zmiana: 04 Kwiecień 2016, 21:49:24 wysłana przez Evening Antarii »

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #114 dnia: 05 Kwiecień 2016, 02:06:12 »
Nikt długo nie mógł zapaść w sen, lecz senna atmosfera dosięgnęła śpiewaka a ostatnie co wszyscy zapamiętali przed snem było wycie wilka.

Kenshin we śnie pojawił się w czarnej przestrzeni, nie widział ścian, nie widział podłogi, wszędzie nieprzenikniona czerń, po chwili ujrzał przed sobą złote ślepia, by po chwili poczuć jakby go nagle i gwałtownie szarpnęło w ich kierunku, a gdy mknął z zawrotną prędkością w kierunku oczy przestrzeń zaczęła się zmieniać. Wokół wirowały i migotały światła, czerń zmieniła się w jasny poranek. Gdy zaczął spowalniać, ruch wokół również spowalniał, gdy zatrzymał się i mógł wreszcie rozejrzeć się wokół stał u podnóża ogromnej wieży sięgające aż do chmur... znajdował się na złotawych piaskach na ubitej ziemi gdzie wokół pierścieniem rozkładała się dżungla. jego obserwacja nie była dokładna, pobieżna szybko, bo gwałtownie przerwana wyciem wiwerny. Wiwerna wyleciała z nad wieży i pikowała wprost na Kenshina. Nie miał broni, stał nagi, a bestia zbliżała się do niego nieubłaganie. chcąc czy nie nie był w stanie się ruszyć. gdy gorączkowo rozglądał się co więzi jego nogi dojrzał jak piasek pod nogami otoczył jego stopy zmieniając się w głazy więżące go w miejscu. Wiwerna wzlatując w ostatniej chwili wylądowała tuż przed Kenshinem a jej wredna paszcza rozdziawiona w niby uśmiechu wydała okrutny, złowieszczy gardłowy szyderczy śmiech, by w następniej chwili paszczą pochłonąć głowę... zapadła ciemnosć. W tej ciemności Kenshin ponownie znalazł się w czarnej przestrzeni gdzie dojrzał jedynie złote oczy, a po chwili te złote oczy pokazały ich właściciela. w tej ciemnosci tuż przed nim stał Elthizar i ponownie pokręcił głową z politowaniem i żałością.
Kenshin obudził się...


Evening we śnie pojawiła się na ogromny okrągłym placu, wszędzie wokół leżeli martwi rycerze i aniołowie, ona unosiła się na skrzydłach w powietrzu szybkimi lecz niewielkimi ruchami skrzydeł. Stała w pełni nago w dłoni dzierżyła włócznię, włócznia grzęzła w jakimś ciele, gdy spojrzała na ciało dojrzała w jednej chwili osobę, by w za następnym mrugnięciem oka postać zmieniała się. tak też widziała jak włócznia przez nią trzymana przebija serce każdego z jej przyjaciół, każdego z jej znajomych, każdego na kim jej zależy i w życiu zależało, a cała wizja z pewnością miała zadawać ból i nieprzyjemne doznania. Po chwili jednak włócznia zaczyna pękać, kruszyć się zmieniać w drobiny stali, które swobodnie opadają na ziemię, a ciało co rusz ukazująceg inną bliską sercu osobę znika a w jej miejscu staje biały, podobny do wilka stwór z czarnymi paskami i plamami na sierści. Spoglądał łagodnym i życzliwym wzrokiem w stronę Evening, która mimo woli swobodnie opadła na ziemię klękając na kolana. Zwierzę powoli podeszło kładąc głowę na uda i podając niezgrabnie łapę. Po chwili uniosło zwierze głowę a jego pysk rozdziawił się w delikatnym zwierzęcym uśmiechu a w oczach widać było jedynie kojącą łaskawą biel.
Evening obudziła się...


Gdy wszyscy zbudzili się dokładnie równocześnie, czerń nieba powoli przenikały pierwsze promienie słońca rozjaśniając nad horyzontem delikatnie niebo...

Offline Kenshin

  • Konkordat puszczy i kniei
  • ***
  • Wiadomości: 2466
  • Reputacja: 1763
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #115 dnia: 05 Kwiecień 2016, 18:55:52 »
Kenshin spoglądał sporo czasu w niebo bijąc się w myślach nie mógł on zasnąć, jednakże po pewnym czasie i to ze zmęczenia zasnął, ale to nie był sen sprawiedliwego, lecz czujny taki, coby mógłby się od razu obudzić i walczyć w obronie swojego życia, co niestety i tak na nic się to zdało, bo zapadł się w śnie i to na dobre. Orkowi we śnie pojawił się w czarnej przestrzeni. Nie wiedział co ma to symbolizować, ale jedno było pewne nie mógł wiedzieć gdzie się znajduję ani jak opuścić to miejsce, nie wiedział czy musi spełnić jakiś warunek, by opuścić tą czarną przestrzeń dopóki nie dojrzał dwóch złotych ślepi, które wydawały mu się dziwne znajome i to one pociągnęły ork do przodu zatracając go w tym wszystkim. Oczy przyciągnęły go jak magnez a on sam nie miał jak się z tego wyrwać, tylko ślepo poddać się wizji, która po zbliżeniu się do ślepi spowodowała u orka odrętwienie, nie mógł się zorientować gdzie jest ani też co się wokół niego dzieje. Dopóki ta nieprzenikniona ciemność zamieniona została porankiem zgoła nieoczekiwanym, dopiero wtedy Kenshin zorientował się, że jest calusieńki nagi tak jak go Ventepi pani życia stworzyła i mógł się dokładniej rozejrzeć, bo miał władzę w głowie oraz rękach, jednakże po szybkich oględzinach mógł stwierdzić, że jest w okolicy wieży wysokiej aż do samych chmur a sama wieża mieściła się na wyjątkowej plaży fale biły o brzeg i było bardziej klimatycznie niż można było się spodziewać.- Wieża bezczelności. Mówił w we śnie, a może na jawie, ale nie było tak pięknie, bo po chwili nadleciała wiwrena, która pikowała bezpośrednio na nagiego i bezbronnego orka, lecz ten pomimo, że chciał zrobić unik nie mógł go uczynić z takich powodów, że jego nogi były zamurowane. - Rusz się, rusz, się!........... Rusz się! Zabrzmiało to jak rozkaz, ale został zignorowany przez nogi i pozostało jedynie patrzenie się bezbronne na potwora ze skrzydłami, które wylądowało tuż przed nim rozdziawiając swoją paszczę w geście szyderstwa i tryumfu nad bezbronnym orkiem, ale druid nie czuł strachu nie zawahał się ani na moment, bo wiedział, że trafi on do Ventepi polować na jej łąkach i lasach. Dlatego zła się nie uklęknął, kiedy paszcza pełna kłów odgryzła mu głowę i w świadomości orka nastała pustka, która ponownie została wypełniona przez oczy, te złote oczy pewnie nie raz będą mu się jeszcze śnić, lecz tym razem poznał właściciela tych ślepi a był to zwiastun śmierci Elthizar taki sam do, którego mierzył na ścieżce przez dżunglę również jego zachowanie było podobne, bo spoglądał na orka z politowaniem i żałością. Jednym słowem cały ten sen był ostrzeżeniem a ork wiedział, że sny potrafią się ziścić zwłaszcza takie realne, czyżby Kenshin miał jutro umrzeć? O tym dowie się za chwilę, bo obudził się zlany potem choć nie bał się śmierci to miał prawo poczuć się dziwnie i tak właśnie było, kiedy rozglądał się po obozie zauważył, że część się zbudziła a reszta powoli dochodziła do siebie, kiedy ciemne chmury zostały przecięte przez pierwsze promienie słońca. Kenshin również wstał wytarł swoje mokre czoło o rękaw koszuli i poszedł oddać się potrzebie fizjologicznej za jakimś większym krzakiem a następnie poszedł się napić wody tego teraz potrzebował, by jakoś się otrząsnąć z tej zgubnej wizji, potem pozbierał swój ekwipunek i był gotów do podróży w okolice wieży, by ziścił się jego sen choć nie zamierzał umierać jeszcze nie teraz, nie teraz!   

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #116 dnia: 05 Kwiecień 2016, 20:36:00 »
Po kilkunastu minutach obracania się z boku na bok, próbowania wyciszenia się, anielica usnęła, lecz ten stan, w którym należało się zregenerować i wypocząć, przyniósł kolejne obrazy, na dodatek męczące, gdyż przepełnione czymś, co już kiedyś przeżywała. Wizje, które w jej umyśle tworzył Tausae, były bardzo podobne do tego snu. Przyjaciele, śmierć... A wszystko po to, by zadać jej ból gorszy od fizycznego.
Wznoszenie się w powietrzu we śnie było znacznie łatwiejsze od wysiłku, który musiała włożyć w rzeczywistości, by się unieść. Nagość odzwierciedlała jej bezradność. Wśród zranionych włócznią osób byli jej przyjaciele, ci dalsi i bliżsi, a nawet kilka osób, których tu teoretycznie nie powinno być. Wszyscy jednak zaś zostali zabici ostrzem wbitym w pierś, bez wyraźnego powodu.
Przed nią pojawiło się zwierzę, bardzo przyjazne i miłe, kontrastowe do śmierci wokół. Jego wzrok dawał nadzieję, że pomimo tego złego, czego doświadczyła ostatnio, wszystko będzie dobrze... Chyba...
Zbudziła się o świcie, krzątanina innych wyrwała ją ze snu, kończąc tym samym ową wizję, smutną choć optymistyczną na koniec. To sprawiło, że Eve nie wiedziała co ma myśleć o śnie. Czy brać  go jako zapowiedź szczęścia, czy wręcz przeciwnie.
Eve zebrała swoje posłanie, derkę zwinęła w rulon i przyczepiła do juków Pałasza. Wierzchowiec zaś mógł się nacieszyć wolnością od natrętnych much gdyż zwyczajnie ich tu nie było z powodu złej atmosfery tego miejsca.
-Zbierajcie się, zaraz wyruszamy, póki słońce nie wzeszło- przeszła się wokół obozowiska, by dobudzić resztę osób. Kilka rycerzy spało jeszcze dość twardo, jakby nie chcieli się zbudzić. Czas jednak gonił.

Offline Kenshin

  • Konkordat puszczy i kniei
  • ***
  • Wiadomości: 2466
  • Reputacja: 1763
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #117 dnia: 06 Kwiecień 2016, 16:43:42 »
Ork krzątał się po obozie gasząc ognisko, kiedy również razem z nim wstała anielica i chcąc zapytać czy miała równie iście niepokojący sen powiedział.
- Jak się spało? Bo mój sen nie był taki spokojny a nawet trochę dziwny taki realny.
Mówił normalnie bez strachu w głosie.

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #118 dnia: 06 Kwiecień 2016, 16:55:31 »
-Też miałam jakiś nienormalny sen. Mój był tylko trochę "straszny". I podobny trochę do wizji, którymi dręczył mnie Tausae... Wiesz, wszyscy przyjaciele, pozabijani, i to moją włócznią, jak ja nigdy włóczni w ręce nie miałam. Ale później przyszło jakieś białe zwierzę, coś pomiędzy psem a wilkiem, i w oczach miało taką dobroć i spokój. Więc nie wiem czego mogłabym się spodziewać, czy to dobra wróżba czy zła. Wydaje mi się, że bardziej dobra raczej. Może to przez tą podejrzaną okolicę te sny?

Offline Kenshin

  • Konkordat puszczy i kniei
  • ***
  • Wiadomości: 2466
  • Reputacja: 1763
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #119 dnia: 06 Kwiecień 2016, 17:21:45 »
- Ja natomiast widziałem swoją śmierć, którą zadała mi wiwrena koło wieży bezczelności, jednak nie czułem strachu, bo ma wiara w Ventepi była silniejsza. Mi się trafił nasz wspólny znajomy zwący się Elthizarem, który patrzył z pogardą a jednocześnie żałością w oczach, także mój sen był raczej zły, bo na co dzień nie trafia się takie rzeczy jak zwiastun śmierci. Doprawdy dziwne te omeny nam się trafiają i widzę, że masz słuszność, bo może tak być, że przez te tereny coś nam się w głowach pojawiło.
Mówił spokojnie, bo jakoś tak się zdarzyło, że Kenshin czuł niezwykły spokój idąc na bitwę wręcz śmiertelną.

Forum Tawerny Gothic

Odp: ÂŁzy Fenile - Upadek Barona
« Odpowiedź #119 dnia: 06 Kwiecień 2016, 17:21:45 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top
anything