Mężczyzna, rażony tą wiadomością, doznał uczucia wielkiego bólu i straty. Zakuło go w sercu... Postarał się jednak szybko otrząsnąć i chociażby przedstawić.
- Mam na imię Apolinary. Tak, bez nazwiska rodowego, gdyż nigdy szlachcicem nie zostałem, ale jak widzicie, trochę się dorobiłem- zaś kwestię na czym zrobił ten majątek wolał pominąć. Zaprosił ich gestem do salonu, bardziej wykwintnego nawet niż hall. Przestronny pokój, z sufitem kilka metrów nad głowami (Funeris z pewnością mógłby urządzać tu krótkie przeloty) i wielkimi oknami na ogród przytłaczał biedną Licho swym przepychem. ÂŚcianę po lewo od wejścia zdobił piec z szylkretowymi płytami i stalowymi zdobieniami. Na środku leżał dywan z czerwonymi frędzlami, wzorami i nićmi tak starannie dobranymi, że aż żal było po nim chodzić. Kozetki i fotele obite były czerwonym, królewskim materiałem. Uchwyty komód zaś były pozłacane.
- Usiądźcie, tak, tak- przytakiwał głową. - Och, w tym liście jest tylko zawiadomienie o porwaniu!...- wymówił to z wielką trudnością. - ...mojej córki Emmy. Ma piętnaście lat, włosy czarne jak węgiel, oczy brązowe jak najsłodsza czekolada! Skóra zdrowa, wcale nie taka blada. Porywacze następnego dnia zażądali ode mnie okupu! 1000 grzywien w przeciągu dwóch dni. Każdy dzień zwłoki to kolejne 500 grzywien do okupu. Nie wiem jakim cudem dowiedzieli się co było napisane w środku... Przeczuwam, że wciąż mnie obserwują, ale nie mogą zabić, ze względu na okup właśnie!- mówił biedaczysko, a pocił się przy tym i denerwował.
Licho zaś wcale nie słuchała, lecz syciła swoje oczy widokiem tych mnogich ozdób, słoników porcelanowych, szklanych buteleczek z muszelkami, tac srebrnych z owocami. A jednocześnie przybiła ją myśl, jak samotni są ci, którzy tu mieszkają.
Usta miała otwarte z podziwu i zachwytu. Chciała zapamiętać każdy szczegół tego domu, a myśl o kradzieży gdzieś uleciała, gdyż czarnowłose dziewczę nie chciało nic zabrać z tego domu, gdyż żal by jej było naruszać tę boską wspaniałość wszystkich artykułów tu zgromadzonych.
- Już nieważne moje życie, ale ją!... Kto ją uratuje? Ja sam niewiele umiem. Zawsze posługiwałem się myślą, moją głową, proszę pana. I tak zdobyłem to, co mam. Zaś "oni!" Też chciałbym wiedzieć kto to... Jednak posługiwali się pewnymi znakami, takie trzy kółka na siebie nachodzące i listki. Wyrysowali i te znaki na murze, przed bramą. Też w pokoju Emmy, skąd ją porwali, zostawili list z żądaniem okupu i tymi symbolami... To jakieś pomioty piekielne pewnie!