Nie wiemy jak złamać pieczęcie Adanosa, chronią bramy. Całe szczęście, że nikt o tym nie wie. To pochodzący z odległego wymiaru sześcian o boku 30 cm, twór rasy starożytnych draconów. Kilka lat temu uaktywniłem kostkę, która wchłonęła duszę Meaneba. Pewnego razu, gdy eksperymentowałem z kostką dusz aktywowałem dziwne pole energii, które poraziło mnie dziwnym wyładowaniem magicznym. To były lata, kiedy nie osiągnąłem jeszcze perfekcji w byciu liszem. Byłem niemal na skraju śmierci. Walka ze zmuszaniem tkanki do ciągłej regeneracji przez kilka miesięcy potrafi wycieńczyć nawet najtwardszych. Kultyści z sekty Meaneba wykorzystali ten moment i wykradli kostkę z mojego laboratorium. Kiedy powróciłem do sił wraz z innymi magami niemal ją odzyskaliśmy, musieliśmy odpuścić na samym końcu. Nie zdążyliśmy, złodzieje przetopili kostkę w płynnej czarnej rudzie wyzwalając jakieś starożytne zaklęcie dające ciało duszy Meaneba, który powrócił do życia wzmocniony przez energie magiczną wszystkich dusz, które również poza duszą Meaneba więziła kostka. Rozmawiałem z nim po tej przemianie. Człowiek nie może emanować aż taką energią. Stał się czymś innym, zaprawdę potężną istotą. Nie był już tym Meanebem, którego skazałem na wieczne więzienie w niebycie. Demony pojawiły się po tych wydarzeniach.