Krasnolud jaral sobie blanta i smial sie pod nosem. Spojrzal na czarnoskora i usmiechnal sie szeroko, po same uszy, az mu sie broda uniosla. - Kochanie, to jest swietne. Musisz sprobowac. - poslal jej buziaka, wypuscil koleczko dymu i zachichotal. Po chwili wsepil wzrok w butelke jakby rozmyslal. Wzial jeszcze jednego skreta i schowal do kieszeni. Patrzyl sie gdzies w sciane. - To elfka, do tego z ekipy wypadowej Nuana, napewno potrafi sie bronic, wyluzuj, nie zapominaj ze mamy wakacje. Ostatnie slowo utkwilo mu w glowie niczym indianski tomahawk. Wakacje... A my jeszcze nic na luzie nie porobilismy. Zaczal patrzyc sie na swoja ukochana.