Mimo, że bestia dostała w łeb to nadal biegła do przodu i o dziwno nie zaatakowała tego, który wybiegł do przodu czyli Silvastera. Wtedy właśnie oberwał Progan raniony, przez jeden z kłów dzika, a ork zdążył jedynie krzyknąć. - Progan! Kenshin poczuł w sobie gniew był zły na tego, który nasłał na nich tego dzika. Ork wciąż trzymając łuk w rękach szybko nałożył żelazną strzałę na cięciwę łuku, po czym naciągając wymierzył również w łeb dzika. Na szczęście nie trwało to długo i wypuścił pocisk, który bezbłędnie poleciał w łeb bestii. Grot strzały przebił się, przez skórę i twardą czaszkę, by dojść do mózgu bestii. Dzik teraz na pewno umarł, bo przewrócił się i już nie parskał. Znaczyło to tyle, że zwierzak zaznał ukojenie. Jednak jeszcze pozostała kwestia rannego człowieka, do którego od razu pobiegł ork. - Nic ci nie jest? Zapytał dla pewności, po czym przypominając sobie, że dhampir miał że sobą mikstury lecznicze zawołał go głośno, żeby usłyszał nim za bardzo się oddali. - Silvaster stój!! Progan jest ranny!! Liczył na to, że to szybko usłyszy i wróci, byśmy mogli wspólnie zagłębić się w las.
Pozostaje 7 żelaznych strzał.