Dhampir wszedł do jaskini i tak jak stwierdził środek jej był ogromny, ale nie nigdy by nie przypuszczał, że nie będzie mógł dojrzeć jej końca. Jednak to był dopiero początek, bo idąc dalej wydawało mu się, że trafił do wielkiej sali gdzie było pełno kolumn, które praktycznie były poustawiane równo obok siebie, ale to jeszcze nic ciekawość dhampira wzięła górę i poszedł pod stalagnaty, a tam zobaczył resztki kości ludzkich i zwierzęcych, co sugerowało że ktoś tutaj aktualnie mieszka i nie lubi niezapowiedzianych wizyt. Silvastera ogarnął dreszcz i lekko zlany potem cofnął się na kilka kroków wpadając na postać. Dziecko świtu natychmiast lekko podskoczyło i zaczęło czuć wewnętrzny strach, co znaczyć mogło, że natura elfa wzięła teraz górę. Dhampir powoli się odwrócił twarz w kierunku postaci, która okazała się posągiem człowieka z łukiem, który mierzył w jakiś obiekt. Wygląd rzeźby wydawał się dla dhampira bardzo nienaturalny, bo w życiu widział wiele rzeźb i posągów, ale nigdy nie były one tak idealne jak ten tutaj, bo wyglądał jakby człowieka zalali żywcem betonem i pozostawili do wyschnięcia zwłaszcza, że takich postaci było więcej i różnili się dość mocno między sobą. Te widoki lekko go przeraziły na tyle, że postanowił się wycofać, ale kiedy usłyszał dźwięk łańcuchów dochodzący nie wiadomo skąd sam zastygł w miejscu, by po chwili nerwowego rozglądania się zacząć wycofywać, się ku wyjściu z tunelu mając cały czas twarz skierowaną do środka jaskini. Silvaster stawiając niepewne kroki chciał jak najszybciej opuścić jaskinie gdzie ku wyjściu z niej stali jego towarzysze broni.