Człowiek usłyszał wołanie dhampira, bo zaraz się odwrócił i machnął do niego ręką dając znak, że zaraz będzie wracał do ogniska. Progan bawił się w najlepsze wyciągając wodorosty z rzeki i inne rośliny, które mógł znaleźć niedaleko wodopoju. Tak właśnie spokojnie mijał im czas dopóki Silvaster na horyzoncie zauważył dzika. Dzik ten nie wyglądał jak normalny dzik, bo był znacznie większy, agresywniejszy i w ogóle inny można by się nawet pokusić, że jest zmutowany, bo tyle kłów jeszcze w żadnym stworzeniu nie widział, co mogło znaczyć że zwierzak jest chory i to bardzo. Silvaster w głowie przypomniał sobie pewną starą piosenkę o dziku.
Dzik jest dziki, dzik jest zły
Dzik ma bardzo ostre kły.
Kto spotyka w lesie dzika,
Ten na drzewo zaraz zmyka.
Tak sobie nucił w głowie, ale mając duży dystans do zwierzęcia nie uciekał jeszcze, tylko ściągnął wcześniej załadowaną kuszę i kucając na jego kolano poczekał, aż zwierzę podejdzie bliżej. Wtedy będzie mógł wystrzelić i powalić chorego zwierza a przy tym lepiej mu się przyjrzeć.