Karczma już tętniła życiem. Zmęczeni chłopi byli zawsze chętni na kufel zimnego piwka. Themo zauważył wolny stoli i ruszył by zająć miejsca. Stolik był prawie pośrodku karczmy, więc byli otoczeni ludem pracującym ze wszystkich stron. Nie było to najmilsze uczucie. Bękart odsunął nieco krzesło, by wygodnie się usadowić. Zbroja nieco zachrzęściła przy siadaniu. Zdjął hełm i położył go na stole. Poprawił też kuszę na plecach, by ta nie przeszkadzała mu przy opieraniu się. Po chwili podeszła do nich karczmarka z pytaniem, co takiego zamawiają. A była to średniej urody dziewuszka. Lat na oko przed trzydziestką. Nosiła brązowy fartuch z tłustymi plamami. Włosy czarne spięte w kok. Ktoś po drodze klepnął ją w tyłek, na co nie zwróciła uwagi. Może po paru piwach byłaby piękniejsza. Ale mniejsza z tym, nie na dziewczyny tutaj przyszli.
-Dla mnie pieczonego świniaka i kufel piwa.
- Nie ma świń. Nie mamy co ubić.
-To co takiego możesz polecić?
- Porcję kartofli i udko z kurczaka.
-No niech będzie, tylko postaraj się by udko było soczyste. A ty Nardo?