Podczas gdy wszyscy rozmawiali, śmiali się i odpoczywali, Eve miała zamiar iść obmyć twarz z potu i pustynnego kurzu. Gdyby to był las czy łąka, albo inna pora roku, pewnie rozpaliłaby ognisko. Ale tu było naprawdę ciepło i dziewczyna chciała odetchnąć od wysokich temperatur. Wybrała sobie miejsce pod drzewem, ale niezbyt daleko od pozostałych obozowiczów. Nie chciałaby zostać sama w razie zagrożenia. Właściwie to nawet nie wiedziała co może się czaić w tutejszych zaroślach więc nie oddalała się zbytnio. Tam rozłożyła swój ekwipunek i trochę jedzenia i wody, które wzięła dla siebie z wozu.
Pozbyła się zbroi, po czym poszła nad wodę trochę się odświeżyć. Miała na sobie spodnie i bieliznę. Powierzchnia wyglądała na spokojną, wydawało się bezpiecznie. Umyła twarz nabierając wody w ręce. Zwilżyła ramiona, brzuch, a kropelki letniej wody miło i przyjemne zaczęły schładzać jej skórę.
Zaraz potem wróciła na swoje upatrzone miejsce, usiadła po turecku i zaczęła jeść pieczywo. Do tego kawałki wędzonego mięsa i koziego sera.
Czysta i najedzona, ułożyła sobie tobołki pod głową i okryła się. Nasłuchiwała sobie po prostu o czym rozmawia reszta, patrząc się w niebo. Gwiazdy były stąd doskonale widoczne, zlewały się tworząc niby białe drogi na nieboskłonie. Zupełnie jak rozlane mleko. A Fun gdzieś tam latał, nawet nie wiedziała dokładnie gdzie.