Prowadzący nie dał Lucasowi wyjścia, zapewne? Historia musiała zostać opowiedziana, a nie daj Zartacie rycerz nic by nie odnalazł!
Otóż pewnego dnia, gdy Lucas jeszcze jako młody chłopak pracował w polu, ponieważ ojciec jak zwykle łowił ryby, a matka zajmowała się obowiązkami domowymi, roboty fizyczne jak zwykle przypadały na niego. Słońce przygrzewało mocno, a wielogodzinna praca stawała się coraz bardziej nieznośna, zresztą Lucas od zawsze tego nie cierpiał. Ale wyjścia nie miał. Kochał swoich rodziców, a pomaganie im, odciążanie ich było dla niego czymś oczywistym i normalnym. Całe szczęście, że już niewiele mu zostało, parę wymachów sierpem, ułożenie wszystkich snopków na wóz i potem reszta roboty już z ojcem. Kiedy Lucas wyrywał chwasty wyrastające na ojcowskim polu, okazało się, że jeden był wyjątkowo namolny i nie chciał za wszelką cenę opuścić wygodnego legowiska. Zdenerwowany Lucas, który nie wiedział za bardzo jak sobie radzić w takich sytuacjach udał się do domu, po łopatę. Liczył bowiem, że jak dokopie się do korzenia chwasta, nie będzie żadnych problemów, aby go potem wyrwać i zasiać nowe ziarna. Jak pomyślał, tak też uczynił. Gdy zjawił się na miejscu, podobnie jak kilkanaście lat później, przy kapliczce w magicznym zagajniku rozpoczął mozolny trud kopania. Po kilku minutach zmęczony chłopak w końcu dostał się do korzenia, co pozwoliło bez trudu pozbyć się nieprzyjemnego gościa. Dziwnym trafem, w dziurze, którą Lucas wykopał leżało coś jeszcze. Jak się okazało była to kość. Lucas był zachwycony! Przekonany w swej ułomności, że właśnie dokonał przełomowego odkrycia na wielką skalę! ÂŚwiatową! Ba, będzie sławny. Mały Lucas myślał bowiem, iż odnalazł... SMOCZÂĄ KOÂŚĂ. Podekscytowany młody archeolog biegem pobiegł do domu, pochwalić się swoim znaleziskiem matce i ojcu.
- Patrzcie! - krzyczał pełen wigoru - Znalazłem u nas na polu smoka!
Rodzice byli w ciężkim szoku.
- Gdzie synku? Pokaż mi. - pytała zdezorientowana matka.
- Tam, patrz mamo! - Lucas nie czekając chwycił rodzicielkę za rękę i popędził do miejsca, w którym wykopał kość. Kiedy matka dostrzegła co tak naprawdę odkrył młody Lucas, uśmiechnęła się i pogłaskała go czule po głowie.
- Mój mały odkrywco. Ta kość należy do... kurczaka. Zobacz, jakie charakterystyczne kształty. Poza tym, smoki mają dużo większe kości. Choć coś zjeść, zasłużyłeś po ciężkiej pracy..
I tak sielanka domowa trwała w najlepsze, a Lucas do teraz wstydził się swojej gafy z dziecięcych lat. Miejmy nadzieję, iż dobry prowadzący wyprawę weźmie pod uwagę starania narratora i pozwoli Lucasowi odnaleźć zaginione słowo.