W ułamku sekundy mury wież zostały zmiażdżone zapadając się do wnętrza kuli ognia powstałej z wybuchu. Zabudowania miejskie zostały rozerwane, rozbite niczym domki z drewnianych klocków. Wielka aglomeracja została pochłonięta przez potężną energie w zaledwie kilkanaście sekund. Dracon wskazał dłonią na pobojowisko jawiące się w oddali i ze smutkiem w głosie przemówił.
- Nie doceniliśmy ich. Nie doceniliśmy samych siebie, byliśmy zbyt pyszni, owładnięci przez potęgę własnych możliwości. Byliśmy rasą bogów stąpających wśród robactwa. Uznaliśmy, że ich intencje są pokojowe, że jesteśmy dla nich wielcy, mądrzy i potężni. Tymczasem to przybysze okazali się sprytniejsi. Gest dobrej woli, okazał się podstępem. Podstępnie wysadzili nasze największe miasta. Być może wasi ojcowie opowiadali wam, że słynęliśmy z tworzenia potężnych kryształów magicznych. Służyły nam one jako źródła energii. Przybysze obdarowali nas płynem nazywanym przez nich czarną rudą. Ich źródłem nieskończonej energii magicznej. Płynna czarna ruda, której używaliśmy wzmacniała nasze kryształy w niesamowity sposób. Nie wiedzieliśmy, że przybysze mają nad nią pełną kontrole. Użyli jej przeciwko nam zamieniając przeznaczenie kryształów w bomby energii magicznej.
Po wywodzie dracona zorientowaliście się, że przekazuje on wam historie z początków okresu wojny z przybyszami. Mówi do was jak do uczniów, którzy żyją w świecie owładniętym chaosem i wojną. Adeptów magii, którzy muszą przetrwać nie popełniając błędów swych ojców.
- Przygotowałem dla was ostatni test. Tutaj w obliczu naszej zrujnowanej krainy udowodnicie czy jesteście godni tytułu Pana ÂŻywiołów.