- Jesteśmy sami przyjacielu. Powiedział jaszczur do wojownika zgromadzenia który i tak nadal nic nie słyszał. Jednak jaszczur nie lubił czuć się samotny. - Potrzebuję twojej pomocy, będziesz bardzo przydatny, ale to za chwilę.
Powiedział jaszczur i podszedł do zwłok Trablina. wyjął mały nożyk i zaczął oprawiać zwierzynę. zaczął od ściągnięcia łusek. odpowiednio naginając przestrzeń nakładania się łusek ze sobą, wyrywał je odkładając na kupkę. Kolejno wziął się za dłonie, wpychał nożyk pod pazury wyhaczając je z tkanki, następnie silnym ruchem dłoni wyszarpując je z palców. Na koniec zabrał się za uzębienie bestii i wbijając ostrze w dziąsła podważał, aby wydostać je. Gdy zebrał trofea - uznał, ze krew stworka będzie również przydatna. mając puste flakony ze sobą, zaczął zacinać ciało w newralgicznych miejscach podcinając główne żyły i tętnice stworzenia. oprawiając tak ciało przystawiał fiolki napełniając je krwią.
Pozyskuję:
12 pazurów trablina
4 kły trablina
1,5 litra krwi trablina
1m2 łusek trablina
Po oprawieniu zwierzyny podszedł do wojownika zgromadzenia by ocenić jego stan. Wojownik skończył się wić w konwulsjach i uspokajał się. zdolność słyszenia - upośledzona, ale zaczęła funkcjonować, pozwalając mu słyszeć poprawnie jaszczura mówiącego bezpośrednio do niego przy nieodciętym uchu.
- Już się uspokoiłeś? ÂŚwietnie. Chciałbym z tobą porozmawiać. Czy znajdziesz dla mnie czas? - Zapytał patrząc na niego w pełni związanego do krzesła bez możliwości ruchu.
- Wiesz, że zacznę krzyczeć, ktoś mnie usłyszy i wezwie straże, będziesz skończony szlachciu!
- Moi przodkowie mawiali, że nie ma dobra, ani zła, jest wyłącznie potęga i ci ludzie, którzy są zbyt słabi, by do niej dążyć. Nie interesuje mnie opinia o mnie, powinieneś o tym wiedzieć, jednak nieoszkalowana opinia nie jest przeszkodą. Niemniej jednak krzycz. To zawsze wzmaga mój apetyt.
- Nic mi nie zrobisz! Nie jesteś w stanie.
Salazar wyjął szablę i przystawił ją do pierwszego palca u prawej dłoni. był to mały palec w okolicy pierwszej kości zewnętrznej tuż za paznokciem.
- Nic ci nie zrobię, gdy powiesz prawdę, Jutro rano wrócisz do swoich zajęć jakby nigdy nic. Od kogo masz list.
- Nie wiem...
Nim zdążył dokończyć jaszczur opuścił ostrze gwałtownie odcinając koniec palca. bandyta zawył niemiłosiernie, a z palca trysnęła krew z tętniczki. Jaszczur wiedział, że było to piękne. Przystawił ostrze szabli do drugiego palca, również za koniec pierwszej kostki.
- Ponawiam pytanie od kogo ten list.
- Nie, proszę...
Nim zdążył dokończyć, ostrze niczym gilotyna odcięło końcówkę palca, a z tętniczki ponownie trysnęła krew. Bandyta nie mógł wytrzymać z bólu i wył przeraźliwie. Jaszczur podjął się wręcz trzeciej próby i przystawił ostrze szabli do trzeciego palca, również za pierwszą kostkę.
- I jeszcze raz pytam, od kogo ten list.
- Hoffersonówna dała... Astrid Hofferson... - Mówił wyjąc z bólu.
- Przecież nie żyje. Straż znalazła jej truchło w porcie przy jednej z łódek.
- ÂŻyje, dowodzi ligą cienia. Proszę puść mnie.
- Gdzie ją znajdę?
- Nie wiem, daj już...
Powiedział, lecz nim dokończył ostrze niczym gilotyna odcięło trzecią końcówkę palca. Jaszczur przełożył broń do kciuka, lecz tym razem jego podstawy.
- Ostatni raz pytam. Gdzie ją znajdę.
- Ona mnie znalazła! proszę skończ!
- Wedle woli.
Powiedział i zabrał szablę od kciuka. Prostym zamaszystym ruchem wykonał atak tnąc od boku na wysokości gardła wojownika. Poderżnął tak gardło, a z rany trysnęła krew na posadzkę. Wojownik zmarł. Jaszczur zadowolony z dnia położył się na łóżku w pełnym wyekwipowaniu. Położył się na plecach i ułożył dłonie za głową. Zasnął błogim snem wśród strupów i rozlanej wszędzie krwi. Zadowolony zasnął i spał do rana...