Okręt niesiony siłą wiatru powoli zbliżał się do wybrzeża gdzie według ustaleń Gordiana powinna znajdować się pewna wioska rybacka, w której to kapitanowie mniejszych jednostek mogli uzupełniać zapasy wody i strawy dla marynarzy. I po prawdzie tak było. ÂŁowca wpłynął na redę, gdzie prawie natychmiast zjawiły się mniejsze łodzie pełne zapasów, wody, suszonych ryb i sproszkowanej rudy. Rybacy odpłynęli jednak z niczym, gdyż ÂŁowca wracał do własnego portu a ładownia pełna była jeszcze zapasów. Odczepił jednak zbędny balast w postaci handlowej jednostki, której kapitan był niezmiernie wdzięczny za okazaną pomoc. Wystosował też nagrodę w postaci 1000 grzywien, dla załogi ÂŁowcy po czym pożegnał się i odpłynął w kierunku brzegu na wiosłowej łodzi jednego z rybaków, którzy zaoferowali swoją pomoc w prowizorycznej naprawie żagla.
Fregata wystrzeliła z jednego z dział, tak na wiwat i do widzenia po czym ruszyła już na otwarte morze by powoli skierować się w stronę macierzystego portu Atusel. Zapadał zmierzch, a słoneczna tarcza chowała się za widnokręgiem.
- Myślę, że każdemu należy się jakaś nagroda, wszak był to bardzo męczący dzień. Dzisiaj więc na wieczerzę podwójne racje dla każdego i butelka rumu od tak na rozluźnienie. Noc powinna być już dzisiaj spokojna.