- ÂŁap za szpadel, że zacytuję sam siebie.
Nekker w międzyczasie złożył ciała w jedno miejsce, znalazł w trawie miecz tej drugiej postaci, pogryzionej. Wypiął konia z uprzęży, pogładził po chrapach. Ten odszedł kilka kroków dalej i znów skubał trawę. Dziwne końsko, na nic nie reaguje. Zastanawiające.
- Widzi mi się to tak, w następujący sposób. Okolica jest jak najbardziej bezpieczna, często uczęszczana, lecz patrolowana - Bractwo nie może sobie pozwolić na szajki bandytów na tym szlaku. Ten tutaj to pewnie jakiś pojedynczy maruder, na tyle głupi, by dotrzeć w te rejony. Kupiec jechał do lub z Bractwa, zatrzymał się na popas. Gdy był przy swoim wierzchowcu został podstępnie zaatakowany przez tego tam, nożownika, świeć Panie nad jego przeklętą duszą. Taru, które zabiłeś, to wytresowany pies. Jest taki jeden młody, niezwykle obiecujący rekrut, który będzie na dniach pasowany, Funeris Venatio. Poznałem go ostatnio. Również ma taru, szczenię ledwie. Oddał je do kałanek Ventepi na szkolenie. Zabiłeś więc wiernego towarzysza, który bronił ciała swego martwego pana. Możliwe, że biegał gdzieś, nie było go od początku zdarzenia. Najprawdopodobniej wrócił szybko i zagryzł napastnika, samemu odnosząc poważne rany. Stąd te rany od miecza na jego cielsku i rozszarpana szyja u tego jegomościa. ÂŚlady w las sprawdzimy, ale najpierw wykop mogiłę. Hmm, pewnie było tak jak mówię. Masz jakieś sugestie co do teorii? W którymś momencie się nie zgadzasz?