Zaginiona niewiasta

[Gorn Valfranden]

Wszedłem do karczmy słysząc rozmowę swoich kompanów.
-Masz racje Kharimie pusto,znalazłem tylko paru pijaków idących do domu ,ale mimo zarwanej nocy i zmęczenia,nie chce mi się jakoś spać.

[Nawaar]

- Wątpię, żebyś się tak dobrze czuł jak my, po wyspanej nocy. Widzisz nawet nie załapałeś się na śniadanie a my musimy wyruszać do sołtysa w końcu godzina minęła. Lucas idziemy do Grubego, a ty Gornie zostań i zjedz dogonisz nas. Krasnolud opuścił karczmę i ruszył w stronę chaty sołtysa.

[Gorn Valfranden]

-Zrozumiałem.A następnie zabrałem się za jedzenie.Po pół godzinie ruszyłem do sołtysa.

[Lucas Paladin]

- Jak dla mnie to on powinien się zdrzemnąć. W walce może się okazać niemrawy. Ciekawe co sołtys ma nam do powiedzenia? - Lucas rozmyślał. Idąc u boku Kharima czekał na przebieg wydarzeń.

[Nawaar]

Paladyn i rekrut dotarli do siedziby sołtysa zapach świeżego pieczywa unosił się dookoła. Dlatego mieli pewność, że trafili do dobrego miejsca. Kharim zapukał w drzwi czekając na odzew gospodarza.

[Gorn Valfranden]

Zobaczywszy swoich kompanów stanąłem obok nich przy drzwiach sołtysa.

[Isentor]

Drzwi otworzyła wam żona sołtysa, radosna kobitka przy kości.
- Zapraszam waść panów do izby. Mąż czeka na was w biurze. Zapraszam...

[Gorn Valfranden]

Usłyszawszy żonę sołtysa poszedłem do izby mówiąc.
-Witaj pani

[Nawaar]

- Dzień dobry pani sołtys. Kharim rzucił uśmieszkiem. - Jestem Kharim, dobrze udajmy się do twojego męża. Krasnolud wszedł, do izby jak na sołtysa wsi żył dosyć bogato dało się to zauważyć po wnętrzu chałupy. Paladyn ciekaw był, co może trapić jegomościa.

[Isentor]

- Zapraszam Panów i Panią! - zagaił sołtys. Proszę usiąść.

[Nawaar]

- Dziękuję. Kharim usiadł na wygodnym krześle i mówił dalej, lecz najpierw się przedstawił. - Jestem Kharim Kazama aep Gorem do usług. Schylił głowę w stronę sołtysa. - Sołtysie wiem, że masz pewien kłopot, ale nie wiemy nic o szczegółach, możesz je podać po co nas wezwałeś?.

[Gorn Valfranden]

Usiadłem na wolnym krześle i powiedziałem
-ÂŁadny dom sołtysie,ale do rzeczy jak wspomniał kolega,wyjaśnij.

[Lucas Paladin]

- Lucas Paladin, czcigodny Panie. Dowodzę tymi ludźmi. - rekrut ukłonił się. - Jak już rzekł mój towarzysz, jaki jest wasz problem? Postaramy się wam pomóc jak najlepiej potrafimy.

[Isentor]

- Wezwałem was w sprawie zaginięcia mojej córki. Chociaż dzisiejszej nocy pojawiła się dodatkowa robota, więc jeśli jesteście zainteresowani pomocą w śledztwie...
Sołtys zrobił dłuższą pauzę, sięgnął do szuflady biurka, z której wyciągnął nabitą uprzednio fajkę. Rozpalił tytoń nerwowym ruchem dłoni, ledwie trzymając zapałkę.
- Trzy dni temu zaginęła moja jedyna córeczka. Miała wyjść dzisiaj za mąż za syna kowala. Ostatnio widziano ją w polu, kilka godzin przed zaginięciem. Wybrała się na rutynowy patrol konno wokół naszych włości. Miała rękę do upraw, jej pszenica dawała najlepszą mąkę, od kiedy sięgam pamięcią nie jadłem lepszego chleba.

[Gorn Valfranden]

-czy jeszcze coś?

[Isentor]

Sołtys spojrzał na Gorna spode łba.

[Nawaar]

- Oczywiście zajmiemy się obydwoma sprawami. Przepraszam za Gorna jest trochę nieokrzesany jak na człowieka. Jeszcze jedno sołtysie, możesz podać jej rysopis, może okazać się przydatne?.

[Isentor]

- Niewysoka, piękna i szczupła niewiasta o blond włosach. Rozumiem...

[Gorn Valfranden]

Rozumiemy

[Kenshin]

- Gorn weź już siedź cicho. Dobrze sołtysie chyba już wiemy wszystko, co nie Lucasie?.

// Sorki pomyłka.