Autor Wątek: Skaliste wybrzeże - czyli jak fale buntowników rozpierdalają się o mury Ekkerund  (Przeczytany 36325 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Nawaar

  • Lord Elekt
  • ***
  • Wiadomości: 9629
  • Reputacja: 11037
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Rycerz stanął, obok paladyna i ramię w ramię rozpoczęli atak. Kiedy to nagle jeden z bandytów zaatakował sztyletem w bok brodatego zakonnika. Brodacz odskoczył do tyłu tak, że sztylet przebił tylko powietrze. Kharim skontrował zniweczony atak uderzeniem topora w rękę, która trzymała sztylet. Dłoń została poważnie uszkodzona, mięso z bólu zawył i chwycił się za uszkodzoną dłoni. Bandyta stracił wiarę w walkę, więc krasnolud uderzeniem kiścieniem w głowę, czaszka została poważnie uszkodzona nikt mu już nie mógł pomóc tak oto zakończyły się jego męki.


4406/6000x Mięso armatnie

Offline Hagmar

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 15659
  • Reputacja: 16508
    • Karta postaci

//Wykorzystujcie max swoich finiszerów. Szybciej pójdzie xD

Forum Tawerny Gothic


Offline Nawaar

  • Lord Elekt
  • ***
  • Wiadomości: 9629
  • Reputacja: 11037
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

// Jestem ciekaw jak, Ty się ogarniesz z nagrodami i talentami :D

Offline Mogul

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 5092
  • Reputacja: 5863
  • Płeć: Mężczyzna
  • Bu!
    • Karta postaci

A Mogul zasłużenie odpoczywał przy więźniu. Wolał mieć pewność, że nie wykręci żadnego numeru, chociaż mu samotnie było siedzieć, zamiast z resztą przy ognisku, on musiał go pilnować i przebywać w pobliżu ciała Kratosa. No szkoda go troszkę było.

Offline Malavon

  • Krwawe Kruki
  • ***
  • Wiadomości: 1229
  • Reputacja: 1342
  • Płeć: Mężczyzna
  • Prawda broni się sama
    • Karta postaci

Natomiast Malavon, czyli ja, wciąż chodziłem po polu walki. Zmęczyło mnie nieco wybieranie pojedynczych celów, więc wziąłem się za nieco bardziej masowe wybijanie żołdaków. Znalazłem właśnie jedną ciekawą grupkę, która próbowała uciec z miejsca bitwy. Użyłem swojej mocy i rzuciłem jedno z skuteczniejszych zaklęć. -Anoshu ruash uphu grash! Między uciekającymi ludźmi pojawiła się bryła lodu, która w zastraszającym tempie rozrosła się i pochłonęła trójkę ludzi. Zadowolony z efektów postanowiłem dobić resztę w nieco bardziej tradycyjny sposób. Pobierałem niewielką część energii, a potem rzucałem z mocą telekinezy lodowymi soplami. -Izosh! Pomknął pierwszy lodowy sopel, a pierwsza ofiara padła z przebitą piersią. -Izosh! Kolejny pocisk jasny niczym kryształ wbił się w kark uciekiniera. -Izosh! Już trzecie zaklęcie z mojej ręki pozbawiło życia wojownika. Jakimś cudem zdołał się do mnie podkraść jeden z gorzej uzbrojonych bandziorów. Zdążyłem jedynie wyciągnąć własny miecz i odbić uderzenie jego dłuższej broni. Na szczęście w drugiej ręce trzymałem kostur, a właściwie kij. Nie przeszkadzało to jednak w tym, abym zdzielił nim bandziora po nodze. Wycelowałem dolnym krańcem drewnianego kostura w stopę przeciwnika i uderzyłem. Chwilowy ból rozproszył go, co mi dało czas żeby wrazić mu miecz prosto w brzuch. Bandyta padł na ziemię. Byłby to niemal koniec mojej walki, gdyby nie fakt że z sztyletami leciał na mnie kolejny napastnik. Mają zdecydowanie dość walki wręcz, zwyczajnie skręciłem mu kark mocą psioniki.

Magia wody: Bryła lodu, 3x Sopel lodu

4414/6000x Mięso armatnie

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Drago zaś, wraz z innymi, kończył sprzątanie pola bitwy z żywych buntowników. Ktoś musiał to zrobić. A wampir nadawał się do tego idealnie, zwłaszcza w Hemis. Drago dopadł właśnie kolejnego przeciwnika. Wykonał zwinny unik przed jego średnio zwinnym ciosem i szybko uderzył mieczem. Ostrze przeszło przez pancerz człowieka i rozcięło jego brzuch, wywalając wnętrzności z rany. Wróg padł na ziemię, umierając. Raz liczył w myślach wampir. Sparował cios kolejnego człowieka, próbującego szczęścia. Złapał demoniczna ręką za jego nadgarstek i wykręcił go. Bez problemów wbił miecz w bok przeciwnika. Wyrwał klingę i odrzucił go na ziemię, aby skonał. Dwa I znów zaatakował Bandyta próbował parować, lecz wampir w ostatniej chwili zmienił kąt uderzenia. Ostrze uderzyło w rękojeść broni przeciwnika. I jego palce. Posypały się one na ziemię jak serdelki. Człowiek coś tam się wydzierał, lecz jego krzyk zakończył się z kolejnym ciosem wampira. Trzy I nadszedł kolejny wróg. Wykonał całkiem sprytne pchnięcie, które mogło zagrozić wampirowi, gdyby nie był tak szybki. Ale był, więc się po prostu uchylił. Ciał w bok człowieka, a następnie dobił go poprzez wbicie mu miecza w pierś. Cztery Tym razem to wampir zaatakował pierwszy. Bandyta, którego obrał za cel próbował wykonać blok. Co ciekawe, udało mu się to, ale chyba tylko dzięki szczęściu. Które opuściło go przy kolejnym błyskawicznym ataku wampira. Ostrze miecza przeszyło jego gardło. Pięć I znów nadszedł przeciwnik. Tym razem w liczbie trzech. Próbowali okrążyć wampira. Drago jednak wyskoczył w powietrze i wykonując zwinne salto, wylądował za plecami jednego z nich. Odwrócił się błyskawicznie, zaś klinga miecza przeorała plecy buntownika. Ten wrzasnął coś tam. Wampir złapał go za szmaty i pchnął na jego kompana, aby na chwilę go zdezorientować. Błyskawicznie skoczył ku trzeciemu, tnąc go w dłonie. Człowiek został raniony i widząc, że stracił palce chyba odechciało mu się walczyć. Dragosani szybko ciął ponownie, rozcinając jego gardło. Sześć W tym samym czasie ruszył na niego ten na którego wampir pchnął ranionego w plecy. Drago sparował jego cios, powalając aby broń oponenta ześlizgnęła się po jego mieczu. Kontratakował z diabelską szybkością. Miecz wampira wbił się w pierś buntownika po sam jelec. Siedem Wampir wyrwał klingę, zaś ciało pokonanego padło na ziemię. Został ostatni, ranny w plecy, kwiczał na ziemi, próbując się odczołgać. Drago podszedł do niego i litościwie dobił, wbijając mu miecz między łopatki. Osiem I wtedy dostrzegł, niespodzianka, kolejnego przeciwnika! Jednak wyciągnął tylko demoniczną rękę w jego kierunku i posłał pioruny, wyzwolone ze skupianego i pielęgnowanego gniewu. Buntownik wrzasnął tylko i padł na ziemię, podsmażony i drgający w konwulsjach. Był martwy. Dziewięć wampir doliczył go w myślach. Teraz widział jak bardzo jego siły wzrosły po przemianie w Bestię. Wcześniej nie dałby rady zabić tylu przeciwników, nawet tak słabych, w tak krótkim czasie. Podobało mu się to.

4423/6000x Mięso armatnie

Offline Patty

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 7406
  • Reputacja: 7093
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wszechwiedzy nie mam, lecz wiem różne rzeczy
    • Karta postaci

Po zarąbaniu kolejnego wroga poczułam, jak moja żądza krwi rośnie do niebotycznego poziomu. Przytrzymałam prawą ręką buławę i pomagając sobie lewą, rzuciłam na siebie zaklęcie - Grashiz! - wymruczałam, czując, jak magia wypełnia moje ciało, przenikając do najdrobniejszych włókien mięśni i ścięgien. Odetchnęłam głęboko, upajając się poczuciem mocy i rzuciłam się do przodu. Wrogów nie zostało zbyt wiele, ale z łatwością odnalazłam kolejnego. Wzniesiony miecz opadał raz za razem, spychając nieszczęśnika do obrony. Nawet nie próbował ataku, widząc, że nie może się ze mną równać w bezpośrednim starciu. W końcu zręcznym młynkiem wytrąciłam jego miecz z dłoni i ciosem buławy znad głowy zmiażdżyłam jego nieosłoniętą czaszkę. Nie bacząc na bryzgającą krew i mózg atakowałam dalej, wystawiając wysoko obuch sparowałam cięcie kolejnego wroga, jego potężne uderzenie gwałtownie wytraciło swą siłę. Cios poczułam aż przy barku, ale przeciwnik też się zawahał. Zaszarżowałam, tnąc wściekle mieczem i bijąc buławą. Obuch raz za razem opadał na nieosłonięte części ciała wroga, rozbijając jego kości i gniotąc mięśnie. Wtedy obróciłam się, wykorzystując nadany pęd do wzmocnienia ciosu, klinga rozpłatała jego gardło aż po kręgi szyjne. Mój oddech znacznie przyspieszył, poczułam dwa kolejne uderzenia w zbroję, stal wytrzymała. Jedno trafiło pod łokieć, drugie w udo, po przeciwnych stronach. Przeszłam gładko w lewo, wiążąc buławę z mieczem przeciwnika i nie zważając na wroga za plecami, przeszyłam wroga mieczem, klinga wyszła między łopatkami. ÂŻołnierz zastękał, a ja zostawiłam miecz w jego ciele i odwróciłam się ponownie, by sparować kolejne uderzenie. Odbiłam klingę i dzierżąc samą buławę ruszyłam do ataku. Udało mi się krótką fintą zmylić przeciwnika i z całą mocą huknęłam wprost w palce dzierżące rękojeść. Mężczyzna zawył, a wtedy ze skrętem bioder uderzyłam wprost w jego skroń. Gdy padał, poprawiłam w to samo miejsce. Musiał umrzeć. Cofnęłam się i wyszarpnęłam miecz z ciała wroga, opierając obutą stopę o pierś denata. Klinga z obrzydliwym mlaśnięciem wysunęła się z ciała. W samą porę, kolejny żołdak atakował. Z łatwością przyjęłam uderzenie na buławę i pchnęłam poniżej jego miecza, wprost w brzuch. Cofnęłam rękę i cięłam z ramienia, rozrąbując jego twarz. Padł na kolana, a ja wykończyłam go ciosem obucha w potylicę. Odór śmierci i krwi niemal dusił, ale nie zważałam na to. Odnalazłam wzrokiem kolejnego wroga, związanego walką z innym żołnierzem. Doskoczyłam, tnąc po kolanach, srebro z łatwością przecięło ścięgna. Przeciwnik padł na kolana, a ja szybkim ruchem poderżnęłam mu gardło. Sojuszniczy żołnierz skinął mi głową i ruszył dalej. Tak jak i ja, zaatakowałam kolejnego wroga. Nie liczyłam już przeciwników, po prostu uderzyłam na niego. Próbował parować, ale nic z tego nie przyszło, zgrabną fintą wyminęłam jego ostrze i sztychem przebiłam jego gardło. Wyszarpnęłam klingę, pozwalając, by utopił się we własnej krwi. Doskoczył kolejny wróg, z lewej, odruchowo zadałam cios buławą, uderzając w płaz jego miecza, zbijając klingę i huknęłam obuchem w jego twarz. Chyba wbiłam mu nos aż po potylicę. Wtedy wpadł na mnie zarąbany żołnierz, waląc się na mnie z całą siłą bezwładnego ciała. Udało mi się przemieścić, ale wypuściłam bronie. Warknęłam i unosząc dłonie, krzyknęłam - Heshar - wypuszczając kłęby płomieni w jednego wroga. Zapłonął jak pochodnia, a ja obróciłam się i znów zebrałam nieco energii magicznej - Heshar! - płomienie znów się pokazały, paląc kolejnego żołnierza. Padł na ziemię, bijąc odorem zwęglonego mięsa.

4433/6000x Mięso armatnie
« Ostatnia zmiana: 24 Grudzień 2013, 18:06:54 wysłana przez Nif »

Offline Malavon

  • Krwawe Kruki
  • ***
  • Wiadomości: 1229
  • Reputacja: 1342
  • Płeć: Mężczyzna
  • Prawda broni się sama
    • Karta postaci

Postanowiłem się nieco jeszcze zabawić kosztem bandytów z armii Khera. Pobrałem odpowiednią ilość energii i wypowiedziałem słowa zaklęcia, które ostatnio jakoś dość rzadko wykorzystywałem. Nie licząc mojej akcji pod bramami.
-Anoshu izosh! Ziemia pod stopami jednej grupki spękała aby po chwili uwolnić przepiękny wybuch wody. Trójka ludzi poszybowała w górę na kilka metrów. Znalazłem kolejną grupę i powtórzyłem cały cykl. -Anoshu izosh! W powietrzu znalazła się następna trójka biedaków. Czułem, że mocy starczy mi na jeszcze jeden taki psikus. Odnalazłem szybko wzrokiem ostatnie zgrupowanie i wypowiadając znaną frazę uderzyłem. -Anoshu izosh! Z ziemi wzlatywała zarówno woda jak i nieostrożni ludzie. Połowa z nich pogruchotała sobie kości i leżała bez życia na ziemi, a druga część nieprzytomna czekała na swój koniec.

Magia wody: 3x Gejzer

4438/6000x Mięso armatnie

Offline Nawaar

  • Lord Elekt
  • ***
  • Wiadomości: 9629
  • Reputacja: 11037
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Krasnolud, wpadł teraz w amok zabijania widząc, co robi reszta towarzyszy. Liczba przeciwników malała w dość zaskakującym tempie, dlatego trzeba było działać. Rycerz ruszył w stronę dwóch bandytów z wiadomym zamiarem. W tej zadymie, która panowała nie zauważyli zakonnika a ten nie przejmował się i zaatakował jednego toporem w szyję krew lała się na wszystkie strony, ochlapując również krasnoluda. Kharim przetarł szybko przetarł oczy i jednocześnie blokując atak drugiego bandyty swą twardą tarczą, także nie ucierpiał. Chowając się za tarczy zrobił zamach kiścieniem jednocześnie upuszczając osłonę trafił mięso centralnie w szczękę ten zgubił kilka zębów i padł na śnieg twarzą do ziemi. Kharim ponownie wziął zamach kiścieniem i tym razem trafił w potylicę, przeciwnika czaszka pękła nie mając zasłony,

4440/6000x Mięso armatnie

Offline Rikka Malkain

  • Lord Elekt
  • ***
  • Wiadomości: 1874
  • Reputacja: 2598
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Cała bitwa coraz mniej zaczynała przypominać bitwę. Ktoś patrzący z boku mógłby to opisać słowem rzeźnia. Pokonani i pozbawieni dowódcy żołnierze wroga walczyli teraz pojedynczo, lub w małych grupkach. Większość jednak uciekała przed krasnoludzkimi toporami. Właśnie jednego z tych wiejących w popłochu, Rikki wzięła sobie za cel. Uniosła łuk, naciągnęła... I po chwili człowiek zwalił się na ziemię dołączając do swoich licznie poległych dzisiaj kompanów. Teraz dziewczyna znów odłożyła broń na plecy i zaczęła biec za kolejnym uciekającym mężczyzną. W biegu wysunęła ukryte ostrze, niestety człowiek chyba usłyszał że ktoś za nim podąża, bo odwrócił się w jej stronę z mieczem w dłoni. Zamachnął się, ale dziewczyna szybko odskoczyła w tył. Bandyta zaatakował po raz drugi, lecz Rikki ponownie uniknęła jego ciosu nurkując pod ostrzem i tym samym przechodząc przez jego obronę. Wbiła mu ostrze w pierś, po czym szybko odsunęła się i dobyła miecza. Została zaatakowana przez kolejnego wroga. Odtrąciła jego broń na bok i pchnęła go w brzuch po raz kolejny robiąc użytek z własnego miecza. Niedaleko siebie wypatrzyła następnego. Człowiek chował się za sporym granitowym blokiem, pewnie pochodzącym ze stojącego obok muru Ekkerund. Idąc w jego stronę zmieniła miecz, na stalowy sztylet. Gdy była kilka metrów za nim, mężczyzna się odwrócił. Wtedy przyspieszyła i, nagle, skoczyła lądując na wspomnianym kawale granitu. Szybko obróciła się i zeskoczyła prosto na człowieka. Unieruchomiła go przygniatając nogami jego ramiona i dobiła wbijając sztylet pod brodę. 

4444/6000x Mięso armatnie

Offline Patty

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 7406
  • Reputacja: 7093
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wszechwiedzy nie mam, lecz wiem różne rzeczy
    • Karta postaci

- Grashiz! - wykrzyknęłam inkantację, nabuzowana magiąm krwią i walką. Energia raz jeszcze wypełniła moje ciało, czułam, jak adrenalina buzuje mi w żyłach, mieszając się z magią, tworząc wybuchową mieszankę. Ruszyłam na wroga, wznosząc prawą rękę do ciosu. Gdy wojak próbował się zasłonić, zamarkowałam cios mieczem i zdradliwie uderzyłam buławą z boku. Huknęłam go prosto w żebra, gruchocząc je i powalając przeciwnika na kolana. Cięłam zamaszystym sinistrem po gardle, zbroja była już cała uwalana krwią i pyłem. Ruszyłam dalej, zbiłam cios miecza buławą, kolejne ostrze przejechało po napierśniku, ale tym już się nie przejmowałam. Odtrąciłam obuszkiem klingę żołnierza przede mną i wbiłam srebrne ostrze tuż pod jego mostek. Nie trudząc się wyciąganiem klingi obróciłam się, młócąc wściekle buławą. Stalowa kula raz za razem uderzała w jego klingę, w końcu przełamując ją na dwie części. Wtedy uderzyłam znad głowy, prosto w czoło, kawałki kości rozprysnęły się na boki. Cofnęłam się, generując jednocześnie sporo magicznej energii - Anosh! - krzyknęłam, a zaklęcie spotęgowało moje własne zapasy energii magicznej, pozwalając mi rzucać więcej zaklęć. Wyciągnęłam rękę, wymawiając kolejną inkantację - Izeshar! - nad dłonią pojawiła się lśniąca kula, aż tętniąca życiem. Do tego stopnia, że jej witalność była zdolna palić na popiół. Posłałam ją telekinezą wprost na głowę kolejnego wroga. Obłok go spopielił, błyskawicznie pozbawiając życia. Cofnęłam się, unikając dosłownie o milimetry pędzącej klingi. Zagapiłam się, zaatakował mnie kolejny żołnierz. Przemieściłam się za jego plecy, jednocześnie wsuwając buławę pod pachę i krzycząc  - Heshar! - płomienie ogarnęły nieszczęsnego żołnierza, jego skórzany pancerz na nic mu się nie przydał. Wtedy podbiegłam do zwłok, wyszarpując klingę i skoczyłam na następnego wroga. Zbiłam jego miecz cięższą buławą i cięłam krzyżowo, tworząc na jego twarzy wielki znak "X". Cięłam jeszcze raz, przez skroń, przecinając tętnicę. Ruszyłam dalej, zaatakowałam kolejnego żołnierza, uderzając buławą w jego kolano. Noga załamała się pod żołnierzem, a wtedy obróciłam rękojeść w palcach i potężnym pchnięciem w dół przebiłam jego serce. Odetchnęłam głębiej, odkrywając, że w zapale bitewnym niemal zapomniałam o oddychaniu i dopadłam następnego żołnierza. Widziałam jego młodą, szczerą i niesamowicie przerażoną twarz, gdy z łatwością przełamałam jego blok. Ale to nie był czas na sentymenty, moja klinga zatańczyła, tnąc przez skroń, gardło i pachę. W idealnym ruchu przecięłam jego trzy tętnice. Obca klinga opadła na moją zbroję, a ja podziękowałam w myślach za stalową osłonę, bez niej już dawno byłabym trupem. Odwróciłam się, jednocześnie zawijając oboma brońmi jednocześnie. Mężczyzna odtrącił niezdarnie miecz, ale minął się z buławą. Obuch trafił go w rękę, boleśnie obijając mięśnie. Wyszczerzyłam się wilczo, przyciągając go telekinezą, by nabić go na ostrze aż po rękojeść. Srebro przebiło jego serce, zginie w ciągu chwil. Kolejny, dzielny żołnierz mnie zaatakował. Uderzył mieczem prosto w moją rękawice, cios był na tyle bolesny, że upuściłam miecz. Warknęłam i zamachnęłam się buławą, raz, drugi trzeci, w końcu przełamując jego obronę i tłukąc w czaszkę. Kula uderzała raz za razem, mózg już dawno opuścił ten zakuty łeb. Uniosłam wzrok, widząc szarżującego na mnie wojaka i wypuściłam buławę z rąk, wyciągając ręce przed siebie - Heshar! - krzyknęłam, a płomienie objęły żołnierza, paląc go w ściągu chwil. Rozejrzałam się i zobaczyłam, jak jeden z tych buntowników powala właśnie jednego z naszych. Skupiłam energię magiczną i wypowiedziałam inkantację - Izeshar! - obłok pełen mocy powstał nad moją wyciągniętą ręką, a ja posłałam go prosto w stronę żołnierza. Zginął, wciąż zadowolony z zadania łatwej śmierci.

4456/6000x Mięso armatnie

Offline Hagmar

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 15659
  • Reputacja: 16508
    • Karta postaci

//Z rodzinamy siedzieć a nie  ;[ Albo i piszczie  ;p


4666/6000x Mięso armatnie

Offline Rikka Malkain

  • Lord Elekt
  • ***
  • Wiadomości: 1874
  • Reputacja: 2598
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Dziewczyna kombinowała jak tylko mogła by zabić jak największa ilość wrogich żołnierzy, ba żaden nie mógł uciec z pola bitwy. Sama nie wiedziała do końca co wywołało u niej nagle taki zapał i taką żądze. Wypatrzyła kolejnego uciekającego. Człowiek był już daleko, w dodatku biegł nad wyraz szybko. Także miała się za szybką, ale tego cwaniaka raczej nie dogoni. Zamiast tego ponownie chwyciła w dłonie łuk. Odległość między nią, a jej celem malała z każdą chwilą. Zaraz będzie wynosić jakieś sto metrów, na oko. Nie było na co czekać. Szybko umieściła strzałę tam, gdzie jej miejsce i posłała w kierunku zbiega. Przez moment patrzyła za nią, obserwowała jej lot. Odwróciła wzrok dopiero, gdy trafiony gwałtownie runął na ziemię. Nie był to oczywiście ostatni zabity dzisiaj. Dobyła miecza i starła się z następnym. Zaczęli wymieniać ciosy, ten nie wyglądał na aż takiego zmęczonego. Odskoczyła w tył powiększając dzielący ich dystans. Człowiek wyglądał na takiego, który przeżył już to i owo. Na lewym oczodole miał opaskę, zapewne kryjącą brak oka. Nikt nie musiał mówić dziewczynie, że powinna to wykorzystać. Symulowała atak na jego prawą stronę i dopiero w ostatniej chwili skoczyła w lewo tnąc mężczyznę z pół obrotu przez brzuch. Padł na kolana, a ona dobiła go wbijając miecz w kark.

4668/6000x Mięso armatnie

Offline Arya

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 531
  • Reputacja: 543
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Tymczasem Arya obudziła się. Spała krótko, ale i tak chociaż w minimalnym stopniu wypoczęła. Rozejrzała się po towarzystwie, którego jak pamiętała - nie było ich, kiedy zasypiała. Zorientowała się również, że znajduje się blisko ogniska. Jak widać, zapewne ktoś się nad nią ulitował i ją przeniósł tutaj. Przez chwilę nie wiedziała o co chodzi. Jednak za chwilę przypomniała sobie przykre ostatnie wydarzenia. Posmutniała i owinęła się płaszczem. Obserwowała trzaskający ogień w ognisku. Zerknęła na Aragorna. Nie miała mu już za złe tego, co zrobił.
- Ale przecież go wskrzeszą. Sam mi to mówił...

Offline Nawaar

  • Lord Elekt
  • ***
  • Wiadomości: 9629
  • Reputacja: 11037
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Krasnolud nadal nieustannie naparzał, przeciwników. - Przydałoby się jakieś wsparcie. Pomyślał, kiedy nagle bandzior z zamiarem zaatakowania jego głowy wyskoczył, jak z podziemi. Kharim teraz chwycił obie bronie jeden atak sparował kiścieniem, drugi natomiast uniknął upadając na kolana. Z głowy rycerza poleciało kilka kosmków włosów w sumie nie pamiętał, który to był raz. W takiej sytuacji rycerz uderzył gnoja w udo, ten się obalił z krwawiącą kończyną i padł. Zakonnik nie maił czasu na zabawę i uderzeniem kiścieniem w mostek spowodowało uduszeniem się bandyty, który umarł w agonii.

4669/6000x Mięso armatnie
« Ostatnia zmiana: 24 Grudzień 2013, 19:02:06 wysłana przez Kharim Kazama aep Gorem »

Offline Hagmar

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 15659
  • Reputacja: 16508
    • Karta postaci

- Aryo, stawał się wampirem. Jego dusza... została prawdopodobnie skażona i nic nie da się zrobić. Kazałem zawieźć ciało do Paktu. Zrobimy wszystko co się da. Ale magia też ma swoje granice. - owszem ma granice, ale jak szerokie? Tego Aragorn nie wiedział. Przysiadł się bliżej Aryi i osłonił ją skrzydłem od wiatru. - Chciałbym Ci pomóc, na tyle na ile mogę. Zamieszkaj u mnie, mogę cię adoptować. Wtedy ty i dziecko będziecie mieli byt. Kratos był mi jak drugi syn.

Offline Arya

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 531
  • Reputacja: 543
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

- Słucham?! Musi się udać, on musi ożyć! To by było straszne, gdyby on na dobre umarł. A mieliśmy wziąć ślub.. Eh. Westchnęła. To miłe z twojej strony, ale ja nie wiem, czy mogę przyjąć tą propozycję. Ale nie chcę zostać też z dzieckiem sama, gdyby się nie udało... Znowu zaczęła płakać. Nie za bardzo pasowało to do wojowniczki, jednak... mogła wytłumacz te emocje tym, że była w ciąży. Chociaż nie, to była rozpacz prosto z serca.

Offline Hagnar Wildschwein

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 1198
  • Reputacja: 902
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ostatni Cyc
    • Karta postaci

-Dziołcha, słuchej- podjął, podpity już z deka, krasnolud. -Tako zwykle bywa że jednymu wyjść ze swoi gruby, innemu coby go wynieś mieli- krasnoludzkie metafory nie miały sobie równych. -Tedy wiedz- ciągnął dalej Domenik -ÂŻe nikej nie dzieji si bez powodu- stłumił beknięcie. Jakkolwiek sentencjonalnie nie brzmiał to z jego prostego serca płynęło tyle samej, prostej, życzliwości. Uśmiechnął się nawet.
-Siadej tutej bliżej, dziołcha- zaprosił ją i zrobił miejsce obok siebie. Wyglądało na zachęcająco ciepłe.
-Nie bojaj sie wuja Domenika- skinął ponownie, gościnnie.

Offline Arya

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 531
  • Reputacja: 543
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Ze smutkiem w oczach spojrzała po krasnoludach. Ostatecznie jednak odsunęła się lekko od Aragorna, ale nie przysiadła też bliżej krasnoludów. Usiadła gdzieś pomiędzy. Dało się wyczuć jakby chłód bił od dziewczyny. Taki chłód emocjonalny. I dominujący smutek.

Offline Rikka Malkain

  • Lord Elekt
  • ***
  • Wiadomości: 1874
  • Reputacja: 2598
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Zaatakował ją akurat gdy walczyła sztyletami, tak się złożyło, że on także miał w dłoniach dwa. Rikki odbiła szybko jego nóż, jednocześnie atakując własnym. Zablokował. Zaczęli tańczyć wokół siebie wpatrując się bacznie w siebie nawzajem i wypatrując jakiejkolwiek słabości u przeciwnika. Skoczyła. Sztylet zadzwonił o sztylet, przez chwilę wymieniali uderzenia. Gdy bandyta odbił jej kolejny cios, odskoczyła od niego jak oparzona. Uśmiechnął się. Nagle jego uśmiech przemienił się bliżej niezidentyfikowany grymas, a sam człowiek spojrzał w dół. Z jego brzucha pociekła krew, nawet nie zauważył kiedy młoda dhampirka go dźgnęła. Uśmiechnął się raz jeszcze, niedowierzając, i przewalił na bok. Rikki kopniakiem obróciła go twarzą do ziemi, by nie mógł jej ruszyć gdy będzie go dobijać. Schyliła się chwytając człowieka za głowę i poderżnęła mu gardło.

4670/6000x Mięso armatnie

Forum Tawerny Gothic


 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top