To piękne i przykładne zastosowanie zaklęcia na moment zdekoncentrowało elfkę. Na moment króciutki. W końcu piorun był naprawdę spektakularny. Jeszcze zanim Aragorn wydał polecenie draconowi, Nessa przygotowała broń i strzałę. Miały one znaleźć swoje zastosowanie bardzo szybko, zaraz po ataku Flamela. Jednak nie do końca tak się stało. Bo długoucha stała przez kilka sekund z szeroko otwartymi oczami i wyjątkowo głupią miną. Cóż, nie często widzi się taki rodzaj magii, jak i nie często nagle ot tak, po kilku słowach, rozrywa przed tobą człowieka. Są rzeczy, które nawet fizjologom się nie śniły. I dziwnym trafem zazwyczaj dokonują ich draconi.
Lecz Nessa otrząsnęła się. Zamknęła mocno oczy, a gdy je otworzyła, od razu rozpoczęła celowanie. Obozowicze nie byli nader ruchliwymi osobami. Chociaż po minach kilku z nich można było wyczytać, że targają nimi podobne emocje co Tinuviel. I właśnie w jednego takiego zszokowanego mężczyznę poszybowała pierwsza strzała. Ani się spostrzegł, a już leżał na ziemi niedaleko strumyczka krwi jednego z rozerwanych. Widok wnętrzności kompana był ostatnim, który buntownik mógł zapamiętać. Pod tym względem następna ofiara długouchej miała więcej szczęścia, gdyż zdążył jeszcze odwrócić się w kierunku swojej zabójczyni. Zawsze to jakiś plus. ÂŁadny widoczek przed śmiercią. Lecz nie trwało to zbyt długo, bo z lewego oka wojownika po chwili sterczał kolejny pocisk elfki. Co ona miała z tymi receptorami?! Jak nie ucho, to drugi raz oko. Może to jakaś sugestia? Chociaż łatwiej celować w człowieka niż w zwierzynę, bo nie trzeba się martwić, by trofeów nie zniszczyć.
Nie było jednak czasu na takie rozważania, a i Tinuviel nauczyła się ignorować niektóre myśli pojawiające się podczas walki. Sięgnęła po kolejną strzałę. Robiło się coraz goręcej. Szczególnie, że w kierunku długouchej biegł jakiś typ o wyjątkowo nieciekawej aparycji lecz ogromnym wzroście i masie. Nijak nie zdążyłaby unieść łuku na odpowiednią wysokość, który nierozważnie opuściła, licząc, że armia chłopa zajmie się drugą armią chłopa, wymierzyć i wystrzelić. Więc zrobiła to, co robi każdy podlotek, mimo że nim nie była - spanikowała. Naciągnęła szybko cięciwę i wypuściła ją bez szczególnego mierzenia. Podświadomie już wiedziała, że musi uniknąć kolczugi, więc najlepszym celem okazały się nogi. Strzała pomknęła w kierunku uda mężczyzny i trafiła go. Nie miała zbyt wielkiej siły, ale momentalnie całe spodnie zmieniły kolor, a przeciwnik zwolnił i przeszedł jeszcze kilka kroków, by następnie machnąć dwa razy mieczem, jakby odganiając złośliwą muchę lub próbując trafić kogokolwiek z ludzi Aragorna i przyklęknął, podpierając się wbitym w ziemię mieczem. Gdyby nie blizny po jakiejś chorobie na twarzy, brudny od krwi miecz i stercząca z uda strzała można by go uznać za ślubującego rycerza. Jednak kolejny pocisk zakończył możliwe skojarzenie i buntownik dołączył do większości swoich kompanów.
6 żywych
24-4=20 strzał