Oślepienie zaczynało mijać, co było dobre. Jednak sytuacja w laboratorium już taka dobra nie była. Zeleris mógł już dostrzec rannego Aragorna, który zrzucał z siebie jednego mutanta kopniakiem. Inne stwory atakowały Elronda i Isentora. Flamel nie miał najmniejszego zamiaru stać się celem ataku któregoś z mutantów, szczególnie, że nie miał pod ręką dobrego zaklęcia ochronnego. Przez to spotkanie z mutantem mogłoby się skończyć niemiło. Dracoński mag usłyszał jak Gunses coś tam krzyczy, lecz nie rozumiał jego słów i w sumie nie bardzo zwracał na nie uwagi. Jego głównym celem stało się przeżycie. Nie mógł oczywiście po prostu zwiać, trzeba było jakoś pomóc w walce. Mag nie wyciągał topora, który i tak zapewne by nic nie dał. Musiał skupić się na magii, jeśli zamierzał atakować. No i działać szybko. Zaczął szykować zaklęcia, jednocześnie analizując sytuację w laboratorium, aby wybrać cel i nie dopuścić zbyt blisko jednego z mutantów. Wiedział już jakie zaklęcie rzuci. Podmuch wiatru. Lecz musiał nieco je zmodyfikować. Konkretnie spróbować zminimalizować zasięg, tak aby podmuch nie zniszczył za bardzo samego laboratorium, ani nie zadziałał przeciwko towarzyszom dracona. Mag za cel obrał mutanta, którego "odkopał" Aragorn.
- Izipash ipush huoshan elishash! - wykrzyczał, klaskając dłońmi. W zaklęcie włożył nieco mniej mocy, niż przewidywała to jego standardowa forma, przez co sam podmuch powinien mieć mniejszy zasięg, co nie wywoła raczej nieprzewidzianych w skutkach odbić wiatru od ścian. Jednak samego mutanta powinno solidnie grzmotnąć w ścianę. Zeleris miał tylko nadzieję, że dobrze obliczył mod zaklęcia i nie zadziała ono przeciwko drużynie.