Obszedłem kamienny słup od tyłu, krzyżowały się tam łańcuchy, którymi spętany był Garir.
- Mam nadzieję, że pękną nim zaczną Cię dotkliwie parzyć. Heshar!
Przystawiłem do siebie dłonie, z których po chwili buchnęło podmuchem ognia. ÂŻelazne łańcuchy zaczęły się rozgrzewać do czerwoności, ciepło powoli przechodziło do elementów, którymi spętany był krasnolud.
- Nic z tego! Anoshu!
Tym razem z dłoni dmuchnęło mroźnym podmuchem, który w kilka sekund zmroził rozgrzane do czerwoności łańcuchy. Sięgnąłem szybko po kostur i uderzyłem nim z całej siły w łańcuchy - te rozbiły się na drobne kawałki. Garir został uwolniony.