Gunses wyciągnął miecz. Dwuręczne ostrze z czarnej rudy zapewniało jako taki dystans, natomiast siła i zręczność zmutowanego wampira dawała nie lada możliwości co do szybkości i siły ataków. Spijacze otaczały grupę szczelnym kołem, Gunses zaatakował ciosem wznoszącym od dołu do góry po skosie, jednak ostrze przecięło tylko skórę jednego jedynego, który nie odskoczył w porę. Kleszcze widząc wzniesiony do góry miecz i odsłonięty korpus wampira uderzyły do przodu, Gunses z miną kata pociągnął mieć po poprzednim torze. Ostrze niczym katowski topór spadło na dwa najbliższe spijacze wgryzając się w ciało, tnąc mięśnie, ścięgna, żyły i tętnice. Ostrze spadło na ich karki i korpusy, czarna ruda cięła ich ciała niczym nóż tnie papier. Bulgocząc w konwulsjach dwa z kleszczy padły na ziemię. Po ich truchłach kroczyły następne. Gunses wykręcił się w lewym piruecie, zebrał się do skoku i ciągnąc za sobą miecz wykonał wyskok, miecz poszybował w górę, a Gunses niczym drwal rąbiący klocki drewna spadł na kolejnego ze spijaczy rąbiąc mieczem przez łeb i korpus tuż przy szyi, tnąc przy tym łopatkę, obojczyk, część worka na krew oraz płuc. Impet sprowadził Gunsesa do ziemi, wampir spadł na klęczki, chwilę po tym przycisnął go do ziemi inny spijacz. Jego kolec tłukł na oślep gryząc ziemię, Gunses starał się wyszarpnąć. Chwycił się spijacz szponem za worek z krwią i zbił tam swój szpon, a następnie poczęstował kleszcza niemałym wyładowaniem elektrycznym, które przysmażyło kleszcz paląc w nim tkanki i powodując śmierć.
- Magu... - zaryczał Gunses - wyrzuć mnie stąd! Za nich!
14/28