Pierwsza myśl elfki brzmiała: Ta zniewaga krwi wymaga! Po chwili jednak otrząsnęła się i zrozumiała, że nijak nie zrani tak dużego potworka. Dużego potworka, który sobie na zbyt wiele pozwala. Nessa zaczerwieniła się niczym młoda dziewica. Tyle tylko, że dziewica nie czerwieni się przez to, że jest bardzo zła, lecz ze wstydu, a obecna tutaj dziewuszka miała mordercze instynkty i zapędy. Zacisnęła pięści, potupała chwilę i zdawało się, że się uspokoiła. Rozprostowała dłonie i popatrzyła na Flamela z ogromną złością. Znaczy, nie dokładnie na Flamela, bo zbyt się krępowała, by patrzeć mu w te okropne oczyska, licząc po cichu, że nikt nie zauważył prócz Yarpena bezczelności dracona.
- Ty, ty, ty...Ty..Ty - zaczęła się jąkać, a jej głos zamienił się w pisk. Jednak po chwili postąpiła krok do przodu, stanęła na palcach i wymierzyła magowi siarczysty policzek.
Choć to może za wiele powiedziane, bo Zeleris zapewne by go nawet nie poczuł, biorąc pod uwagę, że jest draconem. I nieczułym zboczeńcem. Nie można zapomnieć jednak o tym, że elfka jest świetną łuczniczką i co jak co, ale naciąganie cięciwy wzmacnia nawet tak drobne rączki.