Autor Wątek: Niepokoje na południu...  (Przeczytany 15382 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Izabell Ravlet

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 3708
  • Reputacja: 4247
  • Płeć: Mężczyzna
  • Darlecio
    • Karta postaci

Odp: Niepokoje na południu...
« Odpowiedź #160 dnia: 04 Listopad 2011, 21:41:26 »
To niemowa. Uczestniczył w tym wszystkim z przymusu. Może ty masz coś do pisania lub coś na czy można pisać?

Offline Eric

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 6260
  • Reputacja: 7717
  • Płeć: Mężczyzna
  • Pay respect, minor peasant!
    • Karta postaci

Odp: Niepokoje na południu...
« Odpowiedź #161 dnia: 04 Listopad 2011, 21:56:54 »
- Nie. Jesteś w jaskini, weź poskrob na ścianie, czy coś - poradził, powstrzymując się od ironicznej uwagi. Skąd niby miałby mieć przy sobie cokolwiek do pisania? Zresztą starzec jakby przestał go interesować, choć nadal niewiele się o nim dowiedział.
- Ja idę odprowadzić tę dziewczynę do ojca, pewnie jest wygłodniała i zmęczona, a ja nie zamierzam tutaj sterczeć jak ten debil i słuchać jak jej w brzuchu burczy. Jak chcesz jeszcze sobie pogadać z tym dziadkiem, to potem znajdziesz mnie w karczmie, bo to córka karczmarza właśnie jest - powiedział i zawrócił w stronę korytarza.
- A panom milicjantom bardzo dziękuję za pomoc, bez was pewnie skończyłbym tak, jak teraz wyglądają ci kultyści - zarechotał. Ruszył prosto po zimnej, kamiennej posadzce i tym razem nie skręcał w żadne rozwidlenie, tylko poszedł dalej, do wyjścia jaskini, skrzętnie ukrytego przez zakamuflowaną w podłożu klapę. Rozkazał dziewczynie zostać chwilę na dole, wyszedł na górę, otworzył klapę i wyszedł na zewnątrz. Z ulgą odetchnął świeżym powietrzem, uderzyło go z mocą skarpety wypełnionej mokrym piaskiem. Odchylił plecy do tyłu i wsłuchiwał się w szczęk strzelających kości. Przytachał pod klapę jakiegoś badyla i podparł nim ją, by móc pomóc dziewczynie wyjść po drabince. Wydawała mu się niesamowicie lekka, gdy podtrzymywał ją w swych ramionach. Gdy wyszli na zewnątrz, wziął ją na ręce, by nie pokaleczyła swych nagich stóp. Rozgarnął krzaki tworząc małe przejście, by ostre gałązki nie zadrapały jej gładkiej cery. Sam się dziwił z jaką czułością robi każdą z tych czynności, miał nadzieję, że nie budzą się w nim ojcowskie instynkty, był zdecydowanie zbyt zarobiony, a co ważniejsze, zbyt młody, by wychowywać dziecko. I znów w jego głowie pojawił się Zeleris, rzucający jakąś ironiczną uwagę na temat jego ojcostwa. Diomedes po raz drugi uśmiechnął się pod nosem i ruszył powoli w stronę miasta. Miał nadzieję, że nie wzbudzi niepotrzebnej uwagi, gdy będzie tak paradował z zakrwawionym mieczem, opatrunkiem na ramieniu całym przemoczonym we krwi i przestraszonej dziewczynie w ramionach. Z drugiej strony miał to w sumie gdzieś. Pewnie ruszył w stronę, gdzie jeśli dobrze pamiętał, stała tawerna. Miał zajęte ręce, więc drzwi otworzył kopniakiem, robiąc przy tym sporo hałasu i zwracając na siebie uwagę wszystkich oczu w karczmie. Nie zważył jednak na to i pewnym krokiem ruszył w stronę lady. Posadził młodą dziewczynę na jednym z siedzeń, przysiadł się do niej i zawołał donośnie.
- Karczmarz!

Forum Tawerny Gothic

Odp: Niepokoje na południu...
« Odpowiedź #161 dnia: 04 Listopad 2011, 21:56:54 »

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Odp: Niepokoje na południu...
« Odpowiedź #162 dnia: 05 Listopad 2011, 12:39:32 »
Oczywiście pergamin, pióra i inkaust to standardowe wyposażenie milicji. Przecież to wie każdy. No prawie każdy. Trójka funkcjonariuszy chyba należała do grona osób nie wiedzących o tym. Poza tym zajęci byli "zabezpieczaniem dowodów". Jednak nie stanowiło to zbyt wielkiego problemu. Starzec pogrzebał w swojej torbie i wyciągnął zeń niewielki notatnik i ołówek. Z dobrotliwym uśmiechem pokazał je Darlenitowi. Przerzucił kilka kartek notatnika, a adept mógł dostrzec jakieś wzory, schematy, szkice i masę notatek. Dziadek jednak zatrzymał się na pustej stronie. I nabazgrał coś.
Dziękuję. - napisał. Miał perfekcyjny styl pisma. Zupełnie nie pasujący do brudnego dziada.


Tymczasem Diomedes troskliwie trzymając w ramionach uratowaną dziewicę. Na wschodzie pokazywało się słońce. Jego promienie oświetlały nowicjusza. Igrały w klindze miecza i niewinnych oczach dziewczyny. Chłopak dotarł w końcu do karczmy. Był ranek, więc aż tylu ludzi wewnątrz nie było. Ledwie kilka osób przyszło, aby zjeść wczesne śniadanie. Harwin był na zapleczu, zapewne poganiając kucharkę aby szybciej robiła jajecznicę. Wyszedł po chwili, wycierając dłonie brudną szmatą. gdy ujrzał nowicjusza i własną córkę zatrzymał się w pół kroku. Wypuścił szmatę z rąk i wybiegł zza lady.
- Ilza! - krzyknął. - Tata! - wrzasnęła dziewczyna i wpadli sobie w ramiona. Ach, radosne rodzinne spotkanie. Szczęście i radość. Od nielicznych osób w karczmie dało się słyszeć ciche "Awww". Radosne przytulanie i inne duperele trwały kilka minut. W końcu Harwin zwrócił się do Diomedesa. Chociaż "zwrócił się", jest nieco mało szczegółowym określeniem. Wielki gospodarz podszedł do nowicjusza i chwycił go w ramiona. Zmiażdżył nowicjusza w iście niedźwiedzim uścisku.
- Dziękuję, dziękuję... - wymamrotał. Niemalże płacząc ze szczęścia wcisnął chłopakowi w dłonie sakiewkę. Po chwili namysłu poszedł za ladę i wygrzebał stamtąd jakaś butelczynę. I ja dał nowicjuszowi.
- To Krag. - wyjaśnił. - Orkijski alkohol. Mój najlepszy trunek. W niektórych państwach na kontynencie nielegalny... nawet nie wiesz jak trudno było zdobyć recepturę... - córka wtuliła się w ojca i wyszeptała mu do ucha kilka słów. Karczmarz kiwnął tylko głową. Wyciągnął drugą butelkę. I drugą sakiewkę. Widocznie dobrze mu się powodziło, jako karczmarzowi. - A to dal twojego kompana. Dziękuję i jemu. Jeśli kiedyś będziecie w okolicy macie u mnie darmowe noclegi! I posiłki!

Offline Izabell Ravlet

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 3708
  • Reputacja: 4247
  • Płeć: Mężczyzna
  • Darlecio
    • Karta postaci

Odp: Niepokoje na południu...
« Odpowiedź #163 dnia: 05 Listopad 2011, 13:02:08 »
Mogę jeszcze jakoś ci pomóc? - dopytywał mauren. Nie zamierzał zostawiać starca na pastwę losu w takiej chwili...

Offline Eric

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 6260
  • Reputacja: 7717
  • Płeć: Mężczyzna
  • Pay respect, minor peasant!
    • Karta postaci

Odp: Niepokoje na południu...
« Odpowiedź #164 dnia: 05 Listopad 2011, 17:13:24 »
- D-Dziękuję - powiedział, gdy Harwin wepchnął mu w otwarte ręce dwie sakiewki i dwie butelki jakiegoś ponoć wykwintnego trunku. Był nieco oszołomiony po tym, jak karczmarz wyściskał go niczym brata i niemalże ze łzami w oczach dziękował za uratowanie jego córki. Diomedes czuł, że powinien powiedzieć coś jeszcze, ale jakoś nie mógł się zdobyć na jakieś w miarę konstruktywne frazy.
- Naprawdę, nie trzeba było - powiedział, wyrywając się z oszołomienia. - Ale dziękuję. Może napijemy się razem tego całego Kragu? - zaproponował. Postawił flaszkę na ladzie i odkorkował zębami. Wypełniała go dzika radość. Lubił pomagać ludziom, lubił, gdy dziękowali mu za dobrze odwaloną robotę. Ale to... To było bezcenne. Widział, jak głębokie więzi łączą córkę i ojca. Udzielała mu się ich radość i rozpromienił się mimo bólu w ramieniu.
- Szczęściarz z pana - powiedział. - Niektórzy nie mieli tyle szczęścia, tak więc wypijmy za nich, dobrze?

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Odp: Niepokoje na południu...
« Odpowiedź #165 dnia: 05 Listopad 2011, 17:40:07 »
Staruszek uśmiechnął się. Było w nim coś dziwnego, szczególnie w spojrzeniu. Nabazgrał coś w swoim kajeciku.
Czy możemy stąd wyjść? dał do przeczytania Darlenitowi.
Milicjanci też zbierali się chyba do wyjścia. Zakończyli "zabezpieczanie dowodów" i z ich rozmów można było wywnioskować, że zamierzają wracać.


Harwin zamyślił się chwilę.
- No cóż, zazwyczaj nie pije tak rano, ale co tam. Jest okazja! - klasnął w dłonie i wydobył zza swej "magicznej" lady dwa kieliszki. Bardzo małe. Wielkości naparstka. Fachowo chwycił za butelkę i nalał do kieliszków trunku. Zmieściło się tam ledwie kilka kropel. Mniej więcej na pół normalnego łyka. Wzniósł jeden z kieliszków.
- Zatem za tych, którym szczęście nie dopisało! - wzniósł toast i wypił trunek. Skrzywił się straszliwie. Jego twarz poczerwieniała. Gdy Diomedes również łyknął Kragu dowiedział się dlaczego. Trunek był piekielnie mocny. Niemalże wypalił nowicjuszowi gardło. To coś przewyższało nawet bimber krasnoluda Domenica! Nowicjusz był pewien, że Kragu można używać do innych celów, niż konsumpcyjne. Na przykład do usuwania rdzy.

Offline Eric

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 6260
  • Reputacja: 7717
  • Płeć: Mężczyzna
  • Pay respect, minor peasant!
    • Karta postaci

Odp: Niepokoje na południu...
« Odpowiedź #166 dnia: 05 Listopad 2011, 17:52:15 »
- ÂŁohohoho! - wysapał. Czuł, jakby jego gardło przeorało stado dzikich gwoździ spuszczonych ze smyczy. - Pali suka - dodał, już nieco łagodniejszym głosem. Istotnie, trunek palił niesamowicie, widać było, że Harwin obdarował go bardzo hojnie. Poklepał karczmarza po plecach z uśmiechem.
- Widzę, żeś nie szczędził na podarku, jeszcze raz dzięki! - zarechotał. Pogłaskał córkę karczmarza po głowie, przyjaźnie czochrając jej kosmyki włosów.
- To co - zagaił. - Jeszcze po jednym? - zapytał i nie czekając na odpowiedź polał kolejkę. W powietrzu uderzył w kieliszek karczmarza i wznosząc toast wychylił całą zawartość kieliszka i znów skrzywił twarz, a oczy niemal zapadły mu się do oczodołów. Oj będzie miał co pokazać Domenicowi, o ile nie wychla całego trunku nim będzie miał sposobność spotkać się z krasnoludem. Siedząc tu u boku karczmarza, czuł się jak w towarzystwie najlepszego przyjaciela. Uznał, że to zabawne, jak alkohol ułatwia kontakty międzyludzkie, tym bardziej jeśli wcześniej uratowało się córkę człowieka, z którym się piło. Nagle uderzyła go jedna, mierzwiąca włosy na karku myśl. Mag, który uciekł, rozprysł niczym woda, w którą się zamienił. Diomedes spoważniał.
- Ale radzę być ostrożnym, Harwinie - poradził. - Pozbyłem się ich chyba wszystkich, ale ich przywódca, szczwany sukinsyn nam zwiał. Jak go kiedyś spotkam, to kark ukręcę, ale do tego czasu uważaj na siebie i na swoją pociechę.

Offline Izabell Ravlet

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 3708
  • Reputacja: 4247
  • Płeć: Mężczyzna
  • Darlecio
    • Karta postaci

Odp: Niepokoje na południu...
« Odpowiedź #167 dnia: 05 Listopad 2011, 18:56:59 »
Chodźmy - rzekł mauren. Wstał i ruszył przodem. Milicjanci już wyszli, a Darlenit pomógł starcowi wejść po drabinie. Na odchodne rzekł mu jeszcze:
 I uważaj na siebie. On może wrócić - w słowach młodego Navarre było słychać współczucie. Jednak zostawił starca i ruszył przed siebie. Do karczmy.

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Odp: Niepokoje na południu...
« Odpowiedź #168 dnia: 05 Listopad 2011, 20:03:54 »
-  Będę uważał. I dzięki za ostrzeżenie. Hm... będę musiał poważnie pogadać z naszym poczciwym komendantem. No i z władzami. Nie możemy pozwolić, aby w naszym miasteczku pałętały się jakieś sekty. - powiedział Harwin. Lecz musiał już zająć się karczmą, kliencie domagali się bigosu. Kiwnął zatem głową do Dioma i ruszył do pracy.

Tymczasem odchodzący Darlenit poczuł dłoń na ramieniu. Odwrócił się i zobaczył, że zatrzymał go staruszek. Dziad uśmiechnął się i wręczył adeptowi kartkę. Była na niej coś napisane.
Jeszcze raz dziękuję i nie martw się. Będę uważał. Potrafię sobie poradzić, a ten Apostoł tylko  mnie zaskoczył. I podziękuj ode mnie swojemu kompanowi. Podziękuj mu od Nicholasa Flamela. Bywaj, młody przyjacielu. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. Gdy Darlenit czytał te słowa staruszek dyskretnie ulotnił się. Młodzieniec podniósł wzrok znad kartki i już go nie widział. 

Offline Izabell Ravlet

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 3708
  • Reputacja: 4247
  • Płeć: Mężczyzna
  • Darlecio
    • Karta postaci

Odp: Niepokoje na południu...
« Odpowiedź #169 dnia: 05 Listopad 2011, 20:54:41 »
Zaraz, zaraz... - wymamrotał Darlenit odwracając się. Niestety starca już tam nie było. Mauren schował więc kartkę do kieszeni szaty, z zamiarem pokazania jej Zelerisowi. Zamyślony ruszył do karczmy. Doszedł tam spokojnie i wszedł do środka. Oczywiście zobaczył Diomedesa. Z kieliszkiem. On zrowu pije. Kiedyś to obróci się przeciwko niemu - pomyślał. Szturchnął nowicjusza w ramię i rzekł:
Możemy już wyruszać? Czy może przejdziemy się najpierw na posterunek?

Offline Eric

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 6260
  • Reputacja: 7717
  • Płeć: Mężczyzna
  • Pay respect, minor peasant!
    • Karta postaci

Odp: Niepokoje na południu...
« Odpowiedź #170 dnia: 05 Listopad 2011, 21:26:54 »
- O, cześć - powiedział zaskoczony, podskakując na siedzeniu. - Skończyłeś już z tym staruszkiem? Co on tam robił w ogóle? - zapytał zaciekawiony. - Jak chcesz. Osobiście chętnie bym się jeszcze z panem komendantem zobaczył, ale równie dobrze możemy już wracać - powiedział i nagle przypomniał sobie o czymś ważnym. Zaczął grzebać w kieszeniach i wyciągnął pokaźną sakiewkę, a z połów szaty wygrzebał okazale wyglądającą flaszkę.
- To dla ciebie - powiedział. - Nie, nie ode mnie - dodał, uprzedzając głupie pytanie. - To nagroda od karczmarza. A ta flaszka, to najlepsze gówno, jakie kiedykolwiek przyszło mi pić. Nawet Domenicowa gorzałka tak nie orze gardła. Zresztą sam spróbuj - wyrzekł i podał Darlenitowi kieliszek, do którego wcześniej nalał sobie trunku. Nie mógł się nacieszyć jego smakiem i postanowił, że po powrocie musi napić się z Zelerisem. W końcu jeszcze nie opili jego awansu na nowicjusza. Wstał od stołu nieco chwiejnie i podtrzymał się na maurenie dla podtrzymania równowagi. Był lekko podchmielony, widać było, że trunek nie tylko pali jak czort, ale i ma konkretną zawartość alkoholu. Diomedes jednak był ciągle w stanie myśleć trzeźwo, choć wydawał się znacznie weselszy i pogodniejszy niż wcześniej. Ot typowe działanie gorzałki, zwyczajne polepszenie humoru.
- No to chodź, wstąpimy jeszcze na komendę i się stąd zwijamy - powiedział i powściągnął wargi. - Nie podoba mi się ta sprawa z tym całym magiem. Za cholerę mi się nie podoba - dodał, marszcząc brwi.

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Odp: Niepokoje na południu...
« Odpowiedź #171 dnia: 05 Listopad 2011, 21:38:27 »
I jak postanowili, tak zrobili. Poszli na komendę. Biedny Darlenit musiał prowadzić nieco spitego Diomedesa. Budzący się mieszkańcy miasteczka zapewne uznali ich za przyjezdnych, który po prostu przesadzili w karczmie. Droga dna posterunek minęła szybko. Znali ją i nie zgubili się. W kilka chwil doszli pod komendę. Weszli do budynku. Za biurkiem siedział komendant. Jadł pączka. Widząc przybyłych uśmiechnął się.
- O, dobrze że jesteście. - powiedział. - Mam coś dla was i bałem się, że wyjedziecie nim was złapie... - wskazał leżące na biurku dwie skórzane sakiewki. - To nagroda za pomoc. Należy wam się.

Offline Izabell Ravlet

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 3708
  • Reputacja: 4247
  • Płeć: Mężczyzna
  • Darlecio
    • Karta postaci

Odp: Niepokoje na południu...
« Odpowiedź #172 dnia: 05 Listopad 2011, 21:49:53 »
Jesteśmy wdzięczni i polecamy się na przyszłość. Gdyby Apostoł powrócił powiadomcie Gildię, a chętnie pomożemy. Wszak sprawa nie została do końca skończona. - odrzekł Darlenit dziękując za nagrodę - Musimy jednak już się zbierać. Powodzenia - stwierdził mauren, ciągnąc Diomedesa do wyjścia...

Offline Eric

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 6260
  • Reputacja: 7717
  • Płeć: Mężczyzna
  • Pay respect, minor peasant!
    • Karta postaci

Odp: Niepokoje na południu...
« Odpowiedź #173 dnia: 05 Listopad 2011, 21:51:29 »
- Smacznego - bąknął do komendanta. - I dzięki. Choć bez was byłoby cienko - powiedział. - Jakbyście kiedyś mieli jakieś problemy to... eee... Piszcie listy do Efehidon, czy coś - zarechotał.
- Mam złe przeczucia jak chodzi o tego maga - powiedział nieco poważniejszym głosem. Diomedes podszedł do stołu, uścisnął dłoń komendanta i wziął obydwie sakiewki. Chwiejnie się obrócił i celnym rzutem jedną z sakiewek posłał prosto do rąk Darlenita.
- Także tego... Do zobaczenia - powiedział, wyrażając chęć ponownego spotkania się kiedyś. - Pozdrów swoich chłopców. Odwalili kawał dobrej roboty - dodał z uśmiechem. Z trudem przyznał to przed samym sobą, ale w tym krótkim okresie czasu zdążył się przywiązać do komendanta. Polubił go mimo okoliczności w jakich się poznali i dość wrzącej kłótni jaką między sobą prowadzili. Może odnalazł w nim cząstkę swego ojca, którego nigdy nie spotkał. Nie wiedząc czemu tak kłuje go w piersi opuścił posterunek i tłumił chęć obejrzenia się za siebie i posłania komendantowi przez okno dziecinnego uśmiechu. Bezskutecznie. Być może odegrał w tym swą rolę alkohol, ale Diomedes odwrócił się na pięcie i z tym dziecinnym uśmiechem, którego się wystrzegał, zaczął machać milicjantowi na pożegnanie.
- Chodź, Darlenicie. Przed nami długa podróż - powiedział i ruszył w stronę stajni. Tam zostawili swoje wierzchowce i przyszedł czas, by teraz je odebrać. Diomedes stwierdził, że chętnie kiedyś tu wróci.

Offline Izabell Ravlet

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 3708
  • Reputacja: 4247
  • Płeć: Mężczyzna
  • Darlecio
    • Karta postaci

Odp: Niepokoje na południu...
« Odpowiedź #174 dnia: 05 Listopad 2011, 22:01:16 »
Och Diomedesie, czy ty będziesz w takim stanie zdolny do podróży? - Darlenit zapytał retorycznie - Możemy ewentualnie spędzić jeszcze noc tutaj. W gospodzie. Córka karczmarza jest dziewicą, według tego, który chciał ją złożyć w ofierze. Z twoich oczy wyczytuję, że chciałbyś zmienić jej stan. Lubisz ją, nieprawdasz?

Offline Eric

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 6260
  • Reputacja: 7717
  • Płeć: Mężczyzna
  • Pay respect, minor peasant!
    • Karta postaci

Odp: Niepokoje na południu...
« Odpowiedź #175 dnia: 05 Listopad 2011, 22:06:15 »
- Daj spokój, to jeszcze dziecko - powiedział oburzony. - Poza tym, nie chce się narażać jej ojcu, Harwinowi. To poczciwy człowiek. Poza tym, aż tak najebany to przecież nie jestem. Dwa kieliszki wypiłem ledwie - rzekł, wyraźnie dając do zrozumienia maurenowi, że wyolbrzymia problem.
- Dam radę. Wsiadaj na konia i wracamy, nie ma czasu do stracenia. I nie powiedziałeś mi jeszcze nic na temat tego starca, Darlenicie, a skłamałbym, gdybym powiedział, że mnie on nie ciekawi - dodał, dając Darlenitowi pole do zagajenia rozmowy. Wyprowadził konia ze stajni i wsiadł na niego pewnie, by pokazać towarzyszowi, że alkohol wcale jeszcze nie uderzył mu do głowy.

Offline Izabell Ravlet

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 3708
  • Reputacja: 4247
  • Płeć: Mężczyzna
  • Darlecio
    • Karta postaci

Odp: Niepokoje na południu...
« Odpowiedź #176 dnia: 05 Listopad 2011, 22:10:42 »
Uratowałeś jej życie. Karczmarz oddałby ci ją bez mrugnięcia okiem. Ale jak chcesz. A do starca chyba nie masz cierpliwości, nieprawdaż? Musimy o nim porozmawiać z mistrzem Zelerisem. Pilnie. Później się dowiesz.. - rzekł Darlenit wsiadając na konia

Offline Eric

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 6260
  • Reputacja: 7717
  • Płeć: Mężczyzna
  • Pay respect, minor peasant!
    • Karta postaci

Odp: Niepokoje na południu...
« Odpowiedź #177 dnia: 05 Listopad 2011, 22:22:51 »
- Nie po to ją ratowałem od fanatyków, żeby potem ktoś ją musiał ratować ode mnie - odparł kąśliwie, uśmiechając się od ucha do ucha.
- Z Flamelem...? Ale po co? Co ci ten starzec powiedział? - pytał z zaciekawieniem. - Mamy przed sobą długą podróż, zdajesz sobie sprawę, że nie wytrzymam, jeśli mi zaraz nie powiesz? - zarechotał. Popędził konia na trakt prowadzący z powrotem do Efehidon. Miał nadzieję, że nie będą musieli ponownie jechać przez las o zmroku. Nie byłoby to zbyt bezpieczne.

Offline Izabell Ravlet

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 3708
  • Reputacja: 4247
  • Płeć: Mężczyzna
  • Darlecio
    • Karta postaci

Odp: Niepokoje na południu...
« Odpowiedź #178 dnia: 05 Listopad 2011, 22:27:15 »
Słyszałeś o tym alchemiku, który napisał książkę, nie pamiętam tytułu, i był przodkiem Zelerisa? Jeśli mnie pamięć nie myli zwał się Nicholas. Spójrz na podpis - rzekł mauren podając Diomowi kartkę

Offline Eric

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 6260
  • Reputacja: 7717
  • Płeć: Mężczyzna
  • Pay respect, minor peasant!
    • Karta postaci

Odp: Niepokoje na południu...
« Odpowiedź #179 dnia: 05 Listopad 2011, 22:32:51 »
Diomedesowi oczy wyszły na wierzch, ale po chwili oprzytomniał. Przyglądał się jeszcze chwilę kartce z pewnym zainteresowaniem, ale jednak nie dawał go po sobie zbytnio poznać.
- Czy to możliwe, że on jeszcze żyje? Może to zwykła zbieżność nazwisk. Chociaż... Co jeśli kamień filozoficzny to nie tylko legenda? Tym bardziej, że Flamelowie byli wybitnymi alchemikami. Jeśli on go stworzył, odnalazł, czy w jakiś sposób go posiadł, to możliwe, że to faktycznie przodek Zelerisa. Na dodatek, jeśli to faktycznie prawda, to jest nieśmiertelny. Interesujące... - powiedział i nadal wpatrywał się w kartkę.
- Zeleris musi się o tym jak najszybciej dowiedzieć. To go na pewno zainteresuje. Może nawet nas jakoś za to wynagrodzi. Oby - zarechotał.
- Chyba wplątaliśmy się w coś cholernie interesującego. Ciekawe czemu miał wycięty język? - zapytał ot tak sobie.

Forum Tawerny Gothic

Odp: Niepokoje na południu...
« Odpowiedź #179 dnia: 05 Listopad 2011, 22:32:51 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top