Uradował się wielce z polecenia, jakie wydał Aragorn. Bardzo rozsądny był z niego dowódca wedle opinii warchoła, który od razu zabrał się do jedzenia. Mięso było ciepłe, ociekające w tłuszcz i smaki. Zerknął tylko na weksle. Cóż za nowość, dawno już wprowadzona (z tego co gdzieś zasłyszał) przez krasnoludy, więc nie zdziwił się. ÂŁyknął z garnca miodu i dalej pałaszował wielce uradowany.
- Bardzo to roztropne i mądrze, mości Aragornie, kompaniję pokrzepić. Z takim dowódcą my nie Kwina, ale i wszystkich mu podobnych bez problemów zgnieciemy. Mądrości wiele odnośnie pokrzepienia słyszałem i powtórzyć mogę, ale nie przystoi mówić z pełną buzią. - rzekł przecząc samemu sobie i siekąc dookoła fragmentami pokarmu. Na szczęście większość z nich nie trafiała ani pokarmu, ani miodu, ani tym bardziej ich, bo Istedd szybko począł dalej jeść i raczyć się odpoczynkiem. Wyprawa według niego zaczynała się najlepiej jak mogła.