Wampir zorientował się w sytuacji. Musiał wybrać. Walczyć z ożywionym ognistym duchem i postacią w kącie, albo wyeliminować jedno z nich. Cadacus myślał ćwierć sekundy. Ocenił zagrożenie. Nie znał właściwości duchopodobnej istoty. Jednakże postać z tyłu wydała mu się łatwiejszym celem. Bezszelestnie, pod kurtyną niewidzialności zaleciał postać od tyłu. Coś było nie tak. Postać poruszała żuchwą bezkształtnie wręcz i nie była żywotna. Wampir nie miał jednak zbyt dużo czasu. Mag czy czymkolwiek była istota przed nim, przywoływał potężną istotę z innego wymiaru. Obecność czarnej rudy, pentagram i przypuszczalnie ofiara dla istoty świadczyło o tym, że nie jest to miłe stworzenie. Cadacus chciał jak najszybciej przerwać inkantację postaci w szacie. Mogło to zahamować przedostawanie się istoty do naszego świata. W tym celu Gunses zmetamorfizował się w Wampir, po czym silnym uderzeniem twardego niczym głaz szponu uderzył w potylicę postaci przed nim. Miał nadzieję, że postać zemdleje, co da później możliwość przesłuchania jej, a sama istota przestanie się przeciskać do naszego wymiaru. Gunses miał też inne myśli, mężczyzna po środku mógł być ciałem, w które istota miała wejść. Taki element jest często potrzebny. Wampir pamiętał opowieści o legendarnym ÂŚniącym, który aby przedostać się do naszego świata musiał otrzymać pięć serc pochodzących z naszego świata. Również przy wskrzeszaniu, potrzebne jest ciało, aby duch mógł w nie wejść. Wampir miał nadzieję, że wyeliminowanie Maga przerwie możliwość wejścia istoty magicznej w ciało mężczyzny...