Diomedes czuł się niepewnie. Miał już doświadczenie z krasnoludami, a dokładniej - tylko z jednym krasnoludem. Jednakże zakładał, że nowo poznani nie różnią się zbyt wiele od stereotypowego wizerunku przeciętnego krasnoluda. Jak oni tu przeżyli tyle lat? Pod ziemią - ciemność, duchota, brak słońca... I co z pożywieniem? Jakim cudem oni nadal się trzymają? - pomyślał zdziwiony Diomedes. Z niedługim ociąganiem dołączył do reszty kompanii i szedł za prowadzącą ich grupą krasnoludów. Posadzka była wykonana bardzo kunsztownie i misternie, jak zresztą i całe podziemne miasto. Jedynie nisko położone sklepienie przeszkadzało Diomedesowi. Jednakże mimo piękna i majestatu tego miejsca, Kruk czuł się tu jak w klatce. Pozłacanej, ale jednak klatce. Przeczesał brodę palcami pogrążając się w przemyśleniach. Krasnoludy drogę znały świetnie i najpewniej nawet z zasłoniętymi oczami bezbłędnie trafiły by tam, gdzie by chciały. Było to o tyle ciekawe, że droga miała bardzo wiele rozwidleń. Diomedes z ciekawością wyczekiwał ujrzenia podziemnego miasta w całej jego krasie. Kunszt krasnoludów już nie raz go zadziwił i pobudził jego wrażliwość na piękno. Szedł dalej, pewnie stawiając kroki. Hmm... Co teraz? Skoro odnaleźliśmy już to miasto, jak się okazuje zamieszkane, to co teraz zrobimy? Cóż, chyba najlepiej będzie zdać się na Gordiana - pomyślał, odszukując wzrokiem elfiego maga.
\\: Drago piiisz, brakuje mi Twoich pierdółkowatych przemyśleń! xPP