Skoczyłem z wybicia nóg. Stałem się niewidzialny. Wykonałem salto, potem piruet. Obnażyłem miecze. Dotknąłem ostrzem ciała szamana, stojąc za nim.
- Wiesz, że nie mogę cię zabić. Canis tego nie dokonał, ja też tego nie dokonam. Rany jak widzę, jeszcze bardziej cię wzmacniają. Nienawidzisz, Canisa, ale czemu pałasz nienawiścią do mnie, tego nie wiem. Nie wyjdziesz, to mnie zabiją. Wyjdziesz to może darują mi życie. Wyjdźmy proszę, z tych katakumb. Chodź ze mną, tam, na górę.