Canis po małej konwersacji z członkiem swej rodziny, poznał swoje połączenia rodzinne z owym maureńczykiem, swoim odległym stryjem. Canis po rozmowie z Hashnitor'em poprosił o nalanie wina przez maureńską kobietę. Maurenka nalała mi i Hashnitorowi wina, po czym Canis wypił łyk owego trunku.
- Cóż, mile spędzam swoje życie. nie dość, ze studiowanie magii jest przyjemne, to na dodatek wiąże się to z opłacalnym zawodem, czasami znajdują sie niewielkie problemy. Na przykład mały problem zapowiada sie z orkami...
- Tak, słyszałem plotki o planowanej wojnie, targają mną myśli o tym Meanebie, tak? To chyba ten mężczyzna po lewej stronie, na końcu. - Powiedział Hashnitor niespoglądając w jego stronę by nie wzbudzać żadnych podejrzeń, popił wina.
- Dokładnie tak. poza tym małe komplikacje z pojawieniem się wysepki koło Valfden... A właśnie, może miał byś jakąś koncepcje co za licho może tam siedzieć? w końcu studiujesz również magię, no i w życiu jednak dane było ci już więcej przeżyć i zobaczyć niż mi. ÂŻeglarze mówią o jękach, odgłosach, mówią o czerwono pomarańczowej poświacie unoszącej się w powietrzu. Podobno widziano tam mały zameczek w oddali. na wyspie las jest rzekł bym... obumarły. wyspa podobno wyłoniła się z morza, ale świadków jako takich jeszcze nie miałem, cóż sądzisz?
- Odnośnie poświaty... wskazuje to na byt istot magicznych to z pewnością... - popił wina - pojawienia sie wyspy... no krążyło kilka legend o wysepce, właściwie były trzy legendy, jedna o jakichś piratach co ważyli się zbezcześcić magiczną świątynie, kolejna o jakiś stworzeniach które nauczały człowieka i tak doszło do zagłady, no i legenda o dawnych bogach, że była to arena walki dla dla trzech wojowników, wysłanników dawnych bogów. poza tym o niczym nie słyszałem, przykro mi.
- no cóż, zobaczy się gdy będzie na to czas by sprawdzić. - Powiedziałem lekko się uśmiechając, po czym popiłem ponownie wina...