Buaahahahah ! Głupcze, myślisz, że możesz nas pokonać swoimi marnymi wilczkami ?! - krzyknął Adept.
- Hiiiii, zobaczymy, śmiertelniku ! Na niego ! - rozkazał nieumarły mag, nasyłając na Travisa dwa wargi. Elf uniósł kostur do góry i wykrzyknął po Dracońsku słowa. W kosturze zaczęła się kumulować kruczoczarna energia, która po chwili wychodziła dziwnymi wstągami poza trzon. Po chwili, gdy Adept stwierdził już, że moc czaru jest wystarczająca, rzucił go na Wargi. Wybuch Cienia rozpryskał się po ich całych ciałach, gwałtownie spowolniając ich ruchy, przez co Travis mógł wykonać więcej czynności. Wkurzone zwierzęta, ryczały, ale nie mogły nic zrobić. Wtedy elf zaczął przygotowywać zaklęcie Kuli Ognia, a po wystarczającym zebraniu magicznej energii, rzucił ją na jedną z bestii. Jak w poprzednich przypadkach, czar rozbryzgł się na całym ciele zwierza, zapalając go. Ten zawył przeraźliwie. Nie trwało długo, aby padł martwy. Następny już się rzucił na Travisa, ale ten dzięki ogromnemu szczęściu, uniknął ciosu i przygotował się do odparcia kolejnego. Gdy warg go trafił, ten siłując się chwilę z nim, kopnął go w brzuch, następnie dobijając swymi nogami. Po chwili, aby skrócić jej cierpienia, wbił w nią swój kostur. Po tej czynności, popatrzył na innych. Zobaczył demona, szukającego sobie przeciwnika.
- Słuchajcie, ja spróbuję go zająć, a Wy coś wymyślcie ! Ale szybko, nie wiem czy długo wytrzymam, nawet z moimi czarami ! - krzyknął Travis, po czym ruszył na nieumarłego maga - Ferthisa...