Nie no, ja tu padam.
Powstań, Powerate.
Nie sądzę aby szczera modlitwa, w domu, w ciszy i spokoju była mniej ważna niż w kościele pełnym dewot patrzących jak kto jest ubrany i czy się spóźnił czy nie. Jak to "Dżej-Ci" powiedział: "Odsuń kamień, a ja tam będę".
N o właśnie! Właśnie, w tym rzecz, że 30 % kościoła (jak nie znacznie więcej), przychodzi tam tylko po to, by zobaczyć, czy przyszła sąsiadka, czy ten przebiegł w krótkich spodenkach, w dresiku, czy może w garniturze, Pokazać, że ma nowe buty i by się sąsiadka siedząca nieopodal sie nimi podnieciła. Właśnie po to, tam Ci ludzie przychodzą [te 30%]. Drugie 40%, przychodzi tam po to, by sie modlić, ale jak widzą osobę z zespołem DOWN'A, patrzą sie na nią, udajac że się modlą. Pozostaje nam te 30%, przychodzące TYLKO I WYÂŁÂĄCZNIE po to, by się pomodlić w skupieniu, przekazać sobie znak pokoju, nabyć wiedzy o biblii. Moim zdaniem tak jest. Wiec ja, nie za bardzo lubię chodzić do kościoła, ponieważ własnie ja mam takie wrazenie. Jak jest ubrana sąsiadka Zośka spod 1? Wiem, kiedyś, to jak byłem mały i wszedłem do kościoła, zapomniałem zdjać czapkę z głowy. Cały Kościół tak się na mnie patrzył, że jak zdjąłem tą czapkę, dopiero w tedy sie odwrócili.
Ale tak naprawdę, to ten prawdziwy wierzący w kosciele, nie powinien widzieć nic wiecej, jak ksiadz, ołtarz, tabernakulum i ludzi, którzy przekazują mu znak pokoju.
Tak wiec - szczera modlitwa w domu, ma znacznie większe znaczenie, jak pójście do kościoła i klepanie modlitwy, patrząc sie na pantofelki Zośki spod 13.
Szczera modlitwa w domu, ma takie samo znaczenie, jak modlitwa w kościele.