Piękna pogoda na podróże sprzyjała rozmową na dość ważne pytania. Wiatr delikatnie musnął brodę krasnoluda natomiast płaszcz nadal układał się majestatycznie na plecach paladyna. - Demony powiadacie. Sam wielu pozbawiłem żyć, gdy jeszcze nie byłem w zakonie, ale w trakcie trwania wojny, zdołałem zasilić szeregi organizacji. Trudne to czasy były dla mieszkańców wyspy, ale odnieśliśmy zwycięstwo dzięki Zartatowi. Widzisz Dypoldzie pierwszy raz słyszę, że ktoś z innego zakonu przybył dlatego zadałem takie pytanie i żadnej urazy do waści nie mam, jednakże zdziwiony jestem nadal, że na własną rękę przybyliście na wyspę i pierwsze, co nie pytaliście czy nie ma podobnego zakonu do waszego. Zamiast tego robiliście wszystko na własną rękę, podziw we mnie budzi to, iż nie poprosiliście nas o pomoc, której zresztą byśmy udzielili. Kiellon tańczył tak jak mu, grali na razie w ten sposób mógł nawiązać więź, ale na spokojnie nie poruszył jeszcze najważniejszego zagadnienia, jakie go trapiło. - Mam pytanie o kontynent. Wiesz może coś o stolicy moich braci w Torgonie? Jak znieśli napaść demonów? Zapytanie o dom rodzinny kogoś, kto był nie dawno na kontynencie, nie było głupie i może to również zacieśnić relacje. Trzeba było na spokojnie wyczuć tych rycerzy, gdyż nie wiadomo jakie mają ustalone granice, pytania w prost dopiero co poznanych mogło również źle wypłynąć na ich odbiór tutejszego zakonu, także takie luźniejsze rozmowy są wskazane na początku!